Kończący się popcorn, pusty pendrive i podobieństwo do Wengera. Czego dokładnie możemy oczekiwać od Unaia Emery’ego?

Unai Emery
Unai Emery

Miał być Mikel Arteta, jest Unai Emery. Władze Arsenalu ostatecznie przestraszyli się wizji oddania swojego klubu w ręce „żółtodzioba” i postanowili mianować na to stanowisko o wiele bardziej doświadczonego Hiszpana. Czy w tym szaleństwie jest metoda?

Trudno dziś z pełnym przekonaniem odpowiedzieć na to pytanie. 46-latkowi bez wątpienia nie można odmówić wypracowanego rzemiosła, który jest mu dość mocno umniejszany po, bądź co bądź, nieudanej przygodzie z PSG. Emery miał poprowadzić klub ze stolicy Francji do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Katarski właściciel zrobił dosłownie wszystko, aby utorować mu drogę do sukcesu w europejskich pucharach, ale najpierw Barcelona, zaś sezon później Real Madryt, bez skrupułów wyeliminowali francuską ekipę.

„Kanonierzy” będą dla niego szóstym klubem w jego przygodzie z trenerką. Sukcesy odnosił przede wszystkim w Sevilli oraz w Paryżu, gdzie łącznie w obu drużynach skompletował dziesięć pucharów. Warto też wspomnieć, że jako jedyny menedżer w historii odniósł trzy zwycięstwa w Lidze Europy (wcześniej Pucharze UEFA). Pewien gen zdobywcy może być bardzo ważny w kontekście jego przygody z Arsenalem, ponieważ kibice od wielu lat narzekali, że Wenger dawno go utracił.

Wgłębiając się jednak szerzej w historię Wengera oraz Emery’ego, natychmiast dostrzeżemy wiele podobieństw. W 122-letniej historii Arsenalu wspomniana dwójka to jedyni zagraniczni menedżerowie prowadzący ten klub. Z kolei ostatnim trenerem, który zwyciężył w Premier League po zdobyciu tytułu w Ligue 1…był właśnie Wenger. Francuz dokonał tego w 1997 roku, dokładnie 10 lat po tryumfie we Francji. Sympatycy Arsenalu mają zapewne nadzieje, że ich nowemu trenerowi nie zajmie to aż dziesięciu lat.

Co do różnic – Emery jest mimo wszystko w wielu aspektach przeciwieństwem swojego poprzednika. O ile Francuz miał jasną koncepcję futbolu opartą na wykorzystaniu intuicji zawodników, o tyle Hiszpan bardziej dba o drobne szczegóły, zwracając uwagę na mocne strony rywala przy przygotowywaniu planu gry na dane spotkanie. Potencjalną wadą jest to, że trzyma się swoich planów zbyt sztywno i nie „czuje” meczu. Głównie było to widoczne we wspomnianych spotkaniach Champions League przeciwko Barcelonie i Realowi Madryt.

Ogólnie rzecz biorąc Emery preferuje bardziej bezpośrednią grę, z szybkim przejściem z obrony do ataku i ma mniejszą obsesję na punkcie monopolizowania posiadania piłki. Oznacza to, że piłkarze będą zmuszeni przywyknąć do niezwykle szczegółowych i długich sesji analiz wideo w wykonaniu ich nowego trenera, które będą miały na celu przygotowanie zawodników pod kątem wad nadchodzącego przeciwnika. Joaquín, który grał pod wodzą Hiszpana w Valencii, żartował, że owe sesje trwają tak długo, iż niektórym może „skończyć się popcorn”. Piłkarz także wspomniał, że pewnego razu Emery rozdał piłkarzom pendrive z rzekomo wybranymi klipami taktycznymi, które tak naprawdę były puste. W ten sposób dowiedział się, którzy jego zawodnicy tak naprawdę olewają ten punkt przygotowań.

Ważne będzie oczywiście to, w jaki sposób zarząd zamierza współpracować z nowym szkoleniowcem. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Emery nie będzie miał ostatecznego słowa w sprawie transferów, a za wszystkie działania w tej materii będzie odpowiedzialny klub. Hiszpan musi zaakceptować rygorystyczną politykę transferową Arsenalu, która od wielu lat skupia się na minimalizacji kosztów. Podobnie odbywało się to zresztą w Sevilli, w której był gotów dostosować się do zawodników, którymi dysponował.

Weryfikacją wszystkiego będą oczywiście wyniki, głównie z konkurentami w walce o TOP4. Przez ostatnie dwa sezony Wenger regularnie dostawał łupnia od City, United, Chelsea, Liverpoolu czy Tottenhamu. Na nieszczęście sympatyków „Kanonierów”, Francuz nie ma najlepszych wspomnień z meczów przeciwko Guardioli oraz Mourinho. W skrócie: nie potrafił wygrać żadnego z piętnastu rozegranych spotkań. Kolejny sezon będzie zatem idealnym momentem na przełamanie się.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 120 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy