Alves bez skrupułów o Barcelonie. „Nie mają pojęcia, jak traktować swoich piłkarzy”

alves

Czarne chmury zebrały się w ostatnich dniach nad klubem z Camp Nou. Gra FC Barcelona od dłuższego czasu nie zachwycała, ale drużyna dalej punktowała, a wyniki pozwoliły chociażby dojść do finału Pucharu Króla. Czarę goryczy przelało spotkanie z PSG na Parc de Princes, na które Barcelona jechała jako faworyt, a wróciła zmiażdżona.

Jak z automatu posypały się opinie, że to koniec cyklu, że Barcelona się skończyła, że po sezonie musi dojść do zmiany trenera, a kilku zawodników – szczególnie z linii pomocy – nie nadaje się do gry w takim klubie. Ostatni raz tak źle było po blamażu z Bayernem Monachium i porażce 7:0 w dwumeczu. Mimo to zawodnicy dalej stoją za trenerem, uważają, że jest to właściwa osoba na właściwym miejscu i potrzeba po prostu wsparcia i zaufania kibiców, by ten kryzys przetrwać.

Gerard Pique, który niedawno udzielił pierwszego od dłuższego czasu wywiadu, powiedział wprost, że „kiedy przyszedł do nich Luis Enrique, byli w gównianej sytuacji, a potem zdobyli tryplet”. Jak wiadomo, nie od początku było kolorowo, a po pół roku na stanowisku i pamiętnej porażce z RSSS bardzo dużo mówiło się o zwolnieniu „Lucho”. Jak się okazało, był to przełomowy moment, po którym Barcelona, grając jak w transie, wygrała wszystko.

Wewnątrz klubu sytuację się łagodzi, a na zewnątrz dolewa się oliwy do ognia. Zrobił to również Dani Alves w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika ABC. Prawy obrońca, które swoje najlepsze lata spędził na Camp Nou i był częścią pamiętnej drużyny Guardioli, przez osiem sezonów biegał po prawej flance „Blaugrany”, stając się jej najlepszym zawodnikiem w historii na tej pozycji. Odejścia z klubu nie wspomina jednak najlepiej, a szczególnie wytyka postawę włodarzy klubu, którzy nie mówili mu wprost, jakie mają plany:

W trakcie moich trzech ostatnich sezonów tam ciągle się słyszało, że Alves odchodzi, ale władze klubu nigdy nie mówiły mi nic prosto w twarz. Byli bardzo fałszywi i niewdzięczni. Nie szanowali mnie. Zaproponowali mi przedłużenie umowy dopiero kiedy FIFA nałożyła na klub sankcje. Wtedy właśnie ja wszedłem w tę grę i przedłużyłem kontrakt z opcją odejścia za darmo. Ci, którzy dziś rządzą „Barcą”, nie mają żadnego pojęcia, jak traktować swoich piłkarzy.

Biorąc pod uwagę, jak wiele pięknych chwil spędził Alves w katalońskim klubie, wybrał chyba najgorszy możliwy moment na takie wspomnienia. W tej chwili nie zadziała to oczywiście pozytywnie na wizerunek klubu, z którego w ostatnich dniach częściej się szydzi, niż chwali. Być może Brazylijczyk czuł się zbyt dużą ikoną klubu i oczekiwał lepszego traktowania, ale jak zawsze jest też druga strona medalu. Pod koniec przygody na Camp Nou Dani był bardzo nierówny i okresy dobrej gry przeplatał takimi, w których był zupełnie bezproduktywny. W jakiś sposób wyjaśnia to wątpliwości Barcelony co do przedłużenia kontraktu (nie tak taniego) z prawym obrońcą.

Jak ma się odbudowywanie formy i morale? Nie najlepiej. W ostatniej kolejce „Duma Katalonii” męczyła się z Leganes, a zwycięstwo zapewnił dwoma bramkami (w tym jednej po rzucie karnym w 90. minucie) Leo Messi. Już teraz żartuje się, że zawód Messiego to ratowanie posady Luisa Enrique. Barcelona niemiło wspomina walentynki, ciekawe, jak będzie wspominać dzień kobiet – rewanżowe spotkanie z PSG już ósmego marca. Barcelona gra już nie tyle o awans, co o honor. Remontada jest prawie niemożliwa, ale pożegnanie się z Ligą Mistrzów w dobrym stylu na pewno poprawiło by nieco nastroje.

Komentarze

komentarzy