Glik już nie uzdrowiciel. Złamał nos koledze

Letni transfer na linii Torino–Monaco okazał się strzałem w dziesiątkę. Kamil Glik trafił do drużyny aspirującej do mistrzostwa, grającej w Lidze Mistrzów, a klub z Księstwa dostał świetnego, doświadczonego stopera, który według niektórych zyskał 23% jakości. Można nawet pominąć temat aklimatyzacji, bo takowej nie było. Polak z miejsca zaczął grać na najwyższym poziomie, stając się kluczowym elementem układanki Jardima. Symbioza idealna.

Zaraz po przenosinach na południe Francji byliśmy świadkami zabawnej sytuacji, która zapadła w pamięć kibicom reprezentacji. Podczas wrześniowego spotkania z Kazachstanem (2:2) Kamil Glik zirytowany zachowaniem rywala, „zbadał” nogą, czy ten jeszcze reaguje na bodźce. W jednej chwili Kazach z ledwo żywego zerwał się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Po tym zajściu polski obrońca stał się obiektem żartów i synonimem leczenia i uzdrawiania. Niecałe osiem miesięcy później będziemy musieli chyba odejść tego przekonania. W sobotnim spotkaniu, w którym AS Monaco podejmowało Toulouse (3:1, jednak bramka Glika), na boisku zabrakło podstawowego defensywnego pomocnika – Tiemoue Bakayoko. Wszystko za sprawą incydentu na treningu, w wyniku którego 22-latek doznał złamania nosa. Zawodnik oczywiście wie, że po prostu nie miał szczęścia, a wczoraj wysłał do Polaka żartobliwego tweeta.

Dla młodego Francuza wykonano już specjalną maskę, która ma umożliwić mu grę. Pytanie tylko, czy tak świeży uraz i świadomość o nim nie wpłynie na dyspozycję Bakayoko. Przypomnijmy – już w środowy wieczór do Monaco przyjedzie drużyna Juventusu, by stoczyć jeden z ważniejszych meczów sezonu. Zwykle w takich spotkaniach decydują detale, a jednym z nich może być właśnie minimalny lęk Francuza przed otrzymaniem kolejnego ciosu w twarz. Czy tak będzie i czy 22-latek w ogóle zagra, dowiemy się już za dwa dni o godzinie 20:45. Na koniec efekt twardej i nieustępliwej gry, jaką wyróżnia się Kamil Glik.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy