Gol, czyli ostatnia kolejka Ekstraklasy w tym roku z perspektywy kanapy

1. Legia Warszawa (38 pkt.) – To był dobry rok dla Legii, świetny występy w Lidze Europy i wydawać się mogło jeszcze do niedzieli, pewne panowanie w lidze. Wszystko jednak prysło w Łęcznej, gdzie Mistrzowie Polski zwyczajnie w świecie się skompromitowali. Żyro, tak przez nas chwalony tydzień temu, kopał się po czole. Obrona? Dramat… Sagan i Kucharczyk też chyba myśleli bardziej o tym, jak przyrządzić karpia, niż o tym, jak rozpracować defensywę beniaminka. Cóż, jak śpiewała Budka Suflera: to nie tak miało być, zupełnie nie tak..

2. Śląsk Wrocław (35 pkt.) – Plan wykonany, 11 zwycięstwo u siebie. Do tego, pierwszą bramkę po kontuzji zdobył niezawodny w ubiegłym sezonie, Marco Paixao, a drugą dołożył jego brat Flavio, niezawodny w tym sezonie… Sam mecz nie porywał i bardziej przypominał słaby film, którego nigdy nie oglądnęliśmy do końcu, bo zawsze zasypialiśmy, niż widowisko sportowe. Niemniej, trenerowi Pawłowskiemu trzeba oddać, że zrobił we Wrocławiu kawał dobrej pracy w tym roku.

3. Lech Poznań (32 pkt.) – Spodziewaliście się, że „Kolejorz”, po tym co reprezentował za czasów Rumaka, skończy rok na podium? My też nie… W meczu z Lechią był drużyną zwyczajnie lepszą i mądrzejszą. Być może wynik nie oddaje faktycznej przewagi, ale wystarczy, że spojrzymy na statystyki (fot.). W tym meczu po prostu nie można było stracić punktów, bo jak, skoro przeciwnicy nie oddali ani jednego celnego strzału… Coś czujemy, że w Poznaniu nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o MP.

Nowy obraz

4. Wisła Kraków (32 pkt.) – Pierwszy pozytyw, za który należą się pochwały Franzowi, to brak ciemnicy na skrzydłach (To nawiązanie do słów Smudy z ubiegłego tygodnia, w których stwierdził, że na skrzydłach będzie ciemno). Większe IQ drużyny było widać już od pierwszego gwizdka sędziego. Wróciła zatem krakowska tiki-taka, którą oglądało się naprawdę przyjemnie. Wróciła też skuteczność Brożkowi, pewnie nie na trwałe. To wystarczyło, żeby pokonać Ruch i zapewnić sobie miejsce tuż za podium na koniec roku.

5. Jagiellonia Białystok (32 pkt.) – Przestała wygrywać, ostatnie tygodnie to porażki, remisy aż w końcu trafił się najlepszy mecz na przełamanie. Z kim, jak nie z Górnikiem?! Białostoczanie w stu procentach wykorzystali swoją okazje. Piękną akcją popisał się Dzalamidze i szkoda tylko, że jego strzał nie znalazł drogi do bramki i poprawiać musiał po nim Frankowski. „Jaga” zasłużenie wygrała. Mimo wszystko docenić trzeba dobrą dyspozycję Drągowskiego. W kilku sytuacjach ratował swój zespół od utraty bramki i w dużej mierze dzięki niemu zima zaczęła się przyjemnie.

6. Górnik Zabrze (28 pkt.) – Trzy ostatnie mecze jesieni, bilans? 0 punktów, 0 bramek… Trudno napisać cokolwiek pozytywnego o grze Zabrzan w meczu z Jagiellonią. Tak trochę na siłę docenimy fakt, że po wyrzuceniu Roberta Jeża z boiska, reszta zespołu w 10 prezentowała się lepiej, niż w 11. W sumie przy odrobinie szczęścia Górnik mógł tego meczu nie przegrać. Gdyby Zachara lepiej zachował się 16 metrów przed bramką Drągowskiego, gdyby Sobolewskiemu wyszła podcinka, czy wreszcie, gdyby w ostatnich sekundach meczu Magiera lepiej przymierzył. Przed Robertem Warzychą cała zima, by popracować nad tym, żebyśmy nie musieli później gdybać.

7. Pogoń Szczecin (27 pkt.) – Słabo to wyglądało. Zwoliński wypadł blado na tle Wilczka, Frączczak notował notoryczne straty, a gdy już dochodził do sytuacji, słał piłkę gdzieś w stronę trybun. Murayama błąkał się gdzieś przy linii bocznej, a w obronie zdarzały się proste błędy. Jan Kocian przegrywa drugi raz z „Portowcami” i jego ekipę czeka dużo pracy, żeby utrzymać swoją pozycję w lidze.

