Arsenal sam strzela sobie w stopę. Chybiona reklama z Sanchezem w roli głównej naraziła klub na potężną falę drwin

LONDON, ENGLAND - NOVEMBER 26: Alexis Sanchez of Arsenal celebrates after scoring his team's second goal during the UEFA Champions League Group D match between Arsenal and Borussia Dortmund at the Emirates Stadium on November 26, 2014 in London, United Kingdom. (Photo by Jamie McDonald/Getty Images)

Zazwyczaj tak to w życiu już jest, że albo wszystko układa się po naszej myśli, albo porażka goni porażkę. Wiedzą o tym doskonale osoby związane z londyńskim Arsenalem. Jeszcze nie tak dawno „Kanonierzy” byli przez niektórych obserwatorów Premier League uznawani za jednego z głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Dziś jednak – po porażkach z Evertonem i Manchesterem City – „The Gunners” okupują czwarte miejsce w tabeli, które w ostatnich latach oznaczało zazwyczaj synonim klęski dla 13-krotnych czempionów Anglii. Jakby tego było mało, PR-owcy klubu zaliczyli kilka dni temu sporą wpadkę, narażając go na kolejną porcję drwin.

Chyba nie ma obecnie na świecie ani jednego kibica AFC, który chciałby pozbyć się z drużyny Alexisa Sancheza. Chilijczyk, który w 2014 r. zamienił słoneczną Barcelonę na deszczową stolicę Anglii, właściwie od początku swego pobytu na Wyspach został ulubieńcem fanów Arsenalu, jego największą gwiazdą i kluczową postacią. Były gracz Udinese Calcio w przeciwieństwie do Mesuta Oezila nie wykazuje tak dużych wahań formy i zdecydowanie częściej błyszczy w meczach z poważnymi rywalami. Dlatego dziś żaden fan „Kanonierów” nie wyobraża sobie bez niego drużyny.

Arsene Wenger zresztą także, ale zdjęcie, które kilka dni temu zostało opublikowane na oficjalnym koncie stołecznej ekipy na Instagramie, wydaje się oznaczać zupełnie coś innego. Zachęcanie kibiców do korzystania ze świątecznych wyprzedaży poprzez ukazanie na zdjęciu sylwetki Alexisa zostało w środowisku piłkarskim odebrane jako strzał w stopę ludzi zajmujących się PR-em Arsenalu. Kwestią czasu było zatem wywołanie lawiny prześmiewczych komentarzy fanów innych klubów.

alexis

Chybiona reklama zachęciła internautów do modyfikowania jej. Jedni twierdzą, że zamiast Sancheza na zdjęciu winien znaleźć się Wenger, który po raz kolejny najprawdopodobniej nie zdoła doprowadzić swego zespołu do wyczekiwanego od lat tytułu mistrzowskiego. Inni zaś sądzą, iż ukazanie twarzy gwiazdora reprezentacji Chile ma stanowić zachętę skierowaną ku arabskim szejkom zarządzającym Manchesterem City, którzy ponoć mają zamiar sprowadzić Sancheza na Etihad Stadium. Jakby więc nie patrzeć, PR-owcy Arsenalu nie popisali się.

Wiadomo, że nie mieli złych zamiarów, ale reklamowanie wielkich promocji poprzez wykorzystanie wizerunku najbardziej wartościowego zawodnika klubu na pewno uderzyło też w pewnym stopniu w niego samego. Gracz, bez którego zespół traci bardzo dużo ze swej wartości, miał prawo poczuć się urażony działaniem pewnych osób pracujących w Arsenalu. Ich wpadka nastąpiła w najmniej odpowiednim momencie, gdyż zawodnik od pewnego czasu negocjuje ze swoimi przełożonymi warunki nowego kontraktu. Czy feralne zdarzenie sprawi, że aktualny mistrz Ameryki Południowej zechce rzeczywiście opuścić Emirates? Bez niego chyba nawet nie ma co marzyć o dogonieniu Chelsea czy wyeliminowaniu Bayernu z Ligi Mistrzów…

Komentarze

komentarzy