Coroczne ambicje szybko rozwiane? Przeciętny Everton na starcie sezonu

Jak najlepiej opisać Everton? Wydaje się, że to taki klub w Premier League, który co rok przymierzany jest do roli czarnego konia rozgrywek. „The Toffees” często decydują się na ambitne ruchy transferowe, jednakże ogromne transakcje zazwyczaj nie przekładają się na wyniki zespołu. W tym roku jest dość podobnie. 

Po raz kolejny drużyna z Liverpoolu szalała na rynku transferowym. Największym wzmocnieniem Evertonu był oczywiście Richarlison. Brazylijczyk został sprowadzony z Watford za 40 milionów euro. Dodatkowo „The Toffees” postanowili wzmocnić blok defensywny, sprowadzając Yerry’ego Minę oraz Lucasa Digne’a z Barcelony czy wypożyczając Kurta Zoume z Chelsea. Ruchy transferowe klubu zamykają wypożyczenie Andre Gomesa z „Dumy Katalonii” oraz zakontraktowanie Bernarda, byłego piłkarza Szachtara.

Wybór Marco Silvy na ławkę trenerską także można opisać jako ważną decyzje w kontekście przyszłości klubu. Portugalczyk zebrał bardzo dobre recenzje podczas pracy w Hull City oraz Watford, dlatego wielu ekspertów pozytywnie wypowiadało się na temat zakontraktowania Marco na trenera „The Toffees”.

Imponujące transfery oraz zmiana na ławce trenerskiej nie do końca poszły w parze z wynikami zespołu. Everton w przedsezonowych spotkaniach prezentował się bardzo przeciętnie. „The Toffees” wygrali zaledwie jedno na siedem spotkań, przy czym był to mecz z nikomu nieznanym klubem, ATV Irdning. Reszta rywalizacji to m.in. dotkliwe porażki z Blackbourn czy Rennes.

Nikt jednak w Liverpoolu do końca nie brał na poważnie wyników przedsezonowych zmagań. Prawdziwym testem miała być pierwsza kolejka Premier League. Everton mierzył się na wyjeździe z beniaminkiem rozgrywek, Wolverhampton.  „The Toffees” zremisowali to spotkanie, choć duży wpływ na końcowy wynik miała z pewnością czerwona kartka Jagielki w pierwszej połowie meczu.

Spadek formy

Po spotkaniu z Wilkami, Everton wygrał mecz z Southampton na własnym stadionie a następnie zremisował z Bournemouth na wyjeździe. Trzy ligowe spotkania przełożyły się na pięć punktów. Wynik nie najgorszy, choć zapewne kibice mieli większe oczekiwania. Po zwycięstwie z Rotherham w ramach Carabao Cup, „The Toffees” dopadł mały kryzys. Remis na własnym stadionie ze słabiutkim Huddersfield oraz porażka u siebie z West Hamem, który tym samym zdobył pierwsze punkty w sezonie spowodowały, że w Liverpoolu nastała nerwowa atmosfera.

Tym bardziej, że Everton mierzył się w następnej kolejce z Arsenalem. Podopieczni Marco Silvy przegrali to spotkanie, w wyniku czego zakorzenili się w środku tabeli. Aktualnie „The Toffees” zajmują 12. miejsce w lidze i biorąc pod uwagę następne mecze w Premier League (starcia z Fulham, Leicester, Crystal Palace oraz Manchesterem United) o znaczący skok w tabeli będzie bardzo trudno.

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy