Bartosz Rymaniak: Chciałbym zostać w Koronie, ale nie wiadomo, co będzie

Swoją karierę rozpoczynał w Kani Gostyń, następnie przeszedł do Jaroty Jarocin, z której trafił do Zagłębia Lubin. Było to blisko dziewięć lat temu, od tamtej pory nie opuszcza ekstraklasy, w której rozegrał 180 spotkań. Media często z niego żartują i to przez nie zmaga się z synonimem średniego ligowca. Odporny na krytykę, w meczu przeciwko Legii wyprowadzał na boisko swoich kolegów z opaską kapitańską na ramieniu. O kontakcie z mediami, obecnej sytuacji Korony i przyszłości jej piłkarzy rozmawialiśmy z Bartoszem Rymaniakiem.

Co Tobie najbardziej przeszkadza i co denerwuje w mediach?

Nie do końca sprawiedliwe oceny. Chodzi mi o opisywaną przez dziennikarzy grę i to, co piszą o niektórych osobach. Akurat często się z tym nie zgadzam.

A co z kolei najbardziej lubisz, co Tobie się w mediach podoba?

Podoba mi się to, że są bardzo blisko szatni i tak naprawdę dużo ciekawych rzeczy można zobaczyć, nie tylko od strony sportowej, ale również to, jakim kto jest człowiekiem.

W ekstraklasie grasz od przeszło ośmiu lat. Zauważyłeś jakąś zmianę w pracy dziennikarzy telewizyjnych?

Na pewno widać większe doświadczenie zarówno dziennikarzy, jak i komentatorów, którzy swoją pracę zaczynali w podobnym czasie jak ja. Dzięki zdobytemu doświadczeniu są bardziej profesjonalni – tak jak zawodnik, który rozpoczyna swoją przygodę z piłką, popełnia błędy, a z biegiem czasu ich unika. Tak samo jest w przypadku ludzi związanych z telewizją.

Jak oceniasz mecz z Legią? Sporo brakowało Wam do korzystnego rezultatu, bo mieliście swoje okazje na zdobycie gola?

No tak mieliśmy swoje okazje w tym meczu, ale Legia dobrze zagrała i myślę, że wygrał zespół zdecydowanie lepszy.

Kto jest obecnie najgroźniejszym piłkarzem Legii? Kogo było najtrudniej upilnować?

Zdecydowanie najlepszy jest Vadis Odidja-Ofoe.

Trudno było grać przeciwko niemu? Rzeczywiście wyrasta ponad ligę?

No tak, patrząc na jego aktualną dyspozycję, to powinien już odejść do innego klubu. Jest to zawodnik dobry technicznie, potrafiący zrobić różnicę na boisku i gra lepiej niż wielu piłkarzy w ekstraklasie.

W meczu z Legią wyszedłeś z opaską kapitańską na ramieniu. Ona motywuje czy bardziej paraliżuje?

Opaska zdecydowanie motywuje do lepszej gry.

Wasza dobra gra w grupie mistrzowskiej to walka o pozostanie w klubie, o kontrakty? Przecież mając pewne utrzymanie, moglibyście rozpocząć wakacje podobnie jak Termalica czy Pogoń.

Jesteśmy profesjonalistami i chcemy jak najlepiej grać w każdym meczu. Mówi się, że jesteś tak dobry jak Twój ostatni mecz. Poza tym, tak jak powiedziałeś, każdy też gra o swój indywidualny kontrakt i o swoją przyszłość.

Jak wygląda Twoja sytuacja? Wiesz już, gdzie będziesz występował w następnym sezonie?

Do 30 czerwca mam ważny kontrakt z Koroną. Przez pauzę za kartki nie zagram już w żadnym oficjalnym meczu. Wczoraj (29 maja – przyp. aut.) odbyły się wstępne rozmowy z moim agentem i z zarządem. Każda ze stron ma trochę czasu na podjęcie ostatecznej decyzji i na zastanowienie się. Chciałbym zostać w Koronie, ale nie wiadomo, co będzie. Nie ukrywam, że jeśli odeszłaby znaczna część drużyny, to trudno jest zbudować solidny zespół w miesiąc.

Skoro mówimy o przyszłości. Spotkaliście się już z nowym trenerem Gino Lettierim?

Nie, nie spotkaliśmy się. Była oficjalna konferencja prasowa, ale nic poza tym.

Co się zmieniło po przyjściu nowego właściciela Dietera Burdenskiego? Odczuliście to w jakiś sposób?

Początkowo, od razu po zmianie, wydawało się, że dojdzie do sporych zmian. Zareagowaliśmy jak profesjonaliści. Od początku chcieliśmy udowodnić swoją wartość na boisku i stanowić jedność na nim i poza nim. W mediach sporo było niejasnych i niespójnych komunikatów ze strony zarządu, ale nie reagowaliśmy na to, co się dzieje, tylko w pełni skoncentrowaliśmy się na grze.

Gdy chciałem się umówić na rozmowę, wybrałeś godziny wieczorne z uwagi na syna. Dobrze się żyje Tobie i Twojej rodzinie w Kielcach?

Tak, zdecydowanie dobrze nam się żyje w Kielcach. Szybko się zaaklimatyzowaliśmy, także nie ukrywam, że chciałbym zostać na dłużej. Mamy tutaj przyjaciół. Najważniejsze jest to, żeby rodzina była szczęśliwa i zdrowa, z resztą zawsze można sobie poradzić.

Mówiłeś, że czasem nie zgadzasz się z tym, co piszą dziennikarze i w jaki sposób oceniają piłkarzy. Czytasz żarty na swój temat, a czasami wręcz szydery? Jak do tego podchodzisz, Ciebie to denerwuje?

Kiedyś jeszcze czytałem, co o mnie piszą, może też bardziej przejmowałem. Teraz już nie – uważam, że obronię się postawą na boisku (śmiech).

Rozmawiał: Jakub Treć

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

 

Komentarze

komentarzy