Juventus ze wsparciem jednego z najniebezpieczniejszych przywódców na świecie?

Sport ponad podziałami? Nie od dziś wiadomo, że wszelkie spory, złe humory i problemy znikają, kiedy w głowie pojawia się myśl o sportowej rywalizacji i związanej z tym adrenalinie. W większości zakątków świata prym w tym względzie wiedzie oczywiście piłka nożna. Nie inaczej jest z jednym z najniebezpieczniejszych przywódców na świecie, który uwielbia NBA i… Serie A.

Korea Północna to specyficzne miejsce. Zastraszani ludzie podczas „demokratycznych” wyborów nie mogą głosować na innego kandydata (chyba że wrzucając głos do innej osobnej, a wiadomo, co potem się dzieje z takim delikwentem), żyją w rzeczywistości wymyślonej przez władze i nie mają pojęcia o tym, co się dzieje na świecie. Wystarczy przypomnieć klasyfikację medalową ostatnich igrzysk olimpijskich, w której to rodacy Kim Dzong Una nie mieli sobie równych. Propaganda i ogłupienie pełną parą.

Po raz kolejny jednak w życie wkracza przysłowie: „co wolno wojewodzie…”. Okazuje się bowiem, że głowa koreańskiego przywódcy nie jest pochłonięta jedynie planem podbicia świata i kreowaniem swojego wizerunku wśród rodaków, ale znajduje się w niej również miejsce na sport. Patrząc na Kima – jedynie w biernej formie, ale to i tak coś. Dowiedzieliśmy się o tym za sprawą słów senatora Włoch, Antonio Razziego, który niedawno był z wizytą w kraju ze skrajnie wschodniej Azji.

– Czy on śledzi włoską piłkę? Oczywiście! Wie wszystko o Serie A oraz o NBA. Jeśli Juventus grałby na stadionie w Pjongjangu, który jest ogromny, byłby wypełniony po brzegi.

Jak widać, przy okazji wyciekła również ulubiona drużyna Kima. Nie może dziwić, że jest nią akurat zespół, który hurtowo w ostatnim czasie kolekcjonuje mistrzostwa Włoch. W końcu w Korei wszystko musi być najlepsze. Nieprzypadkowe jest z pewnością również upodobanie Serie A, w której od niedawna występuje Kwang-Song Han. 18-letni zawodnik Cagliari do tej pory powąchał murawy włoskiej elity jedynie przez 13 minut, ale już udało mu się zdobyć bramkę w przegranym 2:3 pojedynku z Torino.

Śmiało można zakładać, że gdyby inny Koreańczyk z północy trafił do Premier League, Bundesligi czy La Liga, lista ulubionych rozgrywek Dzong Una diametralnie by się zwiększyła. Mimo wszystko Juventus z takim wsparciem (nawet udawanym) powinien poczuć dodatkową siłę. W tym przypadku można się z tego śmiać, jednak piłka nożna nie raz pokazała, że nie jest tylko zwykłym ganianiem za piłką. Pod koniec 1914 roku, w święta Bożego Narodzenia, strzelający do siebie na co dzień Niemcy i Brytyjczycy zawiesili broń. Wtedy zaczęli strzelać jedynie gole, w trakcie rozegranych między sobą kilku spotkań. Kto wie, może piłka nożna zapobiegnie kiedyś jakiejś wojnie?

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy