Kolumbia ogrywa gospodarzy na inaugurację Copa America Centenario

Wystartowała Copa America na stulecie CONMEBOL. Zorganizowana po raz pierwszy poza obszarem Ameryki Południowej. Mecze otwarcia bywają różne, na gospodarzach z reguły ciąży olbrzymia presja, ale zarazem kibicom towarzyszy napięcie i ekscytacja. Dla reprezentacji USA jest to czwarty udział w Copa America. Na początek spotkał ich zimny prysznic, przegrali 0:2 z jednym z faworytów całej imprezy – Kolumbią. Przed meczem wspominano, jak się potem okazało tragiczne w skutkach, spotkanie na Mundialu’94 zakończone dramatem dla Andresa Escobara. Podczas meczu zdobył on bramkę samobójczą, Kolumbia przegrała 1:2, co już wtedy oznaczało odpadnięcie z turnieju, a po powrocie postrzelenie przy jednym z nocnych klubów w Medellin  i śmierć… 

Spotkanie zaczęło się od ataków Kolumbii, pierwszy gol padł już w 8. minucie. Dokładną centrę z rzutu rożnego wykorzystał Cristian Zapata, który świetnie zgubił krycie obrońcy i strzałem z powietrza nie dał szans bramkarzowi. Licznik z bramkami tego turnieju został więc otworzony w efektowny sposób. Złośliwi od razu stwierdzili, że Kolumbia wyrównała osiągnięcie z poprzedniej edycji Copa America w liczbie trafień. Na turnieju w Chile w 2015 roku strzelili raptem jedną bramkę w czterech meczach!

Po strzale z rzutu karnego wynik ustalił jeszcze przed przerwą James Rodriguez. Piłkarz Realu Madryt zaprezentował się z dobrej strony. Jednak w 70. minucie doznał kontuzji barku. Po starciu z Michaelem Bradleyem niefortunnie upadł na murawę i z grymasem na twarzy zszedł z boiska. Na ile to poważny uraz jeszcze nie wiadomo. Trener Jose Nestor Pekerman na konferencji prasowej powiedział:- Wierzymy, że to nic poważnego i z godziny na godzinę ból będzie ustępował. Dopiero za kilkanaście godzin będziemy w stanie stwierdzić na ile to poważna kontuzja. Ewentualna strata Jamesa w kontekście kolejnych meczów byłaby złą informacją. James dziś zagrał o poziom wyżej niż na poprzednim turnieju w Chile, przed rokiem. Wtedy był apatyczny, niemrawy, nie dawał nic zespołowi w ofensywie. Dzisiejszym meczem przypominał bardziej gracza z Mundialu z 2014 roku.

Kolumbijczycy wygrali zasłużenie, byli zespołem lepszym pod wieloma względami. Ekipa USA sprawiła zawód. Przed rozpoczęciem turnieju Juergen Klinsmann hucznie zapowiadał walkę o wysokie cele, niestety już pierwszego dnia jego ekipa została sprowadzona na ziemię. Takie sprowadzenie na ziemię należy zastosować chyba w kontekście niemieckiego trenera, który delikatnie mówiąc odleciał. Po meczu wypowiadał się w takim tonie, jakby nic się nie stało, a jego zespół zagrał wyrównane zawody. Amerykanów czeka teraz mecz o wszystko, już we wtorek podejmą Kostarykę.

Noty zawodników (od 1 do 10, przy czym nota wyjściowa to 5)

USA: 
Brad Guzan (6) – puścił dwie bramki, ale w kilku sytuacjach uratował zespół przed kolejnymi. Przy puszczonych bramkach nie miał nic do powiedzenia.
DeAndré Yedlin (4) – po jego zagraniu piłki ręką rywale mieli rzut karny, ponadto apatyczny i chaotyczny występ.
Geoff Cameron (5) – emanował spokojem przy rozgrywaniu piłki, zawiódł jednak przy utracie pierwszej bramki, kompletnie zgubił krycie Zapaty.
John Brooks (6) – solidny w tyłach, a także aktywny przy stałych fragmentach gry pod bramką przeciwnika.
Fabian Johnson (6) – aktywny w pierwszej połowie, kiedy często gościł na połowie przeciwnika.
Michael Bradley (5) – gdyby oceniać tylko jego grę przed przerwą, zasługiwał na wyższa notę. Wychodził na pozycję, brał na siebie niemal każdą akcję, po przerwie mnóstwo niedokładności wkradło się w jego poczynania i notował stratę za stratą.
Jermaine Jones (4) – razem z partnerami oddał kompletnie środek pola, w przeciwieństwie do Bradley’a nie brał na siebie nawet gry.
Alejandro Bedoya (4) – przeciętny mecz w wykonaniu piłkarza Nantes, miał raz piłkę na nodze do strzału z powietrza… skiksował.
Bobby Wood (4) – początek miał obiecujący, ale z każdą minutą było tylko gorzej, jak na gracza ofensywnego nie zrobił kompletnie nic.
Clint Dempsey (7) – najbardziej znany, ale i najbardziej niebezpieczny pod bramką rywala w tym meczu. Po jego strzałach Kolumbijczycy mieli najwięcej do roboty. Pierwszą próbę Sebastian Perez musiał rozpaczliwym wślizgiem wybijać z linii bramkowej, a po drugim z rzutu wolnego efektowną robinsonadą David Ospina odbił piłkę na rzut rożny.
Gyasi Zardes (4) – chyba tylko Klinsmann wie, dlaczego ten gracz przebywał na boisku pełne 90.minut…

Z ławki weszli, Darlington Nagbe, Christian Pulisić i Graham Zusi. Ich czas na placu gry był zbyt krótki by wystawić im cenzurkę. Żaden z graczy nie wyróżnił się niczym i nie wniósł powiewu świeżości do gry jakiej spodziewał się zapewne Juergen Klinsmann.

 

Kolumbia:
David Ospina
(7) – do efektownej parady przy rzucie wolnym Dempsey’a dołożył pewne wyjścia przy dośrodkowaniach z bocznych stref boiska i stałych fragmentów gry.

Santiago Arias (6) – pokazał się z dobrej strony, włączał się aktywnie do ofensywy.
Cristian Zapata (8) – strzelił efektowną bramkę, ale zarazem do spółki z Murillo tworzyli zaporę nie do sforsowania dla rywala.
Jeison Murillo (7) – pewny w grze defensywnej, z Zapatą stworzył mediolański mur nie do przejścia.
Farid Díaz (6) – niezbyt często wychodził za połowę, ale kiedy już to zrobił to po jego dośrodkowaniu zespół otrzymał rzut karny.
Juan Cuadrado (7) – efektowny jak zwykle, sporo dryblingów zademonstrował, zdobywał teren swoimi rajdami, nie była to tylko sztuka dla sztuki.
Sebastian Pérez (7) – zaryglował środek pola, sporo przechwytów w jego wykonaniu. Uratował zespół przed utratą gola, kiedy wybił z linii bramkowej strzał Dempsey’a.
Daniel Torres (7) – do spółki z Perezem walczył w środku pola, dołożył do tego kilka dobrych zagrań do przodu.
James Rodríguez  (8) – aktywny od początku, sporo rozgrywał, rozrzucał piłki na lewo i prawo, a także do przodu. Zdobył bramkę po rzucie karnym. Był to zupełnie inny James Rodriguez niż na turnieju w Chile przed rokiem.
Edwin Cardona (9) – najjaśniejszy punkt tego spotkania. Zaliczył asystę przy golu Zapaty, stworzył partnerom sporo okazji, nie bał się kiwnąć rywala, jak trzeba było to uderzył z dystansu i jego próby były trudne dla Guzana. Piłkarz meczu.
Carlos Bacca (5) – do około 70.minuty anonimowy występ snajpera Milanu, w końcowych minutach stanął przed szansą na zdobycie bramki, znalazł się w sytuacji sam na sam, ale trafił w poprzeczkę. Stać go na więcej.

Z ławki weszli: Guilermo Celis, Dayro Moreno i Carlos Sanchez. Grali zbyt krótko by ich ocenić.

Za nami dopiero mecz inaugurujący, ale można nieśmiało stwierdzić, że powierzenie organizacji turnieju Stanom Zjednoczonym było dobrym pomysłem. Efektowny stadion, mnóstwo widzów, świetna oprawa, a także nowoczesny sposób realizacji meczu.
Jako ciekawostkę warto odnotować, że przy okazji meczu USA – Kolumbia po raz pierwszy w strefie CONCACAF i CONMEBOL użyto technologii „goal line”.

 

„opublikowano też na radiobrazylia.pl”

Komentarze

komentarzy