Karuzela na Camp Nou ruszyła – Barcelona zaczyna od… tasowania obrońcami

Właśnie wchodzimy w ten okres w roku, w którym emocjonujemy się, która drużyna najlepiej wykorzysta czas na dokonywanie wzmocnień, a która go prześpi. Dodatkowo, z racji zbliżających się mistrzostw, wszyscy planują zakupy jak najszybciej, by najlepsi zawodnicy wyjaśnili swoją przyszłość przed turniejem. Do niego jeszcze tylko nieco ponad dwa tygodnie, możemy się więc spodziewać, że najbliższe dni przyniosą nam ciekawe transfery.

Jednym z topowych klubów, w którym niedługo może dojść do przetasowań, jest Barcelona. Podwójna korona w postaci mistrzostwa i krajowego pucharu to dla wielu ekip szczyt marzeń. W Katalonii jest inaczej, a każde dość wczesne odpadnięcie z Ligi Mistrzów jest sygnałem do zmian. Z „Blaugraną” pożegnała się już jej legenda, czyli Andres Iniesta, dużo mówi się o próbach ściągnięcia Griezmanna i sprzedaży kilku zawodników, jak Aleix Vidal czy Andre Gomes.

Wszystko wskazuje jednak na to, że pierwsze transfery będą dotyczyły obrońców. Zimą do klubu trafił Yerry Mina, jednak jego zderzenie z europejską piłką było bolesne i potrzeba mu dużo czasu, by się przestawić. Biorąc pod uwagę wcześniejsze odejście Mascherano, coraz starszego Vermaelena (prawie 33 lata) i postawę wspomnianego Miny, Barcelona szuka stopera numer trzy. Najlepiej, jakby to nie był kolejny zakup „emeryta”, jak Mathieu czy Vermaelen, ale obiecujący, młody, lecz doświadczony zawodnik. Wydaje się, że Barcelona właśnie takiego znalazła.

Mowa o niespełna 23-letnim Francuzie, który w barwach Sevilli stał się jedną z rewelacji sezonu La Liga. Clement Lenglet, który do stolicy Andaluzji trafił zimą 2017 roku, z marszu zagarnął miejsce w pierwszej jedenastce. To, jakim jest zawodnikiem (i człowiekiem) świetnie pokazuje fakt, że w poprzednim klubie – AS Nancy – w wieku 20 lat regularnie dostawał kapitańską opaskę. Lenglet, którego już zaczęto namaszczać na następcę Gerarda Pique, ma kosztować Barcelonę 35 mln euro, będące klauzulą odstępnego + 3 mln dla poprzedniego klubu, wspomnianego Nantes. Niedużo, jak na potencjał, wiek obrońcy oraz stale rosnące ceny na rynku transferowym.

W odwrocie natomiast ma być ten, którego kiedyś typowano na „numer trzy”. Chodzi o Marlona, będącego na dwuletnim wypożyczeniu z OGC Nice (minął rok). Brazylijczyk, za którego Barcelona wyłożyła przed rokiem ok. 5 mln euro, nie radzi sobie we Francji aż tak świetnie, jak przewidywano (23 występy w Ligue 1), a dodatkowym utrudnieniem w powrocie na Camp Nou jest brak europejskiego paszportu. Biorąc pod uwagę te czynniki oraz potencjalną ofertę West Hamu, który chce wyłożyć na 22-latka 15-20 mln euro, Barcelona byłaby skłonna skrócić trwające wypożyczenie (ma taką możliwość) i zarobić przyzwoite pieniądze.

Fanów „Dumy Katalonii” takie ruchy z pewnością by ucieszyły, w końcu myślenie o przyszłości drużyny i kupowanie młodych zawodników jest dobrym posunięciem. Co innego, że nie wszyscy się sprawdzają. Ściągnięci dwa lata temu Gomes i Alcacer mają być na wylocie, pierwszego składu nie wywalczył także Semedo. Mimo wszystko warto próbować, chociażby dla takich perełek jak Umtiti. Kto wie, czy Lenglet nie będzie kolejną.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 120 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy