„Liverpool wraca na najwyższy poziom”, „(…) są tak dobrzy, jak nikt inny w lidze”

Świetny początek, rozbudzone nadzieje kibiców i nagły – jak to często bywało w przypadku Arsenalu – spadek formy w najmniej spodziewanym momencie, przekreślający szanse na wygranie czegokolwiek. Liverpool od kilku sezonów próbuje wrócić do najwyższej formy, jednak wciąż czegoś brakuje. Czy wkrótce się to zmieni?

Obecny sezon – pierwszy w pełni prowadzony przez Juergena Kloppa – miał być tym absolutnie przełomowym. Przez pierwsze miesiące sezonu drużyna imponowała ładną, ofensywną, a co najważniejsze – skuteczną grą. Na półmetku sezonu, po 19 kolejkach, „The Reds” mieli na koncie jedynie dwie porażki i ustępowali tylko fenomenalnej Chelsea. Potem coś się popsuło.

Kontuzja Coutinho, wyjazd Mane na Puchar Narodów Afryki, napięty terminarz i zmęczenie. Prawdopodobnie te czynniki zadecydowały o dość dużym zjeździe formy, przez który Liverpool jest bliski wypadnięcia z TOP4. Miała być walka o mistrzostwo, a trzeba drżeć o europejskie puchary… Styczeń i luty nie będą dla fanów miło wspominanymi miesiącami. Odpadnięcie w fatalnym stylu z obu krajowych pucharów, tylko jedno zwycięstwo w siedmiu kolejkach EPL – nad Anfield ponownie zebrały się czarne chmury.

Jak na Robin Hood’a angielskiej piłki przystało, w tym okresie Liverpool potrafił ograć Tottenham i urwać punkty na Old Trafford, by jednocześnie przegrać z Leicester, Swansea czy Hull. Początek marca przyniósł zwycięstwo z Arsenalem. Nikogo to nie dziwiło, biorąc pod uwagę swego rodzaju fetysz „The Reds” do rywali z czołówki. Jednak kolejne zwycięstwo z Burnley i remis z Manchesterem City może wskazywać, że wszystko wraca na dobre tory.

Liverpool

Takiego właśnie zdania jest Gary McAllister, zawodnik Liverpoolu w latach 2000–2002. Autor pięknego gola, który w 2001 roku dał Liverpoolowi w ostatniej minucie pierwsze od dziesięciu lat zwycięstwo na Goodison Park twierdzi, że jego była drużyna wraca na najwyższy poziom.

– Nigdy nie możesz patrzeć na to, myśląc: „wygram ten mecz albo tamten”, bo to zawsze wraca i uderza w najmniej spodziewanym momencie (zapewne odniesienie do braku koncentracji w meczach ze słabszymi drużynami – przyp. red.). Ale sądząc po poziomie, który osiągaliśmy w wielu momentach, może on popchnąć nas do wygrywania i rywalizacji na bardzo wysokim poziomie.

– Jestem pewien, że Juergen Klopp musi czasem drapać się po głowie. Myślę, że zdarzają się momenty, w których wysyła piłkarzy na boisko i nie do końca wie, co od nich otrzyma.

Trudno się z tym nie zgodzić, bo pokazuje to całe oblicze „The Reds” – potrafią zagrać kapitalnie, rozmontowywać obronę najmocniejszych rywali, by potem w niewytłumaczalny sposób dać się zaskoczyć. Regularność to ich wielki problem, nad którym trzeba się skupić. Potwierdza to również Davie Provan, który zaprosił McAllistera do studia Premier League Daily: – W szczytowych momentach ich gry są tak dobrzy, jak żadna inna drużyna w lidze, ale nie zawsze potrafią dobić do tego szczytu.

Podzielacie zdanie obu panów? Kolejny ważny mecz mogący pokazać przełamanie i powrót do najlepszej formy już w sobotę – derby Merseyside na Anfield, godzina 13:30. Na podkręcenie atmosfery wspomniana bramka 36-letniego wówczas McAllistera:

Komentarze

komentarzy