100 milionów euro za dwójkę rezerwowych. W jaki sposób Chelsea wykorzystuje agentów do zarobienia ogromnej ilości pieniędzy?

Werder Bremen v FC Chelsea - Friendly Match

Gdy kilka dni temu brytyjskie media obiegła informacja, że Oscar odejdzie z Chelsea za sumę 60 milionów funtów, większość społeczeństwa interesującego się futbolem złapała się za głowę. Kwota, jaką zaproponowało Shanghai SIPG za 25-letniego Brazylijczyka, do teraz może szokować. Jeśli jednak dostatecznie dobrze pogrzebie się w kulisach tego transferu, nikt nie będzie miał wątpliwości, w jak idealny wręcz sposób „The Blues” przeprowadzili ten transfer. A wszystko za sprawą dwóch agentów, którzy od jakiegoś czasu z dobrym skutkiem pośredniczą transferom klubu z Londynu.

Niemal 100 milionów euro uzyskanych ze sprzedaży dwóch zawodników, którzy od jakiegoś czasu pełnili rolę głębokich rezerwowych. Tak wyglądają interesy Chelsea na przestrzeni ostatniego roku. Najpierw Ramires, teraz Oscar. Owych transferów nie byłoby jednak bez znajomości Romana Abramowicza z Kią Joorabchianem i Giuliano Bertoluccim. To oni pośredniczyli w obu transakcjach, dopinając wszelkie formalności z klubami chińskiej Superligi.

Znajomość Joorabchiana z Abramowiczem datuje się już na 2003 rok. To wówczas Irańczyk postanowił namówić Rosjanina na kupno Chelsea od ówczesnego właściciela – Kena Batesa. Obaj panowie mieli dobry kontakt już od jakiegoś czasu, głównie za sprawą posiadania udziałów Abramowicza w dawnej firmie Joorabchiana o nazwie MSI. Ich relacje odnowiły się w 2010 roku, kiedy to „The Blues” za 18 milionów funtów ściągnęli Ramiresa. 30% sumy odstępnego przypadła właśnie dla pośredniczącego agenta. Na początku obecnego roku Joorabchian pomógł w transferze Ramiresa do Chin (oczywiście z 25 milionów funtów uzyskał kolejne sześć milionów), a w ciągu kilku kolejnych dni wprowadził do Londynu Alexandre Pato oraz Mateusza Miazgę. Obrońca nie był związany formalnie z Joorabchianem, ale Miazga jest reprezentowany przez agencję, w której przedsiębiorca posiada swoje udziały.

Również transfery dwóch młodych Brazylijczyków – Kenedy’ego i Nathana były pośredniczone przez duet Joorabchian–Bertolucci. Co ciekawe w kontekście transferu Ramiresa, piłkarz kilka miesięcy wcześniej przed transferem podpisał nową umowę z Chelsea, by zaledwie jakiś czas później przenieść się do Chin. Co jeszcze ciekawsze, można się zastanawiać, dlaczego klub z Londynu potrzebował agenta do negocjacji nowego kontraktu z zawodnikiem, który był w klubie już od pięciu lat i w ciągu tego czasu nigdy nie był przez nikogo reprezentowany w sprawach kontraktowych. Cała wspomniana piątka zawodników (Pato, Miazga, Ramires, Kenedy oraz Nathan) oficjalnie nie posiada swoich agentów, co było zapisane w oficjalnych dokumentach transferowych przesłanych do angielskiego związku.

Kia

Prawnicy Sports Invest (agencja, w której działają Joorabchian oraz Bertolucci) oznajmiła, że nie jest i nigdy oficjalnie nie była w żadnym bliższym porozumieniu z Chelsea. Klub ze Stamford Bridge jedynie zatrudnia firmę jako pośrednika, gdy chce zakupić pewnego gracza, a konkurencja na rynku jest zbyt duża. To dzięki znajomości Rosjanina z Irańskim agentem udało się wypożyczyć między innymi Alexandre Pato z Corinthians, gdzie Joorabchian wyrobił sobie kontakty kilkanaście lat temu za sprawą reprezentowania usług Carlosa Teveza. Miała być to próba kolejnej poprawy stosunków między obiema stronami.

Firma Sport Invest reprezentuje także takich graczy jak David Luiz, Willian czy Carlos Tevez, którego latem Joorabchian i Bertolucci mieli zamiar wepchnąć do Chelsea. To głównie dzięki przyjaźni Joorabchiana z Abramowiczem drugi z wymienionych Brazylijczyków ostatecznie znalazł się w „The Blues”. Willian był już nawet na testach medycznych w Tottenhamie, kiedy do gry wszedł agent i momentalnie zmienił decyzję swojego klienta.

W działaniach Sport Invest swoją cegiełkę ma tez Bertolucci, który dwa lata temu negocjował transfer Davida Luiza do PSG. W tamtym czasie kwota ponad 50 milionów funtów za brazylijskiego obrońcę wydawała się takim samym absurdem jak pieniądze zapłacone za Oscara. Dziś jednak doskonale wiemy, w jaki sposób Chelsea rozgrywa partię szachów, wykorzystując przy tym zaprzyjaźnionych pośredników. Jeśli ta współpraca będzie nadal tak owocna, możemy spodziewać się kolejnych wielomilionowych transakcji, na których klub Abramowicza niejednokrotnie zarobi wręcz krocie.

Komentarze

komentarzy