Madryt? Dokąd zmierzasz, Mateo?

Gdy w styczniu Mateo Kovacić podpisywał nowy kontrakt z Interem do 2019 roku, fani włoskiego klubu byli przekonani, że to Mateo będzie ich opoką, na której odbudują dawną renomę wielkiego Interu. Chorwat boleśnie skrócił te przekonania i podążył drogą, która mówi, że Realowi nie zwykło się odmawiać.

Jego dzieciństwo to nie było kraina mlekiem i miodem płynąca. Wraz z rodzicami, z powodu wojny domowej, dosyć szybko musiał opuścić rodzimą Chorwację na rzecz Austrii, konkretnie Linzu. W Austrii bardzo szybko, bo już w wieku 13 lat, zaczął przyciągać uwagę zagranicznych klubów. Na stole były oferty z Akademii Juventusu, Interu oraz Bayernu. Ostatecznie wybór padł – dosyć nieoczekiwanie – na czwarta opcję: Dinamo Zagrzeb, o czym zdecydowali głównie jego bośniaccy rodzice, którzy chcieli pozostać blisko swojej ojczyzny.

Trzy i poł roku później Mateo okrzepł na tyle, że był już gotowy na debiut w dorosłej drużynie Dinamo. Już w pierwszym spotkaniu popisał się bramką, przez co stał się najmłodszym strzelcem bramki w chorwackiej Ekstraklasie. Tego samego roku doznał strasznej kontuzji. Złamanie kości piszczelowej wyłączyło go z gry na kilka miesięcy, co dla młodego chłopaka było tragedią. Mimo to powrócił szybciej niż się spodziewano i już w następnym sezonie całkowicie osiedlił się w drużynie, wywalczając sobie miejsce w podstawowej jedenastce, a w jednym spotkaniu nawet wyprowadzając swoją drużynę przeciwko NK Lucko w roli kapitana. Mateo miał wówczas 17 lat i 82 dni. W tym samym sezonie mógł posmakować piłki na wysokim poziomie, gdyż jego drużyna wystąpiła w fazie grupowej Champions League, w której to Kovacić mógł stanąć w szranki z Realem Madryt, Lyonem i Ajaxem. Lekcja była sroga, bo Dinamo zebrało lanie w każdym spotkanie, ale dla 17-letniego chłopca było to przede wszystkim niezbędne doświadczenie, które miało dać dużo dobrego w przyszłości. Dobre występy zaowocowały zainteresowaniem ze strony Arsenalu. Rozmawiano także z Manchesterem City, lecz piłkarz wolał zostać w swojej ojczyźnie. Już wówczas opiniowano, że będzie nowym (a nawet lepszym) Luką Modriciem.

kovacicvsramos

Po udanym sezonie 2011/2012 Kovacić został nominowany do nagrody „Golden Boy”, która ostatecznie jednak przypadła błyszczącemu w Maladze Isco. Pół roku później, w styczniu 2013 roku, postanowił opuścić Zagrzeb na rzecz Mediolanu. Oferta z Interu w wysokości 11 milionów euro była nie do odrzucenia dla klubu z Chorwacji i piłkarz trafił pod oko Andrei Stramaccioniego. Wiarę pokładaną w piłkarzu ze strony działaczy włoskiej drużyny można było wyczuć od chwili przybycia do klubu zdolnego pomocnika. Nikt „zwyczajny” nie dostaje numeru „10” po jednym z najważniejszych piłkarzy w erze Mourinho, Wesleyu Sneijderze. Taki numer był powodem chwały dla Kovacicia, lecz także zwiększał ciężar presji, jakie dokładał sobie na barki.

