Koniec z wolontariatem. Dariusz Wdowczyk opuścił Wisłę

wdowczyk

Znane polskie porzekadło mówi: jaka praca, taka płaca, ale chyba nie wszyscy w polskim futbolu się do niego stosują. A już na pewno nie władze Wisły Kraków, które od kilku miesięcy zwlekają z wypłatą pieniędzy swemu byłemu już od kilku godzin trenerowi, Dariuszowi Wdowczykowi, co doprowadziło do zerwania przez niego kontraktu z małopolskim zespołem.

Teoretycznie szkoleniowiec rodem z Warszawy miał pracować w dawnej stolicy Polski do końca czerwca 2017 r. I gdyby za swój wkład w rozwój zawodników otrzymywał regularnie pensję, być może rzeczywiście pozostałby przy Reymonta jeszcze niespełna rok, co jak na nasze realia byłoby wielkim osiągnięciem. Nic takiego jednak nie będzie mieć miejsca, gdyż dziś nieoczekiwanie Wdowczyk wydał oświadczenie, w którym poinformował o natychmiastowym odejściu z ekipy 13-krotnych mistrzów Polski.

Powodem jego decyzji są poślizgi w wypłacaniu należnych mu pieniędzy sięgające trzech miesięcy. Ze słowami pana Dariusza nie zgadzają się włodarze „Białej Gwiazdy”, którzy także wydali oświadczenie mówiące m.in. o tym, że rzeczywiście klub miał swego czasu poważne problemy finansowe, lecz w ostatnio sytuacja uległa znacznej poprawie i zarzuty Wdowczyka nie są oparte na prawdzie. Kto zatem kłamie? Niewykluczone, że tę kwestię rozstrzygnie sąd.

Kibicom krakowskiego teamu można jedynie współczuć, ponieważ to kolejny mały skandal z udziałem ich ukochanej drużyny. Wszyscy doskonale pamiętamy, jak bardzo rangę Wisły nadszarpnął szemrany biznesmen, Jakub Meresiński, który pod Wawelem spędził ledwie miesiąc, ale i tak zdążył napsuć więcej niż inni przez długie lata. Poza tym początek bieżącego sezonu w wykonaniu samych piłkarzy „Białej Gwiazdy” także naraził klub na kpiny. Seria siedmiu ligowych porażek sprawiła, że wielu kibiców oczami wyobraźni widziało już krakowian w I lidze, ale ci potrafili jednak – z pomocą Wdowczyka – wyjść na prostą.

Kolejne siedem spotkań Lotto Ekstraklasy było w wykonaniu Wisły już znacznie lepsze, a forma niektórych jej graczy sprawiła, że zaczęto mówić o nich w kontekście występów w reprezentacji Polski. Mowa oczywiście o Patryku Małeckim, który w ostatnim czasie imponuje formą. Nie byłoby jej zapewne, gdyby nie Dariusz Wdowczyk potrafiący okiełznać trudny charakter „Małego”. Ciekawe, czy równie dobrze jego współpraca będzie układać się z duetem Kazimierz Kmiecik–Radosław Sobolewski, który ma tymczasowo zastąpić 54-letniego byłego opiekuna m.in. Pogoni Szczecin.

Jeśli rzeczywiście klub nie płacił od paru miesięcy Wdowczykowi, trudno dziwić się jego decyzji. Wiadomo, że każdy za swoją pracę chce otrzymywać wynagrodzenie, ale pewna część działaczy z piłkarskiego światka wciąż myśli chyba, że ciągłe obietnice o rychłym przelaniu pieniędzy na konto odpowiedniej osoby mogą załatwić sprawę. Przed wyjaśnieniem całego zajścia nie wypada stawać po niczyjej stronie, ale patrząc na nie trzeźwym okiem, można chyba zakładać, że pewne poślizgi w wypłacaniu pieniędzy musiały być. Bo czy ktokolwiek przychodzi do pracy i z dnia na dzień informuje, że odchodzi, a dodatkowo puszcza w eter oświadczenie, w którym oskarża byłego pracodawcę o nieotrzymywanie od niego obiecanych kwot?

 

 

Komentarze

komentarzy