8. Podbeskidzie (27 pkt.) – Potrzebowało zwycięstwa, by w tabeli wyprzedzić Bełchatów i przezimować w górnej części tabeli. Mecz z Zawiszą zaczęło nieźle i te niezłe kilkanaście minut przypieczętowało stratą bramki… W sumie na przerwę powinno schodzić przegrywając, ale najpierw Sandomierski pomógł Malinowskiemu strzelić bramkę, a później Kadu będąc oko w oko z Peskoviciem podał mu piłkę i do przerwy był remis. Sprawę „8 miejsca” załatwił rezerwowy Śpiączka i wszystko zostało po staremu, czyli w myśl zasady: kto traci punkty z Zawiszą, ten frajer…

9. GKS Bełchatów (27 pkt.) – Kibice „Brunatnych” mogą czuć pewien niedosyt, bo rzut karny dla Śląska był z cyklu tych „aptekarskich”. Mimo to i tak nie zasłużyli na 3 punkty, za to, co pokazali w „pierwszych” 70 minutach, czyli jedną, wielką, słabiznę… Do tego ten Michał Mak, który jeszcze kilka miesięcy temu apelował, żeby dać mu szansę występu w reprezentacji, a dziś co najwyżej może apelować, żeby dać mu szansę występu w drużynie juniorów, by w końcu mógł coś strzelić…

mak

10. Piast Gliwice (26 pkt.) – Ekstraklasowe poniedziałki bardzo rzadko zachwycają i podobnie było tym razem. Gliwiczanie wygrali, dodajmy, że po trzech spotkaniach u siebie bez strzelonego gola, ale w ich grze nie było widać jakiegoś polotu. Słabszy występ zaliczył Badia, przyzwoicie wypadł Vassiljew (klasowa „siatka” założona Matyni), a swoją skuteczność potwierdził człowiek w masce, czyli Wilczek.

11. Górnik Łęczna (24 pkt.) – Skazywani na pożarcie, z całych sił bronili swojej lubelskiej twierdzy. Do tej pory Górnik miewał tylko przebłyski dobrej gry, jednak brakowało regularności. W meczu z Legią widzieliśmy jeden, wielki błysk. Znów fenomenalnie zagrał Mraz do spółki z Mierzejewskim, znów Cernych wpisał się na listę strzelców i znów Burkhard grał na miarę swoich oczekiwań. Zresztą wszyscy, co do jednego, zasłużyli tylko na pochwały.

12. Cracovia (22 pkt.) – Szybko ustawiła sobie mecz i jego przebieg kontrolowała do samego końca. Zwycięstwo zapewnili Budziński i Rakels, ale na listę strzelców powinni wpisać się także Jaroszyński i Diabang. Korona była tłem dla Krakowian, ale jak to mawiają, „jedna jaskółka wiosny nie czyni”.

13. Lechia Gdańsk (21 pkt.) – „0” idealnie charakteryzuje postawę gdańszczan w meczu z Lechem, zresztą w całym sezonie. „0” celnych strzałów, „0”zagrożenia, „0” pomysłu, „0” udanych transferów i w nowym roku też trzeba startować od „0”.

14. Korona Kielce (21 pkt.) – Bez Kapo, Petrowa… Jak dużo ci zawodnicy wnoszą do gry mogliśmy się przekonać w starciu podopiecznych trenera Tarasiewicza z Cracovią. Nieskładne akcje, wynikające z przypadku, błędy w obronie. To bardziej Korona z początku sezonu niż ta, która tak dobrze prezentowała się w ostatnich tygodniach. Zakładamy, że to tylko wypadek przy pracy i nie będziemy się znęcać nad katastrofalną grą Kielczan, w końcu idą święta.

15.Ruch Chorzów (17 pkt.) – O ile z przodu to jakoś wyglądało, za dwóch biegał Surma, brak umiejętności ambicją nadrabiał Kuświk, a Zieńczuk i Starzyński starali się coś rozgrywać, tak w tyłach żenada, po prostu żenada jak mawia Szpakowski w Fifie.

16.Zawisza Bydgoszcz (9 pkt.) – Rumak po ostatnim występie swojej drużyny stwierdził, że nie ma pomysłu na tych ludzi. Przez tydzień niewiele się zmieniło. Żaden z nieźle grających w ubiegłym sezonie piłkarzy nie przypomniał sobie jak się kopie piłkę, a i trener nie wymyślił błyskotliwej taktyki na mecz z Podbeskidziem. Zagrali jak umieli, czyli słabo, chociaż mogli z Bielska wywieźć nawet 3 punkty… Dlaczego nie wywieźli? O to trzeba zapytać Sandomierskiego i Kadu.

Yesterday was the final day of New York Fashion Week Spring 2015
quick weight loss 5 favorite dresses for summer in Pakistan

garments that ladies put on all over 1952
quick weight lossDesigner Kills Himself Days Before Fashion Week

Komentarze

komentarzy