Co się dzieje w Veronie?

18 maja 2013 Hellas zremisował 0:0 z Empoli na Stadio Marcantonio Bentegodi. Był to ostatni mecz Gialloblu w Serie B, ponieważ dzięki zdobyciu 82 punktów podopieczni Andrei Mandorliniego zajęli drugie miejsce w lidze, za plecami Sassuolo i bezpośrednio awansowali do Serie A.

Od tamtego czasu minęło dopiero lekko ponad 2 lata, a Hellas staje przed widmem spadku do Serie B. Chyba, nikt się nie spodziewał aż tak fatalnej postawy zespołu z Werony, tym bardziej że przez te dwa sezony w Serie A Hellas ani razu nie znalazł się w strefie spadkowej. Najniższa pozycja jaką podopieczni Mandorliniego zaliczyli w tym czasie to 16. miejsce, na którym lądowali trzykrotnie w sezonie 2014-15, by ostatecznie zakończyć rozgrywki na 13. pozycji, 12 punktów nad strefą spadkową i 3 punkty nad Chievo.

Za nami już 1/3 sezonu 2015-16, a drużyna Hellasu nadal jako jedyna w lidze z nie odniosła choćby jednego zwycięstwa. 6 remisów, 7 porażek, tylko 6 strzelonych goli i aż 21 straconych – to bilans Gialloblu w trwających rozgrywkach. Obraz rozpaczy w Veronie. Dobrze, że Julia popełniła samobójstwo.

Aby zobrazować jak źle się dzieję w tym starszym klubie z Werony przyjrzyjmy się dokładniej liczbom podanym powyżej:

0 – liczba zwycięstw. Najgorszy start w lidze, nawet ostatnia ekipa ligi, beniaminek z Carpi, zanotowała już w tym sezonie zwycięstwo (wygrana 2:1 z Torino). Pomijając Carpi i Frosinone (3 wygrane), każdy inny zespół Serie A ma już w tym sezonie co najmniej 4 zwycięstwa.

6 – ilość remisów. Żadna inna drużyna w lidze nie dzieli się tak często punktami jak Hellas. Co ciekawe, w tych 6 remisowych meczach, podopieczni Mandorliniego 4 razy byli na prowadzeniu, ale dawali się dogonić rywalom. Jedynym wyjątkiem, gdy to Gialloblu musieli gonić był wyjazdowy mecz z Atalantą, gdzie gracze z Werony doprowadzili do remisu 1:1 w 97. minucie gry. W spotkaniu z Carpi padł bezbramkowy remis.

7 – liczba porażek. Tutaj możemy zestawić Hellas z beniaminkami, ponieważ tylko trójka klubów grających jeszcze w poprzednim sezonie w Serie B ma więcej przegranych spotkań: Carpi – 9, Frosinone – 8, Bologna – 8.

8 – ilość strzelonych goli. Jest to najgorszy wynik w całej Serie A. Ponownie przytoczę beniaminka z Carpi, który mimo, że okupuje ostatnie miejsce zdołał strzelić o 3 gole więcej (11).

21 – liczba straconych goli. Trzeci najgorszy wynik w lidze. Gorszą defensywę mają tylko Carpi (26) i Frosinone (22). Jest to kolejny raz, gdy liczby Hellasu są porównywalne do wyników beniaminków znajdujących się w strefie spadkowej, co nie wróży zbyt dobrze zawodnikom Mandorliniego.

Jeśli miałbym gdzieś upatrywać szansy na pierwsze zwycięstwo Verony, to celował bym w mecz 14. kolejki, w którym Hellas zmierzy się z beniaminkiem z Frosinone na Stadio Matusa. Jednakże, na pewno nie stawiam tutaj ekipy z północy Włoch w roli faworyta. Po prostu Frosinone to ostatni beniaminek, który został na rozkładzie Hellasu w tej połowie sezonu. Do trzech razy sztuka. Dwa wcześniejsze starcia przeciwko świeżakom Serie A zaowocowały tylko jednym punktem (wyjazdowy remis 0:0 z Carpi i porażka na własnym stadionie z Bologną 0:2).

Gdzie leży problem? Ciężko powiedzieć, ponieważ Hellas zalicza na prawdę spektakularny zjazd. Nie można tu na pewno mówić, o tym, że trener nie zna graczy, bądź ma problem z wprowadzeniem swojej filozofii gry. Nie ma takiej opcji, jako że Mandorlini prowadzi Gailloblu już 5. rok, i jest to obecnie najdłużej urzędującym szkoleniowcem w całej Serie A. Choć, z drugiej strony, ktoś mógłby stwierdzić, że relacja  na linii zawodnicy-trener się wypaliła i może najwyższy czas wypróbować kogoś nowego.

Nie zamierzam tłumaczyć, co jest problemem drużyny z Werony z jednego prostego powodu. Problemem na tą chwilę jest wszystko. Ofensywa, defensywa, zaangażowanie graczy, styl gry, wyniki. Jeśli Hellas ma zamiar się utrzymać, to nastał czas na zdecydowane działania. Ludzie w klubie muszą działać już teraz, bo za kilka kolejek może okazać się, że jest już za późno i trzeba będzie znowu przyzwyczajać się do realiów Serie B, a tego na pewno nikt w Weronie by nie chciał. No, może kibice Chievo, choć oni też pewno wolą, aby co roku derby dostarczały emocji na poziomie Serie A.

Osobiście, trzymam kciuki za to, aby Mandorlini odwrócił sytuację w klubie, ponieważ zawsze jestem przeciwny zwalnianiu szkoleniowców w środku sezonu tym bardziej, jeśli mówimy o człowieku, który wyciągnął Hellas z trzeciej ligi aż do Serie A. Buona fortuna!

Komentarze

komentarzy