Everton pamięta o potrzebujących. Świetna świąteczna akcja „The Toffies”

eveswieta

Święta to magiczny czas, kiedy dzieją się rzeczy naprawdę niesamowite. Na moment wszyscy zapominamy o tym, co nas różni i szukamy jak najwięcej spraw, które nas łączą. W Premier League kluby muszą mieć na uwadze, że koniec grudnia to nie tylko święta, ale i dużo ligowego grania. Futbol to jednak nie tylko końcowy wynik, ale przede wszystkim ludzie. Pamięta o tym Everton, który w tym roku wyjątkowo zadbał o swoich fanów.

Wprawdzie kilka dni temu „The Toffies” przegrali jakże ważne Merseyside Derby, to jednak nie zapomnieli o swoich fanach. Z okazji świąt byli i obecni piłkarze Evertonu, ale także menedżer Ronald Koeman, chwycili za słuchawki i wykręcili numery do fanów od wielu lat wspierających klub. W głosie niektórych z nich było słychać wyraźne wzruszenie, zresztą sprawdźcie sami:

W klubie postanowiono sprawdzić pewne rzeczy i doprowadzić je do porządku. Jak informują nas ludzie z Evertonu, około 3,9 miliona starszych osób potwierdza, że ich jedynym świątecznym kompanem jest telewizor. Smutna to statystyka, jednak w takiej rzeczywistości przychodzi żyć wielu starszym osobom. Duncan Ferguson i Pat van den Hauwe – dwóch byłych piłkarzy Evertonu – odwiedzili grupę wiekowych fanów „The Toffies” i rozegrali z nimi partyjkę w Blue Bingo. – Myślę, że to mogła być najdłuższa gra w Bingo, jaką w życiu rozegrałem. To był jednak wspaniale spędzony czas. Było dużo śmiechu i wiele wspaniałych rozmów, a przecież o to chodzi w święta – podsumowuje Duncan Ferguson.

Seamus Coleman postanowił zrobić niespodziankę 11-letniemu kibicowi Evertonu. W kwietniu tego roku, w wieku zaledwie 52 lat, zmarł ojciec chłopca. Obaj panowie mieli w zwyczaju razem uczęszczać na mecze Evertonu. Przyjaciel chłopaka zgłosił go do konkursu na świąteczną niespodziankę organizowaną przez klub. Jak wszystko potoczyło się dalej, możecie sprawdzić sami. Miejcie jednak przy sobie paczkę chusteczek higienicznych – chwyta za serce, a łzy wzruszenia same napływają do oczu:

Everton nie zapomniał też o ludziach bezdomnych. Zespół U-23 wziął sprawy w swoje ręce i postanowił ufundować wigilijną kolację ludziom bezdomnym, na co dzień przebywającym na ulicach Liverpoolu. Piłkarze w piłkę grać potrafią, zarabiają na niej niezłe pieniądze, więc samo kupno można potraktować jako coś naturalnego. Trudno jednak posądzać ich o nadzwyczajne talenty kulinarne, a mimo to podjęli wyzwanie i spróbowali własnoręcznie przygotować niektóre posiłki. Patrząc na to, jak szybko potrawy znikały z talerzy, musimy podejrzewać, że dania wyszły im całkiem niezłe.

Nie zabrakło też wizyty w szpitalu dla chorych dzieci. Ronald Koeman wraz z pierwszą drużyną osobiście pojawili się w Alder Hey (szpital dziecięcy wybudowany w parku), by spędzić trochę czasu z chorymi dziećmi. To ważne, by udzielać wsparcia tym, którzy codziennie rozgrywają swój mecz o życie.

Swego czasu David Moyes, będąc menedżerem Evertonu, nazwał ten klub „The People’s Club”. W ten sposób chciał jak najlepiej odzwierciedlić charakter klubu. Trzeba przyznać, że Szkot wiedział, co mówi. Klub potwierdził, że potrafi działać na rzecz większej, potrzebującej społeczności. A kibicom Evertonu gratulujemy; możecie być dumni z klubu, któremu na co dzień kibicujecie.

Komentarze

komentarzy