Bill Gates mógł zostać właścicielem giganta Premier League

Bill-Gates

Nie trzeba być koniecznie maniakiem komputerowym, by znać najsłynniejszego informatyka na świecie – Billa Gatesa. Twórca potęgi Microsoftu i zarazem jeden z najbogatszych ludzi globu jest znany niemal wszystkim, a mógł zyskać jeszcze większy rozgłos kilka lat temu, gdyby zdołał zostać nowym współwłaścicielem Liverpoolu FC, na co 61-letni obecnie miliarder miał chęć.

O zamiarze zostania prezesem jednego z najbardziej utytułowanych zespołów w Premier League media dowiedziały się przy okazji rozprawy sądowej pomiędzy Robertem Kraftem – właścicielem drużyny amerykańskiej NFL New England Patriots – a George’em Gilletem, który w przeszłości, wraz z Tomem Hicksem, posiadał większościowy pakiet udziałów LFC. Panowie zza wielkiej wody rządzili teamem z czerwonej części miasta Beatlesów od 2007 do 2010 r., kiedy to ku zadowoleniu jego kibiców oddali klub w ręce ludzi związanych z amerykańskim koncernem Fenwey Sports Group.

Jankesi w 2010 r. zapłacili panom Kraftowi i Hicksowi za przejęcie ich udziałów 300 milionów funtów. Firma z Bostonu rządzi Liverpoolem do dziś, ale trzeba przyznać, że nie miała ona wielu wymagających i równie – bajecznie – bogatych rywali w pojedynku o odkupienie pakietu akcji Krafta i Hicksa. W czasie wspomnianego procesu sądowego były prezes 18-krotnych mistrzów Anglii, sir Martin Broughton, potwierdził, że w 2010 r., poza Fenwey Sports Group, o zostanie ich nowym właścicielem rywalizowało ze sobą kilka znanych marek oraz równie popularnych osobistości, w tym sam Bill Gates.

Informatyk nigdy nie uchodził w swoim środowisku za wielkiego fana piłki nożnej, ale intuicja do robienia interesów rzadko kiedy go zawodzi. Futbol to dyscyplina, na której na pewno można się wzbogacić, i dlatego Gates zabiegał o pozyskanie pakietu akcji Liverpoolu. Ostatecznie nie wyszło, ale Amerykanin wciąż nie ustaje w poszukiwaniu nowych źródeł dochodu, jeżeli chodzi o sport. W 2013 r. wiele mówiło się o jego negocjacjach z prezesem Realu Madryt, Florentino Perezem, któremu pan Bill proponował zmianę nazwy stadionu „Królewskich” z Santiago Bernabeu na nazwę jednego z jego przedsiębiorstw. Ostatecznie nic takiego nie nastąpiło, ale kto wie, czy w przyszłości Gates nie zaskoczy kolejną propozycją.

Komentarze

komentarzy