10 rzeczy, które wiemy po tygodniu Euro 2016.

Ależ ten czas leci! Siedem pełnych dni meczowych minęło wręcz błyskawicznie. W tym czasie na Euro 2016 działo się wiele ciekawych i niecodziennych rzeczy. W sumie to chyba nawet więcej wokół futbolu niż na samym boisku. Co wiemy po pierwszym tygodniu Euro 2016?

Przed inauguracją kilku znajomym powiedziałem, że Walia może zostać czarnym koniem tego turnieju. Oczywiście część z nich wątpiła, a kilku kolejnych po prostu mnie wyśmiało. Już po pierwszym meczu to ja mogłem pośmiać się z nich. Walia wygrała ze Słowacją, ale co ważniejsze potwierdziły się moje przypuszczenia. Gareth Bale wspomagany Ramseyem i innymi jest w stanie poprowadzić tę ekipę do fazy pucharowej. Ten wolny w jego wykonaniu – arcydzieło. Piłka niby kierowana w środek, ale później skręciła tak, że bramkarz obserwując tor jej lotu mógł dostać zeza.

Wczoraj Bale znowu trafił bezpośrednio z wolnego w spotkaniu z Anglią. Fakt, Hart nieźle to spaprał, ale kto będzie o tym pamiętał za kilka tygodni? Wciąż zostaję przy swoim, Walia może namieszać. Pierwsze starcie i kilkanaście minut drugiego tylko mnie w tym utwierdziły. Koniec końców przegrali, ale awans wciąż w zasięgu.

GettyImages-539418492.0

***

Zostając przy Anglii, należy wspomnieć też o decyzjach Hodgsona, które wzbudzają we mnie śmiech i politowanie. Pomijam to, że nie wziął na Euro Drinkwatera, a zamiast niego Wilshere’a, który większość sezonu spędził paląc fajki przed tv. Czasem pewnie wyskoczył też do jednego z modnych londyńskich klubów. Ale do rzeczy. Anglicy mają jednobramkowe prowadzenie z Rosją, a Hodgson ściąga Rooneya i zamiast wprowadzić choćby Vardy’ego, on stawia na wspomnianego zawodnika Arsenalu. Skończyło się tak, że Rosjanie w 92. minucie załadowali im gola na remis. Niemrawo zagrali Wyspiarze i stawianie ich w gronie faworytów tegorocznym Mistrzostw Europy niestety znów okazało się nieuzasadnione. Nawet po wyszarpanym Walii zwycięstwie to nie jest to, czego kibice oczekiwali po angielskim zespole. Przynajmniej jednak Hodgson wreszcie dał kilka minut Vardy’emu.

***

Każdy jarał się Payetem w minionym już sezonie. W końcu od dłuższego czasu nie było nam dane oglądać takich strzałów z rzutów wolnych. Bale w Realu kopał mało co, bo wszystko zabierał Cristiano. Oczywiście mała część lądowała w siatce. Nie to co u Francuza. Piłka miała taką trajektorię lotu, że bronić mogłoby nawet dwóch bramkarzy, a piłka i tak zatrzepotałaby w bramce. Myślałem sobie, że to tylko tymczasowy przebłysk. Przed Euro jakoś nie stawiałem na niego. Tworząc ekipę w fantasy postawiłem na Griezmanna. Ten coś grał, ale pierwsze spotkanie wyglądało średnio w jego wykonaniu. Ostatnio z Albanią też nie był sobą, mimo strzelonego gola. A Payet gra swoje, czyli zachwycająco. Strzelił i Rumunom i Albańczykom. Fajnie zaznaczał swój udział w ofensywnych akcjach. Gość jest jak wino. Być może po Euro dostanie kontrakt życia, a ma już 29 lat.

***

Jak to bywa przed takimi turniejami, w punkcie bukmacherskim musi polecieć jakaś taśma. No i poleciała, ale szybko się rozczarowałem. Plany o wakacjach na Malediwach zepsuła mi Anglia remisując z Rosjanami. A mogłem postawić na Włochy. Ot, przypadek. Potrafią grać padakę w eliminacjach, a na samym turnieju zachwycają skutecznością i dyscypliną taktyczną. Ależ oni się poruszali w obronie! Wcale nie dziwi mnie ta wygrana z Belgami, chociaż dyspozycja tych drugich już tak. Włosi drużyną turniejową? Tak! Kolejne spotkania mogą to tylko potwierdzić.

***

To Euro to turniej doliczonych czasów. Na 34 gole ogółem aż 7 padło po regulaminowym czasie gry. Zaczęło się we wspominanym meczu Anglia – Rosja. 92. minuta i Bierezucki wbija gola na remis. Później, też w 92. Schweinsteiger przypieczętował zwycięstwo Niemców nad Ukrainą. W meczu Belgia – Włochy gol Pelle padł w 93. minucie. Francuzi męczyli się z Albanią aż do 90. minuty. Wtedy Griezmann strzelił na 1:0, a niespełna pięć minut później dobił ich Payet. W drugiej z doliczonych minut trzy punkty Anglikom w starciu z Walią zapewnił Sturridge. Gol na 2:0 w spotkaniu Ukraina – Irlandia Północna padł aż w 96. minucie. Co za turniej!

