Koniec duopolu? W tym roku Złota Piłka może (i powinna) mieć nowego właściciela

2. grudnia 2007 roku – podczas ceremonii wręczenia Złotej Piłki nagrodę z ogromną przewagą zgarnia Kaka. Dokonuje tego jako czwarty Brazylijczyk w historii (po Ronaldo, Rivaldo i Ronaldinho), wyprzedzając pewnego 22-letniego Portugalczyka i 20-letniego Argentyńczyka. Kto mógł wtedy przypuszczać, że to właśnie ta dwójka wspólnie zdominuje świat Złotej Piłki na kolejną dekadę…

W całej historii przyznawania tej indywidualnej nagrody, najdłuższy okres dzielenia jej przez dwóch zawodników to… cztery lata. Od 1971 do 1974 roku (Cruyff, Beckenbauer, 2x Cruyff), 1978-1981 (2x Keegan, 2x Rummenigge) oraz kiedy w latach 1983-1985 nagrodę trzy razy z rzędu zdobył Platini. Do niego można dołożyć Paolo Rossiego (1982) lub Ihora Biełanowa (1986). To zestawienie dobitnie pokazuje, z jak niezwykłą dwójką mamy obecnie do czynienia.

Bezsprzeczna dominacja zawodników doprowadziła do frustracji sporej części kibiców, którzy legendarną nagrodę nazywają już „Złotą Piłką Messiego i Ronaldo”. Wszyscy co roku zastanawiamy się, czy w końcu znajdzie się ktoś zdolny przerwać ten duopol. Pojawiali się kandydaci, jednak na przestrzeni całego sezonu/roku, nie dotrzymywali kroku wspomnianym fenomenom lub po prostu okazywali się trochę słabsi. W tym roku w końcu może być inaczej, a składa się na to kilka czynników.

Po pierwsze – nikt nie oszuka wieku. Ronaldo ma 33 lata, Messi niedługo skończy 31. Obaj wciąż prezentują kapitalny poziom, jednak nie w takim stopniu, jak kilka lat temu. Ronaldo miał bardzo słaby początek sezonu, a strzelać i grać zaczął dopiero od lutego. Tu mogą się pojawić głosy, że „przecież to nagroda przyznawana za rok kalendarzowy”. No cóż… nie. Gdyby tak było, Ronaldo po tak fatalnej końcówce 2017 roku by jej nie odebrał. Messi z kolei zaczął kapitalnie, ale znów odpadł w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, notuje obniżkę formy spowodowaną wcześniejszym urazem i jedyną nadzieją jest dla niego mundial. Tam jednak wiemy, jakie cyrki mogą się wyprawiać z jego reprezentacją… Na ten moment bliżej celu jest wciąż walczący w Lidze Mistrzów Portugalczyk, jednak konkurencja nie śpi.

Pierwszym kandydatem może być Kevin De Bruyne. 26-latek jest filarem i mózgiem prawdopodobnie najlepszej drużyny w historii Premier League, a jego świetna organizacja gry i kapitalne podania dają Manchesterowi City solidną przewagę. Można myśleć, że nawet przy udanym mundialu jego szanse będą nikłe, skoro Złota Piłka po tytule mistrzowskim Hiszpanów nie powędrowała do Iniesty lub Xaviego. Wtedy jednak Messi był nietykalny, teraz… niekoniecznie. Kevin często robi coś z niczego, co pokazał m.in. w ostatnim spotkaniu z Tottenhamem. Jeśli Belgia okaże się czarnym koniem mistrzostw w Rosji, a pomocnik City będzie grał w niej pierwsze skrzypce, kto wie jak to się skończy.

Druga opcja, troszkę bardziej realistyczna – Neymar. PSG Brazylijczyka co prawda znów dało ciała w Europie, ale w kraju rządzi bezdyskusyjnie. Można mieć wątpliwości co do poziomu ligi, ale nie można ich mieć odnośnie umiejętności byłego zawodnika Barcelony. Do momentu kontuzji Neymar w 30 występach zdobył 29 bramek, do których dołożył 19 asyst. Kosmiczne liczby w połączeniu z bajeczną techniką nie wystarczą, jednak i tu kluczowy będzie mundial. Dla zawodnika PSG to kolejny plus, w końcu Brazylia jest obecnie niesamowicie silna i ma duże szanse na wygranie całego turnieju. Zapewnienie mistrzostwa świata i podtrzymanie dobrej formy po wakacjach… Głosujący mieliby twardy orzech do zgryzienia.

Ostatni chętny na zamach stanu i detronizację wielkiego duopolu, to oczywiście Mohamed Salah. Nie jesteśmy wskazać nikogo (poza wiadomo kim), kto w ostatniej dekadzie wzbudzał tyle emocji i był w niezmiennej, wybornej formie praktycznie od samego początku do samego końca sezonu. Złota Piłka jest nagrodą indywidualną, a Salah indywidualnie jest wręcz niemożliwy. Może pobić wszystkie strzeleckie rekordy Premier League, zdobyć Złotego Buta, a przecież nie jest tylko egzekutorem, ale też kapitalnym kreatorem i piłkarskim magikiem. Może nie wygrał Premier League, może nie wygra mundialu (chociaż fajnie, jakby Egipt – wprowadzony na MŚ po 28 latach właśnie przez Salaha – okazał się czarnym koniem), ale ewentualne poprowadzenie Liverpoolu do Pucharu Europy byłoby czymś absolutnie unikatowym. 40 bramek, 13 asyst, równa, wyborna forma, wyniki jak na Liverpool też „niczego sobie”. Resztę dopowiedzcie sobie sami…

Kto według was ma największe szanse zostać najlepszym piłkarzem 2018 roku? Z pewnością wiele osób będzie mówiło o Messim, tak jak i o Ronaldo. Ale wiecie co? Świat piłki potrzebuje w końcu zmiany, a ten rok jest idealny, by w końcu wygrał ktoś inny – i to bez absolutnie żadnego naciągania…

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

Komentarze

komentarzy