Gorący stołek na Emirates Stadium. Znamy pierwszego chętnego?

Gdyby to działo się około trzy tygodnie temu, każdy ze znudzona miną powiedziałby, że to nieudany primaaprilisowy żart. Dziś jednak na świat piłki gruchnęła oficjalna informacja o tym, że wraz z końcem sezonu z funkcją trenera Arsenalu pożegna się Arsene Wenger. Stało się niemożliwe i okazało się, że jednak nic – nawet on – nie jest wieczne.

Jak można zauważyć, równocześnie z tą nowiną ruszyła fala spekulacji, kto zastąpi Francuza. Od Allegriego, przez Nagelsmanna, po Sarriego… Informacji pojawiać się będzie cała masa, co nie może dziwić, jeśli w grę wchodzi taki, bądź co bądź, wielki klub. W gabinetach władz klubu zapewne trwać będą dyskusje, komu można podebrać trenera i który nada się najlepiej. Może zdarzyć się również sytuacja, w której za sprawdzone i zasłużone trenerskie nazwisko nie trzeba będzie zapłacić nic, bo kandydat okaże się wolnym strzelcem. O kim mowa?

Chodzi o Luisa Enrique – byłego opiekuna m.in. Barcelony, z którą zdobył z nią tryplet w pierwszym roku pracy. Hiszpan od końca ubiegłego sezonu odpoczywa, ładując po odejściu z Camp Nou baterie na kolejne lata pracy. Swego czasu zrobił tak Pep Guardiola, wracając potem do wielkiej piłki jako trener mistrza Niemiec. Czy Enrique również wróci w wielkim stylu?

Takiego zdania jest m.in. ekspert Sky Sports od hiszpańskiej piłki, Guillem Balague. Według doniesień, Hiszpan odrzuca inne propozycje i czeka właśnie na ruch „The Gunners”.

– Mówię ci, czego potrzebuje Arsenal – Luisa Enrique. Czy miałby ochotę się tego podjąć? – Byłby wniebowzięty.

– Czemu? Ponieważ po rocznym urlopie jest gotowy do powrotu, miał wiele różnych ofert. PSG z pewnością było jedną z nich. Kontaktował się z włoskimi klubami, ale uważam, że Arsenal jeszcze się do niego nie odezwał. Luis Enrique jest dostępny i nie podpisał jeszcze niczego z nikim, ponieważ chce dostać właściwą pracę.

– Nie ma agenta, więc wszystko trzeba załatwiać z nim osobiście. Arsenal ma zbyt duży szacunek do Wengera, by negocjować z kimś wcześniej, więc to co masz teraz, to tylko lista stworzona przez media, ale nic konkretnego i potwierdzonego przez kogoś.

– Luis Enrique uwielbia Premier League, zawsze lubił grać w Anglii i zauważa rzeczy, których brakowało w Hiszpanii: relacji z fanami i tego, jak odnoszą się do gry. W Arsenalu potrzebowałby umiejętności menadżerskich, ale jest jedna rzecz, która działa na jego korzyść – nie obchodzi go to, co myślą ludzie – stwierdził Balague.

Zastąpienie kogoś w tak wielkim klubie nie wymaga jedynie osiągania wyników. Wymaga również pewnej kontynuacji, zachowania stylu i dostarczaniu kibicom pozytywnych wrażeń. To coś, co udało się Liverpoolowi po zatrudnieniu Kloppa, a co nie udało się Manchesterowi United z chociażby Mourinho. Ciekawe, biorąc pod uwagę, że „Czerwone Diabły” są wyżej w tabeli od „The Reds”…

Arsenal gra szybko, kombinacyjnie, ofensywnie. Zupełnie tak, jak lubi grać „Lucho”. Czy to wystarczy, by mu zaufać i powierzyć tak trudne zadanie, jakim niewątpliwie jest podniesienie Arsenalu z kolan i ponowne wprowadzenie go do TOP4? Na odpowiedź trzeba poczekać, ale trzeba przyznać, że jest to na pewno ciekawa kandydatura… A kto według Was nadałby się najlepiej?

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

Komentarze

komentarzy