Najwięksi trenerzy na świecie dość często przychodząc do nowego klubu zabierają ze sobą swoich najbardziej oddanych ludzi do sztabu. Jedną z takich osób dla Juergena Kloppa był bez wątpienia Zeljko Buvac. Bośniak postanowił odejść jednak z klubu, co natychmiast wywołało falę spekulacji.
56-latek trafił na Anfield wraz z Kloppem w październiku 2015 roku. Wcześniej obaj pracowali w Mainz oraz Borussii Dortmund. Według oficjalnego stanowiska „The Reds”, jego odejście determinują problemy osobiste, a rozbrat z drużyną potrwa tylko do końca obecnego sezonu.
Inaczej jednak twierdzą dziennikarze. Między innymi Paul Joyce z „The Times” zdradza, że Buvac coraz to mocniej wydawał się wycofany i mniej zaangażowany w spotkania. Niemiec ma nadzieje, że jego kompan wróci do pracy, ale w obecnym momencie najważniejsze dla drużyny są kolejne spotkania w Lidze Mistrzów.
Klopp wielokrotnie chwalił Buvaca za jego tytaniczną pracę i nazywał go mózgiem tego zespołu, kiedy opisywał swój sztab szkoleniowy w przeszłości. Nuri Sahin w 2013 roku w jednym z wywiadów stwierdził, że to praktycznie brat bliźniak niemieckiego trenera, ponieważ patrzą na futbol dokładnie w ten sam sposób. Podobnie mawiał pewnego czasu Robert Lewandowski, gdy wspominał swój pobyt w poprzednim zespole.
Starsi kibice Liverpoolu odejście Buvaca mogą połączyć z niekorzystną przeszłością. W 2001 roku Gerard Houllier po zwycięstwie Pucharze UEFA stracił swojego asystenta, a klub nie był już w stanie od tamtego momentu utrzymać tempa swojego rozwoju.
Sześć lat później z podobnymi problemami borykał się Rafa Benitez, którego opuścił Pako Ayesteran zaledwie kilka tygodni po porażce w finale Ligi Mistrzów z Milanem. Rodak aktualnego bossa Newcastle był postrzegany jako kluczowy człowiek dla rozwoju ówczesnego Liverpoolu, a drużyna od tamtego czasu notowała ciągły regres. Czy tym razem będzie podobnie?
