Race, dymy i mgła jako elementy oprawy? Mówimy stanowcze NIE

Wczoraj na ZZP ukazał się tekst pochwalający używanie pirotechniki na stadionach. Czas na kilka argumentów przeciw takim zachowaniom podczas wydarzeń piłkarskich.

Oglądałem w życiu już wiele meczów, podczas których można było zaobserwować kapitalne oprawy – zarówno przed, jak i w trakcie meczu. Fantastyczne kartoniady układające się w mozaikę nawiązującą do klubowych barw lub historii, powiewające flagi, ogromne sektorówki czy też grafiki, w które włożono wiele pracy. Wszystko to było okraszone głośnymi śpiewami fanów obu ekip. Tego typu działania pozwalały mi, przed telewizorem lub na stadionie, poczuć atmosferę piłkarskiego święta, czegoś szczególnego, co już nigdy się nie powtórzy. Nigdy jednak nie rozumiałem fenomenu rac na stadionach.

W tekście Dawida, do którego lektury zachęcam, są dołączone linki z oprawami meczowymi kibiców Legii Warszawa i Lecha Poznań. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie praca stworzona przez fanów klubu ze stolicy – nawiązanie do wyboru papieża naprawdę prezentowało się genialnie. No właśnie, prezentowało, bowiem zaraz po ukazaniu się wszystkich elementów zostały odpalone race, które na długi czas kompletnie zasłoniły całe trybuny. Nie mówiąc już o wyrzuconych serpentynach, które służą tylko do zebrania ich przez porządkowych przed rozpoczęciem meczu z murawy – innego zastosowania nie widzę.

Jak można zaobserwować na nagraniu, jedna z kibicek Legii zasłania sobie twarz, aby nie wdychać dymu z rac, który rozprzestrzenił się bardzo szybko po całym obiekcie przy Łazienkowskiej 3. W tym przypadku cała sprawa jeszcze nie była aż tak ekstremalna jak przy okazji ostatnich popisów pirotechnicznych sympatyków Legii, którzy podczas meczu Legia–Górnik działali na szkodę piłkarzy zarówno gospodarzy, jak i gości. Przez odpalenie rac mecz musiał zostać dwukrotnie przerwany – wewnątrz wytworzyła się gęsta mgła i widać nie było kompletnie nic. Podobne wykroczenia miały miejsce podczas finału Pucharu Polski pomiędzy Legią a Lechem Poznań. Po meczu, podczas którego zostały odpalone race, na PGE Narodowym rozpoczęło się liczenie strat związanych z oprawą meczową zorganizowaną przez kibiców.

Takie działania kibiców działają na szkodę klubu, który jest narażony na poniesienie konsekwencji, takich jak na przykład kara finansowa. Poprzez takie czyny widowisko traci na płynności, a ściśle zaplanowana ramówka telewizyjna zostaje mocno zdezorganizowana. Szkoda, że nie myśli się o wielu innych podmiotach w związku z odpaleniem rac przez kibiców.

Elementy pirotechniczne zapewne nie znikną ze stadionów, również polskich, bowiem tak naprawdę takie działania nie są surowo karane. Jak widać na przykładach wielu europejskich klubów, da się stworzyć naprawdę niesamowite oprawy bez udziału rac i tym podobnych narzędzi. Praca za wykonanie takich widowisk na trybunach zostaje doceniona i wszyscy są zadowoleni. Może kiedyś kibice na polskich stadionach zrozumieją, że lepiej skupić się na wielu innych elementach oprawy, a race zostawić poza stadionem. Dla dobra ogółu.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400 zł

 

 

Komentarze

komentarzy