Czesi też reformują swoją ligę. Cel dla wszystkich: nie być szóstym…

Sparta Praga

Podczas gdy w Polsce najwięcej mówi się o odejściu o reformy ESA37, a w pierwszej kolejności o podziale punktów, w Czechach właśnie uchwalono zmiany w tamtejszej lidze. Podziału punktów nie będzie, ale bez kontrowersji nie mogło się obyć, chociaż trzeba przyznać, że nasi południowi sąsiedzi do absolutnego minimum ograniczyli ryzyko meczów o pietruszkę. To wszystko już od sezonu 2018/2019.

Czesi również mają 16-zespołową ligę, a zatem w normalnych warunkach kończą sezon po rozegraniu 30 kolejek. Lato 2018 będzie początkiem emocji. Pierwsza szóstka powalczy o mistrzostwo, grając ze sobą po jednym spotkaniu. Drużyny z miejsc 7-10 również będą miały o co grać. Tutaj odbędą się play-offy w cyklu mecz i rewanż. Zwycięzca tego miniturnieju uzyska prawo rozegrania meczu z czwartą bądź piątą drużyną z grupy mistrzowskiej, a stawką będzie awans do Ligi Europy.
Pozostałych sześć ekip, czyli miejsca 11-16 po sezonie zasadniczym zagra o utrzymanie.

Trzeba przyznać, że pomysł jest ciekawy, ale tradycyjnie pozostawia lukę do bycia niesprawiedliwym. Najwięksi krytycy będą mieli rację w jednym przypadku – zajęcie miejsca numer 6, to najgorsza możliwa opcja w czołówce. Załóżmy hipotetyczną sytuację, że Slovan Liberec jest na miejscu 6. i ma kilka, kilkanaście punktów straty do poprzedzającego go zespołu, więc nawet pięć dodatkowych meczów w grupie mistrzowskiej nie daje mu żadnych nadziei na puchary. Ale tuż za nim znajduje się MFK Karvina, z którą gra ostatni mecz ligowy i przegrywając spada na siódmą pozycję. Wtedy dostaje dużo łatwiejszych rywali, wygrywa play-offy i staje przed szansą pokonania drużyny z czwartego/piątego miejsca i awansu do LE. Nie zdziwią nas takie sytuacje i trudno się będzie klubom dziwić, że będą wolały zająć dalsze miejsca, żeby pozostawić sobie furtkę na osiągnięcie jakichś sukcesów.

Mimo wszystko to jedyna, ale dość poważna, wada tego systemu. Oczywiście poziomu piłkarskiego on nie podwyższy, ale atrakcyjność rozgrywek na pewno. Mniej meczów o pietruszkę, to też szansa na wyrwanie większych pieniędzy od telewizji, wszak obecnie nasza ekstraklasa to gwarant kilkukrotnie większych sum z tytułu praw telewizyjnych od czeskiej Superligi, mimo że poziomem wcale nie jesteśmy lepsi, a Viktoria Pilzno w ostatnich latach naprawdę z dobrej strony pokazywała się czy to w LM, czy LE.

Zmianie uległa również sprawa spadków i awansów. Bezpośrednio do drugiej ligi poleci jeden klub, a drużyny z miejsc 14 i 15 rozegrają baraże z drugim i trzecim zespołem drugiej ligi. Ten pomysł nie przypadł do gustu dwóm drugoligowcom – SFC Opava i SC Znojmo – i to właśnie te dwie ekipy spośród 32 drużyn pierwszej i drugiej ligi głosowały przeciwko reformie.

To kolejna federacja, która decyduje się na rozgrywanie dodatkowych spotkań po sezonie zasadniczym w Europie Środkowo-Wschodniej. System ESA37 w stopniu 1:1 skopiowali od nas Serbowie, swoje systemy mają również Bułgarzy, Rumuni czy Bośniacy.

Komentarze

komentarzy