Fotel lidera zdobyty! Piekielnie mocny Liverpool roznosi Watford

Za co kochamy Premier League? Za piękne bramki, emocje nie do opisania, ale przede wszystkim za nieprzewidywalność. Wczoraj Chelsea wskoczyła na pozycję numer 1, dziś jest na niej Liverpool i to po jakim meczu!

Po pokonaniu 5:0 Evertonu piłkarze Antonio Conte byli już pewni, że w tej kolejce nikt nie zagra lepiej. Nie takie jednak rzeczy działy się w Premier League. O ile po derbach północnego Londynu mogliśmy czuć niedosyt, o tyle po spotkaniu Liverpoolu każdy żądny emocji zjadacz futbolu musi czuć się ukontentowany.

Pierwsze minuty nie wskazywały na pogrom. Liverpool jednak dominował i po około 30 minutach uderzeniem głową na listę strzelców wpisał się Sadio Mane.

Emocje jeszcze nie opadły, a Coutinho podwyższył prowadzenie na 2:0. Czesław Michniewicz powiedziałby, że to niebezpieczny wynik, jednak Juergen Klopp nic sobie z tego nie robił i nakazywał swoim piłkarzom ciągły atak. Czuł bowiem, że Watford nie był dziś silnym zespołem i zapewne nie dopuszczał innej opcji niż wysoka wygrana.

Chwilę po drugim trafieniu Liverpoolu boisko musiał opuścić kontuzjowany bramkarz Watfordu, Heurelho Gomes, a w jego miejsce pojawił się Costil Pantilimon i chyba nie miał optymistycznych wizji na najbliższą godzinę. Całkiem słusznie, bo jeszcze przed przerwą kolejnego gola dla gospodarzy wbił Emre Can, dla którego było to drugie trafienie w tym sezonie.

Po kwadransie drugiej części spotkania było już 5:0, a świetne zawody kolejnymi bramkami i asystami podsumowali Roberto Firmino i wspomniany Mane. W tym momencie coach „The Reds” postanowił wprowadzić zmienników w osobach Georginio Wijnalduma i Daniela Sturridge’a. Efekt? Pierwszy zakończył mecz z bramką, a drugi zaliczył dwie poprzeczki.

Końcowe 20 minut było nieco spokojniejsze. Gospodarze nie musieli się już obawiać o końcowy triumf i nieco przystopowali. Tę swobodę wykorzystali zrozpaczeni zawodnicy Watford i za sprawą Daryla Janmaata strzelili honorowego gola. W tej sytuacji nie popisała się obrona Liverpoolu, która w ostatnim czasie jest największą bolączką niemieckiego szkoleniowca. W doliczonym czasie na 6:1 trafił wspomniany Wijnaldum.

W taki oto spektakularny sposób ekipa z czerwonej części Merseyside zameldowała się na pozycji lidera, wyprzedzając Chelsea o jedno oczko. W tym sezonie Premier League Liverpool zdobył już 30 bramek, czyli obecnie najwięcej spośród wszystkich zespołów. Przy ponad połowie z nich udział miało wspaniałe ofensywne trio: Mane (6 trafień, 2 asysty) – Coutinho (5, 5) – Firmino (5, 5). Jednak żadna spośród pierwszych pięciu drużyn w tabeli nie straciła też więcej goli – 14. To pokazuje, że Klopp, chcąc walczyć o mistrzowski tytuł, ma jeszcze nad czym pracować. Ale kto by się teraz tym przejmował. Teraz jest czas na świętowanie tego wspaniałego zwycięstwa, co wyraźnie po ostatnim gwizdku zasygnalizował sam Juergen Klopp.

Komentarze

komentarzy