Liga Mistrzów w TVP, czyli sprawdźmy, jak odpowiadali ankietowani

Liga Mistrzów wraca do TVP.  Co za tym idzie, wracają też głosowania, które jej towarzyszą. TVP ma przed sobą najsmaczniejszy tort ze wszystkich, ale może ukroić tylko jeden kawałek. No to, żeby było sprawiedliwie, Telewizja Polska pyta kibiców: który kawałek odkroić? Co prawda, tort jeszcze z piekarnika nie wyszedł, ale już zdążył rozsierdzić tych, którzy w gniewie i obrażaniu się spełniają. 

Internauci zadecydowali, że w środowy wieczór chcą obejrzeć mecz Realu Madryt z APOEL-em Nikozja. Mecz jak każdy inny. Liga Mistrzów, więc i mistrzów zobaczymy po stronie madryckiej. APOEL, podobnie jak większość drużyn, na Santiago Bernabeu przyjedzie tylko po to, żeby się bronić. A jak już nie będzie czego bronić, to starać się o jak najniższy wymiar kary. W fazie grupowej Champions League takich spotkań są dziesiątki i już przed ich rozpoczęciem można w ciemno zakładać, kto w jakiej roli wystąpi.

Do wyboru były jeszcze trzy inne możliwości. Głosować można było na Tottenham z Borussią, Szachtar z Napoli lub RB Lipsk z AS Monaco. Cóż to był za wyścig. Walka o zwycięstwo do samego końca, a kibice reagowali coraz bardziej żywiołowo, nie mogąc znieść, że ich faworyt polegnie. Trudno w tym momencie nie nawiązać do polityki, w której również demokratyczne wybory wzbudzają olbrzymie kontrowersje. Mniejszość zaczyna protestować i nagle myśli, że staje się większością. Nie do końca wiadomo, z jakiego powodu. Może w grę wchodzi liczba polubień pod komentarzami oburzonej opozycji (piłkarskiej i politycznej). Osobiście też przegrałem w głosowaniu, ale potrafiłem to przyjąć do wiadomości. I znów znalazłem się w mniejszości.

Ileż było krzyków i uwag. Wydawać by się mogło, że Liga Mistrzów straciła dla niektórych sens. Tylko dlatego, że ich mecz nie wygrał. Oberwało się fanom Realu za to, że jest ich… za dużo. Otóż, co bardziej błyskotliwy opozycjonista zauważył, że ludzie głosowali na mecz Realu z APOEL-em ze względu na chęć obejrzenia w akcji gwiazd ,,Królewskich”. To teoria zakładająca, że widzowie wolą oglądać Cristiano Ronaldo niż Tommy’ego Oara. Jest ona całkiem słuszna, ale należy pójść krok dalej. Należy zrozumieć, że widzowie wolą oglądać Cristiano Ronaldo niż Harry’ego Kane’a czy Pierre-Emericka Aubameyanga. Dla opozycjonistów teoria w tym momencie przestaje mieć rację bytu.

Gdyby troszkę dłużej się zastanowić, to w całym głosowaniu najgorsze jest zupełnie co innego. Najbardziej poszkodowanymi osobami są komentatorzy. Naprawdę można im współczuć, ponieważ czekają na werdykt do ostatniej chwili, a później muszą okazać się bezbłędni. Tylko przekręcą któreś z nazwisk, a będą przez najbliższe dni wyszydzani. Oczywiście są to profesjonaliści, więc w depresję z tego powodu nie popadną, co nie zmienia faktu, że w takich przypadkach ich praca jest bardzo wymagająca.

Akurat z APOEL-em im się upiekło, ponieważ zawodnikiem tego klubu przez dwa lata był Marcin Żewłakow. Ciekawie będzie, jeśli internauci zechcą kiedyś obejrzeć mecz Karabachu Agdam. Dariusz Szpakowski w „Tygodniku Kibica” nic by na ich temat raczej nie znalazł. Może dojść do sytuacji rodem z dowcipu. Byłeś kiedyś w Azerbejdżanie? Nie, ale znam kogoś, kto był i opowiedział mi to i owo. Mniej więcej w taki sposób wyobrażam sobie przygotowania dziennikarzy TVP do skomentowania meczu mistrzów Azerbejdżanu. Wszystko w rękach kibiców.

Wszystko sprowadza się do sztuki zaakceptowania rzeczywistości. Kibicu, świat bez opłat za telewizję, w którym wszystko masz oferowane do wyboru, do koloru, nie istnieje. Warto spróbować to pojąć,  zanim zacznie się narzekać.

Komentarze

komentarzy