Mecz, który zdefiniował Mignoleta

Pomimo wybronienia rzutu karnego, to był mecz do zapomnienia dla Mignoleta (Zdjęcie: Espnfc.com via. Mike Whalley)

Gdy ktoś spojrzy na suchy wynik, stwierdzi, że bramkarz zagrał przeciętne spotkanie, bowiem stracił dwie bramki. Nieco bardziej wnikliwi dowiedzą się, że Mignolet oprócz przepuszczenia dwóch strzałów, obronił również decydujący rzut karny – nota z pewnością pójdzie w górę. Najbardziej ciekawscy zabiorą się za skrót spotkania i zauważą, iż Mignolet nie zachował się najlepiej przy utracie dwóch bramek. Jak zatem ocenić występ belgijskiego bramkarza?

Mignolet nigdy nie był, nie jest i nie będzie ulubieńcem kibiców. Niechęć wobec jego osoby zaszła tak daleko, że obrywa mu się nawet za dobre spotkania. Brak obiektywizmu przeniósł się również na wszelakich komentatorów, którzy umniejszają dobre interwencje Belga i nieustannie wspominają o jego problemach z grą na przedpolu.

Faktem jest, że Mignolet nie jest bramkarzem wybitnym i daleko mu do poziomu Neuera czy choćby Courtoisa. Porównywanie go jednak do przeciętnych golkiperów z Premier League jest wyjątkowo niesprawiedliwe. To właśnie głównie dzięki świetnej postawie Belga Liverpool zdołał w poprzednim sezonie wywalczyć awans do Ligi Mistrzów.

Obecny sezon Mignolet również zaczął całkiem nieźle. Wybronił rzut karny Kramarica i zachował czyste konto w spotkaniu z Crystal Palace. Prawdziwy sprawdzian nadszedł jednak podczas spotkania z Leicester. Liverpool potrzebował puktów niczym tlenu, a właśnie w takich momentach presja na bramkarzu jest największa.

Występ Mignoleta z Leicester odzwierciedla całą jego karierą w Liverpoolu…

Brak koncentracji – wybicie piłki jest niby prostym zadaniem, ale przy chwilowej dekoncentracji zmotywowany rywal może obrócić sytuację na swoją korzyść. Mignolet zbyt długo czekał ze wznowieniem gry i nabił piłką Vardy’ego. Gdyby Okazaki był skuteczniejszy, Belg musiałby się mocno tłumaczyć.

Kapitalny refleks – przed przerwą Leicester przycisnęło Liverpool i stworzyło sobie kilka dogodnych sytuacji. Wówczas kapitalnymi interwencjami popisał się Mignolet. Gra na linii zawsze była jego atutem i również wczoraj to udowodnił.

Problem na przedpolu – pierwsza bramka dla Leicester padła po błędzie i wielbłądzie. Błąd popełnił Mignolet, zaś wielbłąd był autorstwa prowadzącego to spotkania Taylora. Belg nie zdołał wypiąstkować piłki, która wpadła później do siatki. Sęk w tym, że Mignolet nie mógł trafić w futbolówkę, gdyż był faulowany przez Okazakiego. Duże znaczenie w decyzji Taylora miała z pewnością reputacja Mignoleta. Gdyby w podobnej sytuacji znalazł się De Gea bądź Cech, arbiter bez chwili wątpliwości odgwizdałby przewinienie.

Jak się wali, to na całego – to ogólna przypadłość całej defensywy Liverpoolu, nie tylko Mignoleta. W momentach boiskowego szaleństwa obrona podopiecznych Kloppa nie potrafi zachować zimnych głów. Moreno wykonuje agresywne wślizgi, Lovren gubi krycie, a Mignolet wyłącza myślenie. Tak właśnie się stało, gdy Belg sprokurował rzut karny. Wszystko zaczęło się od jego niedokładnego wybicia i niepotrzebnego, choć wątpliwego faulu.

Specjalista od jedenastek – w tej kategorii w lidze i być może w Europie nie ma lepszego. Z ostatnich 8 karnych Mignolet wybronił aż 5. W tym sezonie była to już druga jedenastka, podczas której Belg górował nad strzelcem.

Mignolet podobnie jak cała defensywa Liverpool jest daleki od ideału. Jednak Belg – jak pokazał wczorajszy mecz – jest dobrym golkiperem, który poniżej pewnego poziomu nigdy nie spadnie. Czy jest to klasa gwarantująca regularną grę w barwach Liverpoolu? Według Kloppa, który chwalił Mignoleta za wczorajsze spotkanie – tak. Niemiec pomimo słów krytyki wierzy w swojego bramkarza i nie zamierza dokonywać na tej pozycji zmian w spotkaniach ligowych. Czy słusznie? Przekonamy się podczas najbliższych miesięcy.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy