Lech Cup Conference – trenerzy szkolili się już po raz ósmy

Nenad Bjelica (Fot. Adam Ciereszko/Lech Poznań)

VIII edycja Lech Cup Conference już przeszła do historii. W poznańskiej hali Arena zgromadziło się ponad 1000 trenerów zarówno doświadczonych, jak i tych rozpoczynających swoją przygodę z tym zawodem. Trzeba przyznać, że organizatorzy w tym roku mocno zadbali o jakość prelegentów. Ludzie zgromadzeni w gmachu poznańskiej hali mogli posłuchać m.in. Czesława Michniewicza, Nenada Bjelicy, Jacka Magiery, Rafała Ulatowskiego czy trenerów zagranicznych jak Sally Needham i Stephena Torpeya z Manchesteru City. Wydarzenie prowadził Łukasz Wiśniowski, na co dzień dziennikarz Łączy Nas Piłka.

Konferencję oficjalnie rozpoczął prezes Lecha, a od niedawna również szef rady nadzorczej Ekstraklasy, Karol Klimczak, który następnie przyglądał się prelekcjom z wysokości trybun. DNA angielskiej piłki przedstawiła Sally Needham, która na co dzień pracuje w tamtejszej federacji od przeszło dziewięciu lat. Zaraz po niej głos zabrał selekcjoner kadry U-21, Czesław Michniewicz, który tłumaczył, czego brakuje piłkarzom wchodzącym do ekstraklasy, oraz mówił o wymogach szkoleniowych wobec nich. Selekcjoner – ku zaskoczeniu wielu zgromadzonych gości – w pewien sposób krytykował trenerów w nadmiarze korzystających z nowinek technologicznych. Były trener m.in. Lecha czy Zagłębia uważa, że każdy trener musi sam zdobywać niezbędne doświadczenie.

Czesław Michniewicz (fot. Adam Ciereszko/Lech Poznań)

– Rozwój technologii nas ogłupia. Mam wrażenie, że gdyby wyłączyć młodym trenerom komputery, to mieliby oni problem z przygotowaniem treningu czy kilku ćwiczeń. Praca trenera to nic innego jak rzeźbienie. Każdy młody trener wie, co to jest periodyzacja, przeczytał biografie wielkich trenerów jak Mourinho i Ancellotti, to fajna sprawa i ciekawy temat, ale przy kawie. Natomiast brakuje mi prostej praktyki. Zamiast używać do młodych chłopaków zwrotu „finalizacja akcji”, co często słyszę, to myślę, że lepiej trafi do nich wykończenie akcji. Brakuje mi tego ołówka i kartki, bo każdy trener musi umieć z tego korzystać. Mieszamy często style w treningu, co nie jest złe, pod warunkiem że to wszystko jest spójne. Nie może być tak, że weźmiemy trochę z Fergusona, trochę z innego trenera i na koniec dodamy coś od siebie – tłumaczył trener Michniewicz.

Zadający pytania Łukasz Wiśniowski spytał również selekcjonera o obecne podejście do młodych zawodników i ewentualny nowy przepis o obowiązku wystawiania młodzieżowca w ekstraklasie.

– Piłkarzom wchodzącym do ekstraklasy brakuje pokory. Mają windę, a nie schody. Prezesi próbują od razu utalentowanych zawodników wypromować i wstawić do składu, żeby to spieniężyć. Taki zawodnik nie ma wówczas pojęcia, co to jest konkurencja. Dawid Kownacki grający w Sampdorii strzelał bramki w lidze i w Pucharze, po czym w kolejnych czterech spotkaniach siedział na ławce. Zadzwoniłem do Dawida z troską i spytałem, czemu nie gra. Poznałem jego trenera, który powiedział, że nic się nie stało, ale Dawid musi cały czas ciężko pracować i czekać na kolejne szanse. W Polsce byłoby to nie do pomyślenia, nie chciałbym być w skórze tego trenera, który po dwóch strzelonych bramkach nie wystawia piłkarza w czterech kolejnych spotkaniach – wyjaśniał selekcjoner młodzieżówki.

Następnie Nenad Bjelica przedstawił najważniejsze elementy wpływające na skuteczny kontratak. Chorwat posłużył się swoją prezentacją przygotowaną na potrzeby obrony swojego dyplomu trenerskiego. Trzeba przyznać, że trener Lecha w ciekawy sposób scharakteryzował ten element gry, podając również różne statystyki z tym związane.

Nenad Bjelica tłumaczył, skąd pomysł akurat na ten temat.

– Ta prezentacja o kontrataku pochodzi z mojego egzaminu z kursu UEFA PRO, ale jest to wersja skrócona. Będę mówił o różnicach pomiędzy atakiem pozycyjnym a atakiem szybkim. Takim najlepszym przykładem gry w ataku pozycyjnym jest Barcelona i Bayern. Ich rywale muszą znaleźć rozwiązania, żeby się im przeciwstawić. Dlaczego wybrałem to jako temat mojego dyplomu? Dlatego, że prowadziłem wówczas austriacki Wolfsberger, z którym awansowałem do austriackiej Bundesligi, która jest odpowiednikiem ekstraklasy w Polsce. Często musieliśmy grać z kontrataku – wyjaśnił Chorwat.

