Barcelona znowu okradziona

betis

FC Barcelona straciła kolejne punkty w rozgrywkach ligowych. W dzisiejszym meczu Katalończycy zremisowali na wyjeździe z Betisem Sevilla (1:1). Po raz kolejny doszło jednak do rażącego oszustwa. Sędzia Hernandez tym razem przeszedł jednak wszelkie granice przyzwoitości. 

W pierwszej połowie wiało straszną nudną i chyba tylko nieliczni nie zmieniali kanału, aby popatrzeć na finał Australian Open. Druga część meczu to już zdecydowanie więcej emocji, ale niestety nie tylko sportowych. Po zasłużonej bramce dla Betisu, Barcelona przeszła do ataków i właściwie minutę później na tablicy wyników powinien już widnieć wynik 1:1. Jednak z wiadomych tylko sobie przyczyn sędzia Hernandez postanowił bramki nie uznać.

Kompromitacja to zbyt małe słowo, by określić to, co wydarzyło się dzisiaj w meczu pomiędzy Betisem a Barceloną. Jak można nie uznać bramki, kiedy piłka przekroczył linię o ponad metr? Na dobrą sprawę ta sytuacja może zaważyć o mistrzostwie kraju.

goal line

Dlaczego w Hiszpanii nie zastosowano goal-line? Jak twierdzą władze La Liga, technologia goal-line to zbyt droga zabawka i ogólnie rzadko kiedy się przydaje, przecież sędzia widzi, kiedy jest gol, a kiedy go nie ma. Biorąc pod uwagę poziom sędziowania w Hiszpanii, tego typu słowa to szaleństwo. Absurdem jest też to, że najlepsza liga świata nie posiada technologii goal-line.

Czy dzisiejsza sytuacja będzie punktem zwrotnym? Szczerze wątpimy, co prawda to największy rabunek w tym sezonie, ale znając hiszpańskich sędziów, zdążą to przebić jeszcze kilkanaście razy w ciągu miesiąca. Technologia zabija futbol? Tego nie wiemy, ale jej brak pokazuje, że futbol jest bardzo niesprawiedliwy.

boniek

Powtórki to melodia przyszłości, ale technologia goal-line powinna być obowiązkowa w tak profesjonalnej lidze jak La Liga.

Komentarze

komentarzy