Marcin Robak – O róży, która wyrosła z betonu

Marcin Robak

Marcin Robak w wywiadzie przeprowadzonym przez dziennikarkę Przeglądu Sportowego, Izabellę Kropowiak, opowiedział o piekle, przez które przeszedł, zanim dotarł do miejsca, w którym znajduje się obecnie.

Co tutaj dużo mówić, napastnik Lecha Poznań nie miał łatwo i przeszedł wiele, nim trafił na szczyt polskiej piłki, bo właśnie tak można nazwać grę w Lechu Poznań. Co prawda w tym sezonie pomimo tego, że regularnie trafia do bramki, trener zostawia go na ławce rezerwowych. Piłkarz jednak nie ma mu tego za złe i robi wszystko, by zmienił zdanie – właśnie taki jest Marcin Robak. Tak ukształtowało go życie. Jak sam potwierdza, jego największą zaletą jest to, że nigdy się nie poddaje.

Ojciec piłkarza popełnił samobójstwo, a matka zaraz po tym popadła w nałóg i zmarła, niespełna trzy lata temu, w wieku 57 lat. Właśnie te dramaty życiowe ukształtowały i zahartowały napastnika na tyle, że nie ma już chyba żadnej rzeczy, która mogłaby go złamać. Zaraz po przybyciu do Lecha przytrafiła mu się poważna kontuzja stawu skokowego. Właściwie cały sezon spisany był na straty przez złą diagnozę lekarską. W tamtych chwilach Robak ani przez chwilę nie pomyślał, że może nie wrócić na boisko.

Sama kariera zawodowa również nie była usłana różami. Robak był wielokrotnie skreślany za skromne warunki fizyczne w porównaniu ze swoimi rówieśnikami. Jednak cały czas wierzył, że może poprawić swoją siłę, dlatego każdą wolną chwilę spędzał na siłowni. Jak widać, przyniosło to efekty, ponieważ muskulatury 34-latkowi może pozazdrościć wielu młodych ligowców.

Marcin Robak cały czas podkreśla, że na nic nie narzeka i wszystko, co przyniosło mu życie, było pewną lekcją, z której wyciągnął wnioski. Jako swoje największe zalety uznaje dążenie do celu i nie poddawanie się pod żadnym pozorem. Oby więcej było tak ambitnych piłkarzy. Czasami ciężka praca pozwala osiągnąć więcej niż wrodzony talent.

 

Komentarze

komentarzy