Bjelica na sam koniec swojej prezentacji pokazał również filmiki przedstawiające gole Lecha, które drużyna zdobywała właśnie po kontratakach. Zapewne niejeden sympatyk „Kolejorza” w tym momencie zaczął tęsknić za niektórymi meczami poprzedniego sezonu, w których Lech potrafił grać z polotem. Chorwat w pewnym momencie udowodnił nie po raz pierwszy, że ma poczucie humoru. Na jednym z fragmentów filmiku był pokazany kontratak, po którym została podyktowana „jedenastka”. Trener szybko dodał: – To akurat z poprzedniego sezonu, bo w tym nie dostajemy karnych. Tym powiedzeniem rozbawił niemal całą widownię zgromadzoną w hali.

Zaraz po przerwie na lunch na mównicy stanął Jacek Magiera. Spora część trenerów i dziennikarzy obecnych w Arenie nie ukrywała, że właśnie na to wystąpienie czeka najbardziej. Były trener Legii z pewnością nie zawiódł. Temat prelekcji „Przedmeczowe założenia taktyczne a ich realizacja podczas spotkania, na wybranych przykładach” zwiastować mógł odniesienie właśnie do pracy w zespole mistrza Polski. Magiera pokazał dokładne analizy, których dokonał razem ze swoim sztabem przy okazji spotkań w Lidze Mistrzów. Szczególną uwagę zwróciło wykorzystanie słabej rozpoznawalności legionistów względem chociażby Realu. Szkoleniowiec dał zielone światło m.in. Radoviciowi na szukanie dryblingu, który był wówczas raczej nieznany Pepe czy Varane’owi. Jak dobrze pamiętamy, po jednym z takich zagrań serbski pomocnik wywalczył dla Legii „jedenastkę”. Nie poznaliśmy, co prawda, podejścia i warsztatu stosowanego przez Romeo Jozaka, ale Jacek Magiera z pewnością dzisiaj zaimponował. Można zaryzykować stwierdzenie, że przyszły pracodawca Magiery będzie miał z niego spory pożytek.

Po tym wystąpieniu spora część osób opuściła halę, mimo że było jeszcze kilku ciekawych prelegentów. Stephen Torpey z Manchesteru City zrobił interesujący pokaz praktyczny dla młodych adeptów piłki nożnej. Warto dodać, że wszelkie ćwiczenia podczas konferencji prezentowali młodzi wychowankowie Lecha. Patrząc na niektórych, można było dostrzec talent, który zaowocuje w przyszłości np. w pierwszym zespole. Przedostatnim gościem był szef akademii Lecha, Rafał Ulatowski, któremu pomagali trenerzy Karol Kikut i Jakub Grzęda. Przed rokiem Rafał Ulatowski mówił o stałym rozwoju tej konferencji.

– Konferencje na pewno są potrzebne, bo trenerzy są nieustannymi poszukiwaczami, a przynajmniej powinni takimi być. Każda konferencja podoba mi się, ponieważ jest czas, żeby porozmawiać w kuluarach z kolegami, których się dawno nie widziało. Z takimi, z którymi nie utrzymuje się codziennego kontaktu, bo każdy ma swoje zajęcia. Podczas takich konferencji jest wymiana spostrzeżeń, myśli, wiedzy, ćwiczeń, a nawet skautingu wśród innych zespołów. Bo np. ktoś przychodzi i mówi mam fajnego zawodnika w tym i w tym roczniku, może byście go sprawdzili. To jest sens i rola tej konferencji. Co do merytoryki, to się nie wypowiadam, bo sam biorę w niej udział jako prelegent. Nie wiem, jak inni to odbierają, ale jeśli robisz coś przez sześć lat czy siedem i jest jakaś tendencja, że ludzi jest mniej niż więcej, to powinniśmy może coś udoskonalić, zmienić. Ale to wszystko zależy też od feedbacku trenerów. Jeżeli 100% ocen będzie pozytywnych, to każdy chciałby, żeby było to kontynuowane. Natomiast jeżeli się dowiemy, że to i to jest złe, ale deklarują chęć uczestnictwa w następnej edycji, tylko musimy coś ulepszyć, to będziemy się nad tym zastanawiać. Od dzisiaj mamy 365 dni, więc czasu sporo. 

Tak jak mówił szef akademii, poziom z roku na rok jest wyższy, a sama organizacja wydarzenia lepsza. W tym roku organizatorzy także zbierali ankiety, w których można było ocenić konferencję. Głównie po to, aby za rok do Poznania przyjechali jeszcze lepsi trenerzy, ciekawi prelegenci z interesującymi tematami. Dobrą informacją dla kogoś, dla kogo konferencja nie jest niczym ciekawym, jest to, że w sobotę i niedzielę będzie trwał turniej dla najmłodszych. W hali Arena będzie można zobaczyć zespoły U-12 m.in. Manchesteru City, Chelsea Londyn, Herthy Berlin, Interu Mediolan czy Feyenoordu. Nie zabraknie oczywiście gospodarzy, dla których będzie to okazja do sprawdzenia swoich umiejętności na tle wymagających rywali.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400

 

Komentarze

komentarzy