Dybala – z nowym kontraktem i wspaniałą historią

Juventus-Paulo-Dybala-celebrates-scoring-their-first-goal
Dybala i jego charakterystyczna celebracja bramki. Widok niemal cotygodniowy

Ma polskie korzenie, ale nigdy nie brał pod uwagę gry z orzełkiem na piersi. Ma być kolejnym z wielkiej dynastii argentyńskich piłkarzy. Przedwczoraj wbił dwa gwoździe w bordowo-granatową trumnę, a dzisiaj przedłużył kontrakt z Juventusem. W ostatnim czasie sporo się wokół niego dzieje, ale on pozostaje skromny i wciąż powtarza, że jest Paulo Dybalą i będzie sobą do samego końca.

Karierę piłkarską wyśnił mu ojciec. To on przebudził się pewnego ranka ze świadomością, że jego syn zostanie wielkim piłkarzem. Był szczęśliwy. Sam chciał nim zostać, ale zabrakło mu talentu. Kochał futbol i doskonale się na nim znał. Spłodził trójkę synów i choć każdy z nich jako małolat biegał za piłką, to prawdziwą karierę zrobił tylko ten najmłodszy. Ojciec niczego nie pozostawiał przypadkowi. Zabierał swoje pociechy na boisko i stał się ich pierwszym trenerem i mentorem. Gustavo i Mariano byli nieźli, ale wybrali inne życie. Tym wyśnionym okazał się Paulo. Sam zawodnik żałuje, że tata nie widzi go na murawie. Senior Dybala zmarł na raka trzustki, gdy najmłodszy z synów miał 15 lat.

Bolesław Dybała 

Polskie korzenie zawdzięcza dziadkowi Bolesławowi, który przyszedł na świat we wsi Kraśniów w województwie świętokrzyskim. Wyemigrował jednak do Argentyny, gdzie w stanie Cordoba urodziły się jego dzieci, a później także i wnuki. Dziadek uciekał do Argentyny przed II wojną światową, by znaleźć spokojne miejsce. Przodek nie zdążył zaszczepić w swoim wnuku nutki polskości, bo zmarł, gdy Paulo miał cztery lata. Piłkarz Juventusu przyznaje, że słabo pamięta dziadka, a o polskich korzeniach w rodzinnym domu mówiło się dość rzadko. „La Joya” czuje się Argentyńczykiem i jasne było, że to właśnie te barwy wybierze. PZPN próbował jednak powalczyć w 2012 roku o wschodzącą gwiazdę. Oficjalną propozycję złożono za pośrednictwem Facebooka.

To przykre, że w taki sposób załatwiało się kiedyś tak istotne sprawy. Zabawny, z perspektywy czasu, okazuje się komentarz Macieja Chorążyka zamieszczony na łamach „Przeglądu Sportowego”, w którym nasz skaut stwierdził, że Dybalą ktoś manipuluje i do Polski zwróci się w wieku 25 lat, jeśli nie wyjdzie mu w Serie A i okaże się, że jest co najwyżej przeciętnym piłkarzem.
Dzisiaj wiemy już, że Paulo się udało, ale do naszego kraju zwrócił się, by nawiązać kontakt z rodziną od strony dziadka Bolesława. W czasach globalizacji, Internetu i Skype’a utrzymanie takich relacji nie jest niczym trudnym. W życiu Dybali, jak na prawdziwego Argentyńczyka przystało, rodzina jest absolutnym priorytetem. Co więcej, Paulo zapewnia, że kiedyś postara się o polski paszport i zagra, w którymś z klubów Ekstraklasy. Ma to być ukłon w stronę dziadka.

Zniszczona Barcelona

W ćwierćfinałowym starciu z FC Barcelona uderzał na bramkę trzy razy. Starczyło na zdobycie dwóch goli i przybliżenie Juventusu do awansu. To był dla niego mecz wyjątkowy. Dybala przyznał kiedyś, że gdyby pojawiała się szansa na grę w „Dumie Katalonii” nie potrzebowałby samolotu – sam rzuciłby się do morza i je przepłynął. Jego idolem jest Leo Messi, więc liczne porównania i namaszczanie roli następcy muszą być dla niego nobilitujące. Pierwszym, który widziałby go na Camp Nou, był Xavi Hernandez. Legenda „Barcy” jeszcze przed meczem przekonywała dziennikarzy, że to Paulo jest brakującym elementem w składzie i z łatwością wkomponowałby się w grający technicznie zespół. Po spotkaniu raczej nie zmienił zdania, ale oprawienie Dybali w trumnę, w którą wbijał kolejne gwoździe będzie bardzo trudne.

Dybala 2022

O przedłużeniu kontraktu z Juventusem mówiło się od dawna, ale sprawa od pewnego czasu utknęła w martwym punkcie. Fakt ten od razu postanowili wykorzystać hiszpańscy giganci. Barcelona i Real Madryt złożyli swoje oferty, ale obie zostały odrzucone. Trzeba przyznać, że lepszego momentu na prolongatę umowy nie sposób sobie wymarzyć. Zawodnik jest na fali, a zachwyty płyną z każdej strony świata. Wyrwanie go z Turynu będzie jeszcze trudniejsze. Gdy sprowadzano go z Palermo, zapłacono 32 miliony euro. Wystarczyły niespełna trzy, by wartość podskoczyła dwukrotnie. Jedno to obowiązująca do końca sezonu 2021/2022 umowa, a drugie to spora podwyżka. Nieoficjalnie mówi się, że Paulo będzie zarabiał 7 milionów euro rocznie i znajdzie się na szczycie listy płac. Taki krok to demonstracja siły mistrzów Włoch, bo o ile tytuł na krajowym podwórku jest już co roku formalnością, tak by zwyciężać w Europie trzeba prężyć muskuły i zachowywać najlepszych piłkarzy – takim jest dzisiaj Paulo Dybala.

Komentarze

komentarzy