Brava dla Guardioli! Transferowa karuzela przed deadlinem

Niespełna tydzień do zamknięcia okienka transferowego, wszystkie ligi już grają. To znak, że większość trenerów skompletowała już kadry i teraz pozostaje nam czekać na ostatni dzień sierpnia. Zanim nadejdzie, sprawdźmy co działo się przez ostatnie kilkanaście dni. 

CLAUDIO BRAVO DO MANCHESTERU CITY

Jakiś czas temu gruchnęła informacja o odejściu z Manchesteru Joe Harta. Jak się okazało później, wiele w tym prawdy, bo Pep Guardiola sam daje do zrozumienia, że Anglika w klubie nie widzi. Jego odejście to kwestia kilku dni, a już teraz na Etihad Stadium melduje się Claudio Bravo, golkiper skrojony na wizję gry Guardioli. 33-latek zamienia więc słoneczną Barcelonę na znacznie mniej urokliwy Manchester. Koszt transakcji to 18 mln euro. Czy to dobry ruch? Nie śmiemy podważyć decyzji Pepa.

14055008_514172592117980_3107114043110094224_n

JASPER CILLESSEN DO BARCELONY

W Katalonii byli przygotowani na taki bieg wydarzeń i już zakontraktowali następcę Chilijczyka. Jako że sami nie chcieli Harta, zainwestowali 13 milionów (plus bonusy) w Cillessena z Ajaksu. Kto będzie teraz pierwszym golkiperem w Barcelonie? Ciężko powiedzieć, bo zarówno Holender jak i Ter-Stegen prezentują podobny poziom. Obawiamy się tylko, że Jasper podzieli los swojego rodaka Stekelenburga, który też dość późno opuścił Eredivisie.

MARIO GOMEZ DO WOLFSBURGA

Po powrocie z Euro 2016 Niemiec ani myślał kontynuować kariery w Turcji. Było to spowodowane oczywiście nieciekawą sytuacją polityczną i Gomez przyznał otwarcie, że poszuka sobie nowego pracodawcy. Prawnie wrócił więc na chwilę do Florencji, skąd tydzień temu wyciągnął go Wolfsburg. 31-latek kosztował Wilki 7 mln euro. Niewielki to wydatek dla takiego klubu, a Mario to wciąż gwarancja co najmniej dziesięciu goli w sezonie. Aktualnie jest przecież królem strzelców tureckiej Super Lig.

YANNICK BOLASIE DO EVERTONU

27-letni skrzydłowy już na samym początku okienka był bardzo blisko transferu do Leicester. Tak przynajmniej twierdziły angielskie media, ale do przejścia ostatecznie nie doszło. Bolasie przygotowywał się więc do nowego sezonu w Crystal, które znacznie przerastał. Wciąż mówiło się jednak o zainteresowaniu większych klubów. Sprawa nabrała rozpędu po objęciu trenerskiego stołka w niebieskiej części Liverpoolu przez Ronalda Koemana, którego wizja rozwoju drużyny bardzo odpowiada właścicielom. Nie mieli więc najmniejszego problemu z wyłożeniem niespełna 30 mln euro. Naszym zdaniem, bardzo dobrze wydane pieniądze.

CHRISTIAN BENTEKE DO CRYSTAL PALACE

Kiedy rok temu odchodził z Aston Villi do Liverpoolu za wielką kasę, znalazło się wielu zwolenników zainwestowania w Belga przez The Reds. Napastnik czasem przecież wręcz w pojedynkę wygrywał mecze zespołowi z Birmingham. Czas jednak szybko zweryfikował zdolności Benteke do gry w większym klubie. Dziś Belg podejmie wyzwanie w Crystal (choć sam myślał, że przechodzi do Burnley), a więc ekipie na skrojonej na jego możliwości. Wciąż jednak będzie musiał się mierzyć z dużymi oczekiwaniami, bowiem kosztował 31 mln w przeliczeniu na europejską walutę.

14046003_512284665640106_2973228668299483919_n

JOHN STONES DO MANCHESTERU CITY

Młody Anglik zaliczył w ostatnich latach niewyobrażalny postęp. W styczniu 2013 przychodził do Evertonu za 3,5 miliona euro, a teraz Manchester City przelał The Toffies 52 bańki więcej! Ktoś powie, że kwota przesadzona, ale my uważamy, że za takich obrońców też trzeba zapłacić. Takie czasy. Wierzymy też, że przy Pepie Guardioli Stones rozwinie skrzydła jeszcze bardziej i nareszcie znajdzie się w angielskim futbolu godny następca Rio Ferdinanda czy Johna Terry’ego. Potencjał ma przecież ogromny.

PAUL POGBA DO MANCHESTERU UNITED

W jego sprawie wszystko zostało już napisane. Właściwie umieszczamy go w topie, bo skala transferu nie pozwala nam wrzucać go do worka „pozostałe transfery”. 105 mln euro, rekord transferowy. Czy to przesada? Najwygodniej będzie napisać, że czas pokaże. I niech tak zostanie.

popoplp

Ostatnie dni to cisza przed burzą. Transferów będzie już coraz mniej, bo tak to bywa po rozpoczęciu ligowych sezonów. Jednak już za tydzień nadejdzie burza o znajomej nazwie DEADLINE!

Komentarze

komentarzy