***

Sprawę Lӧwa każdy zna. Grzebał tu i tam. Według Podolskiego większość facetów robi podobnie. No nie wiem, ale wydaje mi się, że trener Niemców ma coś nie tak z psychiką. To już nie pierwszy raz kiedy demonstruje coś takiego. Wcześniej sprawdzał już co ma w nosie, i chyba nawet smakował. Wąchał też dłoń, która wcześniej powędrowała pod pachę. A teraz wylądowała ona w spodniach. Później oczywiście też pod nosem. Nie wiem co z gościem jest nie tak, że zdecydował się zrobić coś takiego na wypełnionym po brzegi ludźmi i kamerami stadionie. Co robi we własnym zaciszu, to już oczywiście jego sprawa… Ale może niech to wykorzysta marketingowo? Ktoś już się nawet pokusił o projekt flakoniku perfum sygnowanych jego nazwiskiem.

***

Polscy fani to jednak potrafią kibicować! Może i niektórzy z nich są Januszami, może i mają kibicowskie zabawki z Biedronki. W przeciwieństwie do takich Rosjan potrafią się dobrze bawić w towarzystwie kibiców innych nacji. Z Irlandczykami z Północy śpiewali ich kibicowski hit „Will Grigg’s on fire”, a potem uczyli ich naszych przyśpiewek. Wspólne picie piwa, wymiana koszulek. Coś pięknego! Ostatnio media społecznościowe obiegło zdjęcie ze „strefy kibica”. Dwóch starszych panów ogląda mecz w swoim ogródku i stoi, jak należy, przy odśpiewywaniu hymnu. Szacunek panowie!

***

Ogólnie Polacy to sprytny naród. Polsat znacznie utrudnił nam cieszenie się mistrzostwami. Tak, tak, są prywatnym nadawcą, mają prawo. W Anglii jakoś potrafią nadawać Euro bez dodatkowych opłat. Jednak my dajemy radę. Pomijam internetowe streamy, ale na oklaski zasługuje wykorzystanie zagranicznych kanałów na polskich platformach. Jakoś trzeba sobie radzić. Na pewno udało się podnieść puls prezesom Polsatu. Chyba nawet chcą usunąć te kanały ze swojej listy. Ale czy mają do tego prawo? Nawet jak ktoś zapłacił, mowa o Ipli, to dostał produkt w żałosnej jakości. Nie tak robi się biznes.

***

Nie rozumiem narzekania na postawę Lewego w ostatnich dwóch meczach. Komentarze, że jest niewidoczny wywołują we mnie litość do autora. Lewy może i nie strzela, ale z prostego powodu. Z Irlandią miał na sobie trzech obrońców przez całe spotkanie, a i tak wygrywał pojedynki, walczył, rozdzielał piłki. Popatrzcie tylko na ten filmik, doskonale obrazuje podejście rywali do Roberta.

Z Niemcami też nie miał za wiele przestrzeni. Można mieć jedynie żal o akcję z Boatengiem, ale poza tym Robert był jednym z lepszych na boisku. I do Milika też nie można mieć żalu. Chłopak ma dopiero 22 lata. Dajmy mu się ograć na wielkim turnieju! Robert też kiedyś potrzebował dziesięciu okazji, żeby jedną, dwie zamienić na gola. Doskonale pamiętam komentarze niemieckich dziennikarzy z jego początków w BVB. Arek Wam jeszcze pokaże! Pazdan też Wam pokazał. Spiął się w sobie i zagrał klasowo. Brawo Polacy!

***

I na koniec. Braw nie będzie dla Portugalii. Mają niezłą paczkę, ale wciąż nie potrafią pokazać pełni możliwości. Jak nie remisy lub porażki z Danią, to taka gra z Islandią. Za dużo oczekuje się od Ronaldo. Chłop jest tak niemiłosiernie wymęczony po sezonie, tyle meczów rozegrał z dolegliwościami w kolanie. A i tak się starał. Te wszystkie strzały z dystansu. Jednak nie postarali się obrońcy i całkowicie odpuścili krycie przy stracie gola. Z taką grą można stawiać na remis z Austrią lub Węgrami. Jak mówi klasyk: na tym etapie nie ma już słabych drużyn.

Po takich siedmiu dniach z ciekawością czekam na kolejne mecze, kolejne pozaboiskowe wydarzenia. Co najważniejsze, nie trzeba się w tym wszystkim wstydzić za naszych. I kibiców, i piłkarzy.

Komentarze

komentarzy