Karpow kontra Kasparow, czyli szachy w półfinale Ligi Mistrzów

Manchester City bezbramkowo zremisował z Realem Madryt w pierwszym meczu półfinałowego starcia w Lidze Mistrzów. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie i jako kibice mogliśmy spodziewać się dużo lepszego widowiska. 

W internecie zawrzało już godzinę przed meczem, kiedy to świat obiegła informacja, że na Etihad Stadium nie zagra Cristiano Ronaldo. Wielu uważało, że jest to duża szansa dla Manchesteru City na osiągnięcie dobrego wyniku przed rewanżem w stolicy Hiszpanii, bo wszyscy wiemy, jak wiele znaczy dla Realu Portugalczyk.

Mecz na początku kontrolował Manchester City. To angielska drużyna potrafiła utrzymać się przy piłce i nie dawała pograć zawodnikom z Madrytu. W pierwszych minutach w środkowej części boiska rządził Fernandinho, chociaż nie zawsze robił to czysto. Szybko popełnił dwa faule, a wydaje się, że sędzia nie zauważył jeszcze jednego przewinienia Brazylijczyka, które pewnie skutkowało by żółtą kartką.

Real zaczynał grać po pierwszym kwadransie gry, ale The Citizens cały czas nie pozwalali rozwinąć skrzydeł swoim rywalom. W 24. minucie spotkania z akcją ruszył Manchester City, a dobre podanie przed polem karnym otrzymał Kevin de Bruyne. Do Belga natychmiast doskoczył Pepe i nieprzepisowo, ale skutecznie przerwał atak angielskiej drużyny. Poskutkowało to żółtą kartką dla Portugalczyka. Trzy minuty później jeszcze brutalniej Sergio Ramos zaatakował Fernandinho, ale o dziwo sędzia Cüneyt Çakır nie pokazał Hiszpanowi żółtego kartonika. Ku zdziwieniu wszystkich zgromadzonych na trybunach Etihad Stadium na ostre wejście w nogi rywala zdecydował się również David Silva, którego kojarzymy bardziej z technicznymi fajerwerkami, niż z wślizgami. Jego faul na Garethcie Bale’u nie zakończył się dla niego dobrze. Nie dość, że dostał „żółtko”, to jeszcze prawdopodobnie przez to wejście nabawił się kontuzji mięśniowej i musiał opuścić boisko. Co może dziwić, nie wszedł za niego Raheem Sterling, a Kelechi Iheanacho…

W przerwie Zinedine Zidanie zdecydował się na jedną zmianę i w miejsce Karima Benzemy wszedł Jese. Madrytczycy od razu zaczęli grać dużo lepiej, choć zestawienie tego faktu z wejściem Jese to tylko i wyłącznie zbieg okoliczności. Dobrą okazję po rzucie rożnym miał Sergio Ramos, ale Joe Hart po tym strzale następny raz został zatrudniony dopiero po kolejnych dwudziestu minutach. Cała druga połowa była bardzo często przerywana przez faule z obu stron. Faulowali dosłownie wszyscy, ale sędzia nie karał indywidualnie zawodników. Spotkanie było po prostu nudne.

Piłkę meczową miał w 81. minucie Pepe, który znalazł się sam na sam z Joe Hartem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Jak piłka nie wpadła do siatki, wie chyba tylko sam Portugalczyk. Pod wrażeniem interwencji Anglika był między innymi Shay Given.

Po całym widowisku mogliśmy się spodziewać dużo więcej, ale za to emocje powinny być w rewanżu. Manchester City musi być zadowolony z zachowania czystego konta, a dla Realu bezbramkowy remis, grając bez Cristiano Ronaldo, to całkiem dobry rezultat. Jeżeli jednak The Citizens strzelą pierwsi bramkę na Santiago Bernabeu, to Królewscy będą mieć problem.

Komentarze

komentarzy