Zadebiutował kilka dni po transferze w przegranym meczu z Sieną. Stramaccioni od początku chwalił jego umiejętności i charyzmę, przekonując, że Chorwat zasłużenie dostał koszulkę z numerem „10”. Przez pół roku spędzonych we Włoszech wystąpił w 13 ligowych spotkaniach. Kolejna kampania miała być dla niego trudniejsza, ponieważ z klubu wyrzucony został Stramaccioni, czyli wielki fan budowania drużyny z młodych piłkarzy. Włoskiego menedżera zastąpił podebrany z Neapolu Walter Mazzarri, który zaufał znacznie bardziej doświadczonym piłkarzom. W środku pola rządził Cambiasso, Kuzmanović i Guarin, a Kovacić musiał zadowolić się miejscem na ławce rezerwowych, zazwyczaj dostając kilkanaście minut wchodząc z ławki. Mimo to w całym sezonie zagrał w 32 spotkaniach, choć liczba minut nie przekraczająca 1500 minut mówiła sama za siebie, jaką rolę spełniał w zespole Mazzarriego.

kovacic1

Zbawienie przyszło w postaci Roberto Manciniego. Kolejny Włoch na ławce mediolańskiej drużyny szybko wprowadził nowe porządki i w pomocy stawiał na Medela, Hernanesa, Guarina i właśnie Kovacicia. W tym zestawieniu Chorwat zwykle rozpoczynał akcję zespołu, nie stroniąc jednocześnie od wzmożonej pracy w defensywie. Ustawiany był przez Manciniego zazwyczaj w roli środkowego pomocnika, a czasami też przed dwójką napastników w systemie 4-3-2-1.

Transfer do Realu musi być sporym zaskoczeniem nie tylko dla mediów, które do końca nie zdawały sobie sprawy z przenosin Mateo do stolicy Hiszpanii. Tym bardziej, że w styczniu podpisał nowy kontrakt wiążący go z Interem do 2019 roku, po którym wyznał.

Chcę udowodnić, że jestem godny grać dla Interu. Chcę wygrywać trofea w tej koszulce. Inter jest dla mnie takim samym klubem jak Real czy Barcelona.

kovacic2019

Opinię o sprzedaży pomocnika wyraziła jedna z legend Interu, Luisito Suarez, który przekazał obawę, że Inter szybko pożałuje utraty swojej perełki. Przypomina tym samym sprzedaż Andrei Pirlo w 2001 roku do Milanu, który to odchodził w tym samym wieku, co Kovacić do odwiecznego rywala.

– Tak nie zbudują mocnego klubu. Andrea Pirlo także został sprzedany, bo Inter nie chciał zaczekać aż Włoch odpowiednio dojrzeje. Jakim stał się później graczem, wszyscy doskonale wiemy. Kovacić ma klasę. Malo pracował w defensywie? Pirlo też słabo bronił, a potem poprawił ten aspekt swojej gry – twierdzi Suarez.

Nikt nie ma wątpliwości, że Kovacić posiada wielki talent. Było wiele momentów w Interze, kiedy zachwycał publiczność swoją grą. Być może to właśnie na boiskach Serie A obecny boss Realu, Rafael Benítez, zakochał się w nim podczas zarządzania Napoli. Pomimo efektownej gry, w Madrycie młody pomocnik będzie potrzebował ciągłości. Czy dostanie ją w nowym klubie?

Gra co tydzień pomaga znaleźć swoją intensywność. To jest coś, co muszę zrobić dla niego, by mógł występować w miarę regularnie – twierdził jeszcze kilka miesięcy temu menedżer Interu, Roberto Mancini.

Benitez w zespole będzie miał całą paletę graczy do wyboru. Jeśli przyjmiemy, że Kovacić może być definiowany w systemie 4-2-3-1 jako cofnięty rozgrywający oraz „dziesiątka”, to Chorwat będzie musiał wyrwać miejsce w składzie takim graczom jak Modrić, Kroos czy Isco. Dochodzi do tego James Rodriguez, który również może z powodzeniem zajmować pozycję za napastnikiem.

Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem dla tej inwestycji jest to, że Real planuje wychować nowy talizman, najlepiej pod okiem Luki Modricia, którego Mateo ma być naturalnym spadkobiercą. Młodszy z Chorwatów musi korzystać z rad starszego, by powoli dorastać do roli lidera drużyny. W ich rodzimym kraju tłumaczą, że oboje wychowali się w tej samej akademii, więc zatem dlaczego Kovacić nie miałby dojść do tego samego poziomu co Luka?

A kto wie – może nawet wyższego?

Komentarze

komentarzy