Latem spory ból głowy, czyli jak piłkarze Realu Madryt spisują się na wypożyczeniach

piłkarze realu na wypożyczeniach

Przykłady Nacho, Daniego Carvajala i Lucasa Vazqueza pokazują, że los wychowanka Realu Madryt nie musi być brutalny, jak to było jeszcze kilka lat temu. „Królewscy” dają im więcej szans i nawet ci posłani na wypożyczenie mogą mieć nadzieję, że wrócą i zostaną na dłużej. Tym bardziej że spisują się całkiem dobrze. 

Pomijając Nacho, pozostała dwójka wspomniana we wstępie jest dla obecnie przebywających na wypożyczeniu doskonałą motywacją, że nie wszystko stracone. Obaj nie mieli szans na regularną grę i zostali posłani do słabszych klubów w celu zbierania cennych minut na boisku (Dani został sprzedany do Bayeru, a po sezonie odkupiony, Lucas natomiast najpierw przebywał na wypożyczeniu do Espanyolu, który wykupił jego kartę, a miesiąc później odkupił go Real), a że swoje zadania wypełnili ponadprzeciętnie, przy Concha Espina zdecydowano, że warto na nich postawić raz jeszcze. Taki ruch był ostatnio dość często stosowany przez Florentino Pereza. Przez rok w Porto ogrywał się Casemiro, dwa lata w Juventusie spędził Morata, po czym „Los Blancos” skorzystali z klauzuli odkupu, na wypożyczeniu w Espanyolu był też Marco Asensio. Wszyscy dziś są w kadrze Realu i w mniejszym lub większym stopniu stanowią o jego sile, ale żaden z nich nie został odstawiony na boczny tor. Po latach odkupiono również Kiko Casillę, a swoje szanse dostaje też Mariano. Jak widać, czasy, kiedy Real nie dawał szans wychowankom i kupował kolejne talenty (Casemiro, Asensio, Mariano), aby później z nich nie korzystać, już dawno przeminęły, a w kolejce po biały trykot czekają kolejni.

Przed trwającym sezonem Perez wypożyczył pięciu zawodników, kolejnych dwóch odeszło zimą. Za 3-milionową opłatą na wypożyczenie do Wolfsburga powędrował Borja Mayoral, w Alaves ważną rolę odgrywa Marcos Llorente, do Brazylii wrócił Lucas Silva, Bundesligę z Eintrachtem podbija Jesus Vallejo, od stycznia w Heereenven gra Martin Odegaard, w Sportingu Gijon przebywa Burgui, a w Maladze – Diego Llorente. Nie każdy spisuje się wyśmienicie, ale nie jest też źle.

Wczoraj Wolfsburg, spisujący się w tym sezonie bardzo średnio, przegrał z Werderem 1:2. Honorowe trafienie, tym samym drugie w rozgrywkach, zaliczył Borja Mayoral, który może nie dostaje wielu szans, ale trafił też na trudny okres. Póki co wystąpił po raz piętnasty w koszulce Wolfsburga, ale znaczna część to wejścia z ławki. Mayoral nie ma łatwo, bo musi konkurować z Mario Gomezem, Danielem Didavim czy Yunusem Mallim. Jeśli jednak Niemcy i Real będą chcieli wypożyczenie przedłużyć, to mogą to automatycznie zrobić na kolejny rok.

Do obozu beniaminka z Alaves Marcos Llorente przechodził jako uzdolniony młokos, dla którego jeszcze nie było miejsca, a Castilla to już zbyt mało. To znalazł dla niego trener Pellegrino, który regularnie korzysta z usług młodego Hiszpana na pozycji defensywnego pomocnika. Czasem Llorente gra nawet nieco wyżej i robi to nadzwyczaj dobrze. Dość powiedzieć, że jeszcze w lipcu ubiegłego roku wyceniano go na mniej niż milion euro, a dziś ta wartość wzrosła do 7,5 mln. Llorente każdy mecz rozgrywa od deski do deski, oczywiście pomijając te z Realem, w których zagrać nie może. Czas w Alaves dobiega końca, a „Królewscy” już nigdzie go nie puszczą. Marcos może grać również na pozycji środkowego obrońcy, a jak wiadomo, po sezonie ma odejść Pepe.

Ważnym ogniwem mocnego w tym sezonie Eintrachtu Frankfurt jest Jesus Vallejo. 20-latek zagrał do tej pory we wszystkich meczach Bundesligi, z czego tylko w dwóch wchodził z ławki rezerwowych. Niemcy nie kryją zadowolenia koncentracją i spokojem, jaki Vallejo zapewnia w obronie, a w meczach z Schalke i Darmstadt (asysta) był jednym z lepszych na boisku. Niedawno został wybrany przez La Gazzetta dello Sport do grona najlepszych piłkarzy do lat 20. Stoper jest wychowankiem Realu Saragossa, gdzie po zakupieniu przez „Los Blancos” grał jeszcze na wypożyczeniu, nie jest więc to dla niego nowa sytuacja. Życie na walizkach może się jednak wkrótce zmienić, bo sztab trenerski Realu bacznie obserwuje jego poczynania.

Całkiem przyzwoicie radzą sobie też Diego Llorente i Burgui. Ten pierwszy radzi sobie na tyle dobrze, że w walce o plac z Vallejo i Marcosem Llorente po powrocie do Madrytu nie jest na straconej pozycji, choć najlepszy czas miał na początku sezonu. Swoje minuty zbiera również Burgui, ale w tym przypadku jest pewne, że nie będzie go stać na coś więcej niż gra w średniaku La Liga. Ostatni z wypożyczonych to Lucas Silva, ale ten w Cruzeiro jest od niespełna miesiąca, oraz Martin Odegaard, który w barwach Heerenveen gra od stycznia i zaliczył dopiero sześć spotkań.

Jak widać, Florentino Perez nie musi się martwić o swoich piłkarzy przebywających poza klubem i latem czeka go spory ból głowy związany z kłopotem bogactwa. Spisują się oni na tyle dobrze, że nawet jak po powrocie nie zakotwiczą na Santiago Bernabeu na dłużej, to nie muszą się martwić o przyszłość.

Komentarze

komentarzy