Przykład, że ciężka praca popłaca. Reaktywacja Cesca Fabregasa

Cesc Fabregas

Obecny sezon dla Cesca Fabregasa jest nieustanną walką o lepsze jutro. Antonio Conte do jakiegoś czasu nie widział w Hiszpanie zawodnika, na którym mógłby oprzeć zespół, i chętniej stawiał na Nemanję Maticia. Ostatnimi czasy trend jednak zdaje się odwracać i po wielu miesiącach walki hiszpański pomocnik „The Blues” znowu wrócił do łask włoskiego menedżera.

Kiedy latem media spekulowały na temat nowych piłkarzy, jakich sprowadzi do Londynu Antonio Conte, wielu dziennikarzy przypuszczało, że Cesc Fabregas nie ma czego szukać w drużynie byłego selekcjonera reprezentacji Włoch. Wśród owych żurnalistów znajdował się między innymi Matt Hughes, dziennikarz „Timesa” niezwykle dobrze zaznajomiony z klubem ze Stamford Bridge, który twierdził, że Hiszpan nie da sobie rady w systemie gry Conte.

Pierwotnie „The Blues” mieli rozpoczynać sezon w systemie 4–2–4, gdzie dwójka środkowych pomocników cechuje się niezwykłą wydolnością. Mowa zatem o tej cesze, której wychowankowi Barcelony po prostu brakuje. Było to widać w przedsezonowych sparingach, w których Fabregas nie wytrzymywał tempa. To głównie dlatego Chelsea do ostatnich chwil walczyła o Radję Nainggolana, mającego być wówczas zbawieniem dla drużyny ze stolicy Anglii.

Ostatecznie po niezbyt optymistycznych sparingach, Conte zmienił na początku sezonu formację na 4–3–3, a później – jak doskonale wszyscy wiemy – zaczął grać trójką defensorów. Taki rozwój sytuacji powodował, że Cesc Fabregas miał większą szansę na grę niż w ofensywnym 4–2–4. Włoski menedżer jednak od początku sezonu forsował Maticia w duecie z N’Golo Kante, przez co Fabregas musiał zadowolić się rolą zmiennika. Wiele mówiło się nawet, że jeszcze w sierpniu odejdzie z klubu, ale sam Hiszpan ciągle powtarzał, że zamierza zostać i walczyć o miejsce w składzie. Liczba minut, jakie otrzymywał, była znikoma.

Drugie spotkanie w lidze od pierwszej minuty Fabregas rozegrał dopiero w grudniu, kiedy to londyńczycy pojechali na Etihad. Wówczas Cesc był jednym z lepszych na boisku, idealnie wręcz pociągając za sznurki zespołu Conte. Jego występ w tym spotkaniu bardziej jednak zdeterminowała kontuzja Maticia, aniżeli zmiana decyzji menedżera. Od tego czasu do końca stycznia Fabregas rozegrał jeszcze trzy ligowe mecze od pierwszej minuty, dodając do tego kilka pucharowych spotkań.

Media ponownie zaczęły plotkować o jego odejściu, między innymi do Milanu, ale pomocnik znowu zadeklarował chęć odzyskania miejsca w składzie: – Doświadczenie i pewna dojrzałość bardzo pomaga w zaakceptowaniu pewnych sytuacji. Na początku mojej kariery, gdy nie grałem, wolałem, żeby nikt się do mnie nie odzywał, ponieważ byłem bardzo zdenerwowany. Doświadczenie jednak pomaga zrozumieć, że najważniejszy jest zespół. Oczywiście chcę grać, każdy piłkarz odczuwa to samo, ale czasami trzeba o to solidnie zawalczyć. Najłatwiej uciec od problemu i znaleźć wymówki w czymś innym – stwierdził Cesc Fabregas w lutym.

Cesc Fabregas się odradza

Ostatnie tygodnie diametralnie odmieniły jego sytuację. Pomogła mu w tym także zniżka formy Nemanji Maticia, jednak nikt nie ma wątpliwości, że bez oporu i ciągłej pracy samego Hiszpana Conte nie podarowałby mu kolejnych szans w lidze. Sam Włoch opisuje Fabregasa jako piłkarskiego geniusza i równa go do Andrei Pirlo: – Cesc jest topowym graczem i jest to piłkarski geniusz. Mogę mówić w ten sam sposób o Andrei Pirlo. W obu tych przypadkach mówimy o geniuszach futbolu. Fabregas nie potrafi przebiec 100 metrów w 10 sekund, ale mogę mu na to pozwolić, ponieważ jest geniuszem z piłką przy nodze. Jego szybkość tkwi w jego umyśle. Z Ceskiem pracujemy nad aspektami taktycznymi i staramy się poprawić jego pozycję. Czasami musisz podjąć decyzję i spojrzeć na balans w swoim zespole. Cesc jest dla nas ważnym piłkarzem i zawsze staram się go umieścić w jak najlepszych warunkach, aby dał jak najwięcej drużynie – twierdzi Włoch.

Wiele mówi się także o zmianie formacji, która może nastąpić w najbliższym czasie. Mowa tutaj o grze trójką środkowych pomocników, dzięki której Conte pomieściłby Kante, Maticia oraz Fabregasa. Polegałoby to jednak na zabraniu animuszu w ofensywie i oddelegowaniu na ławkę Pedro. Taki wariant zobaczyliśmy między innymi w spotkaniu z West Hamem w końcówce derbowego starcia.

Ostatnie trzy spotkania „The Blues” rozpoczęli właśnie z Hiszpanem, a nie z Serbem w wyjściowej jedenastce, i Chelsea wszystkie te spotkania wygrała, a Cesc Fabregas strzelił jedną bramkę i zaliczył dwie asysty. Jak widać w tym przypadku – ciężka praca popłaca.

Komentarze

komentarzy