All-Star Leicester – Jedenastka 25. kolejki Premier League

Zmieniamy nieco formułę podsumowań. Od teraz skupiać się będziemy na jedenastu szczęśliwcach, którzy szczególnie zachwycili w danej kolejce Premier League. 25. seria zmagań mogła równie dobrze ograniczyć nasz wybór do jednej drużyny. Każdy, bez wyjątku, zagrał tam bowiem wyśmienicie. A mowa oczywiście o zawodnikach Leicester, którzy roznieśli w pył Obywateli i poza jednym fatalnym zagraniem Simpsona w końcówce zagrali po prostu bezbłędnie. Daliśmy jednak szansę reszcie stawki. No to zaczynamy:

GK: David de Gea

Miał mniej interwencji od swojego vis a vis (4-6), lecz ich stopień zaawansowania był zdecydowanie wyższy. Przy bramce miał niewiele do powiedzenia, natomiast strzały Ivanovicia, czy Fabregasa obronił tylko w sobie znany sposób. Brak transferu de Gei do Realu był chyba największym wzmocnieniem Manchesteru United w tym okienku.

PO: Kieran Trippier

Aż 90 kontaktów z piłką (drugi wynik w tym meczu), bezbłędna gra  w obronie no i przede wszystkim zwycięski gol. Trippier powoli przypomina tego zadziornego obrońcę z Burnley. W spotkaniu z Watfordem ustawienie zespołu pozwoliło mu na aktywną grę z przodu, co przy odrobinie szczęścia mogło się zakończyć nie tylko golem, ale i asystą na koncie Anglika. Kyle Walker może mieć problem z powrotem do składu.

ŚO: Robert Huth

Już sam fakt strzelenia przez niego dwóch bramek powinien stawiać go w roli faworyta na tej pozycji. Jest to jednak obrońca, rozliczajmy go zatem z zadań defensywnych. A tutaj równie koncertowo. Bezkonkurencyjny w powietrzu, bezkonkurencyjny w odbiorach. No i na deser – niemal całkowite zniwelowanie zagrożenia ze strony Aguero (niemal, gdyż to jest jednak Aguero).

ŚO: Virgil van Dijk

Za to osiągnięcie wyróżniona powinna zostać cała defensywa Southamptonu (no może poza Cedrikiem). Wybór padł na Holendra, gdyż w naszym odczuciu najciężej zapracował na to czyste konto. Różnice są jednak minimalne i błędem nie byłaby tu obecność Fonte, czy Yoshidy.

LO: Christian Fuchs

Kolejny „Lis” w naszym zestawieniu. Skutecznie wymazał większości fanów z pamięci postać Schluppa. Zastąpił go z nawiązką, a mecz z Manchesterem City był zdecydowanie najlepszym jego meczem w barwach Leicester. Zaliczył aż osiem przechwytów! Jedno mniej miał nawet Kante. Do tego Fuchs dorzucił asystę i pokazał, że Albrighton nie jest jedynym zawodnikiem w klubie, który potrafi wykonywać tak dobrze stałe fragmenty.

PP: Riyad Mahrez

Tutaj zaskoczenia raczej nie ma. No może poza pozycją. Mahrez był bowiem wszędzie i ciężko stwierdzić, gdzie konkretnie miał grać. Zaczął jednak na prawej stronie, więc to uznajmy za właściwe. No ale nie będziemy tu rozmawiać o pozycji, a o tym, jak to Algierczyk ponownie przybliżył się do tytułu piłkarza sezonu. Bramka, asysta i gra, która powalała na kolana. Skrzydłowy ani razu nie stracił piłki notując przy tym aż cztery udane dryblingi. Podania na poziomie 47% skuteczności trochę biją w oczy, ale wynika to wyłącznie ze stylu, jaki preferuje w tym sezonie Ranieri i póki przynosi to efekty w postaci zwycięstw, to nie można się przyczepić. Zresztą jak tu się czepiać o podania gościa, który ma już na koncie 10 asyst.

ŚP: Idrissa Gueye

Miał jedynie zabezpieczać tyły, a wyrósł na kluczową postać pojedynku. Nie zaliczył bramki, czy asysty, ale był non stop pod grą (najczęściej spośród graczy Aston Villi), miał niezłą celność podań no i pozamiatał w defensywie. Pięć przechwytów i świetne ustawianie się spowodowały, że Naismith, czy Howson nie byli w stanie rozwinąć skrzydeł. Jeśli Aston Villa ma w kimś szukać nadziei na utrzymanie się, to Idrissa Gueye zdecydowanie może być jedną z tych postaci.

ŚP: Tom Cleverley

Podobnie, jak w przypadku Gueye, oczekiwania wobec niego nie były wysokie, spisał się natomiast wyśmienicie. Wywalczony karny i asysta przy bramce Colemana to już wystarczające powody, aby umieścić go w jedenastce kolejki. Teraz Anglik musi ustabilizować formę, aby Everton miał z niego pociechę częściej, niż raz na miesiąc.

ŚPO: Gylfi Sigurdsson

W ostatnich tygodniach praktycznie w pojedynkę ciągnie swój zespół i jeżeli Swansea się utrzyma, to właśnie Sigurdsson powinien jako pierwszy odbierać gratulacje. W sześciu ostatnich meczach zdobył pięć bramek, w tym trzy miały bezpośrednie przełożenie na zdobycz punktową. A spotkanie z Crystal Palace? Tam uraczył nas swoim firmowym zagraniem – zdobył bramkę z rzutu wolnego.

LP: Jesse Lingard

Rozkręcił nam się skrzydłowy Manchesteru United. Zbawienne okazało się dla niego wypożyczenie Januzaja. Małymi kroczkami wskoczył do składu i jest obecnie jednym z najjaśniejszych zawodników w drużynie. Występ z Chelsea okrasił piękną bramką i z pewnością jest przyszłością na Old Trafford.

ŚN: Roberto Firmino

Proces aklimatyzacji zakończony. Brazylijczyk dostosował się do warunków panujących w lidze i błyszczy teraz na tle przeciętnych kolegów. Piłka już mu nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, robi z nią coraz większy pożytek. W meczu z Sunderlandem popisał kilkoma niezłymi strzałami z dystansu. Do tego zdobył praktycznie dwie bramki, które z automatu powinny dać Liverpoolowi komplet punktów.

Ławka rezerwowych:

Zaczyna się ona już na pozycji bramkarza. Poza Hiszpanem pod uwagę brani byli bowiem Courtois, Cech, czy Gomes. W składzie zabrakło również Darmiana, który mimo wszystko nie zagrał tak dobrze, jak Trippier. Na uznanie zasługuje również Jonjo Shelvey. Voldemort okazał się być świetnym wzmocnieniem Newcastle. Na koniec nie sposób nie wspomnieć o Kante, gdyż nie schodzi on poniżej pewnego poziomu i spotkanie z Manchesterem City było kolejnym jego rewelacyjnym występem.

Komentarze

komentarzy