Mourinho wytypował ośmiu zawodników do odstrzału. Będzie kolejna rewolucja w United?

mourinhoo

Pomimo wydania latem blisko 150 milionów funtów na wzmocnienia Jose Mourinho planuje w nadchodzących okienkach transferowych przeprowadzić całkowitą modernizację składu. Klub z Old Trafford ma opuścić aż ośmiu zawodników.

Ostatnie wyniki Manchesteru United nie napawają wielkim optymizmem. W czwartek podczas starcia w Stambule z Fenerbahce „Czerwone Diabły” poniosły już piątą porażkę na siedemnaście spotkań w tym sezonie. Mourinho zamierza jak najszybciej reagować na słabe wyniki i w dwóch kolejnych okienkach transferowych zapowiada rewolucję. Portugalczyk stwierdził, że w klubie potrzebne są dużo większe zmiany, niż pierwotnie sądził. Jeśli zaistnieje możliwość transferów już w styczniu, Mourinho nie zawaha wskazać palcem na piłkarzy, którzy nie zasługują na miejsce w jego drużynie. Do większej rewolucji ma dojść jednak latem.

Oznacza to, że klub z Old Trafford ponownie będzie zmuszony sięgnąć głęboko do kieszeni. Od czasu odejścia na emeryturę sir Aleksa Fergusona do klubu przyszło oraz odeszło z niego ponad 50 graczy. Były pomocnik Manchesteru United, Paul Scholes, twierdzi, że za dwa lata pod batutą Jose Mourinho jego była drużyna zmieni się nie do poznania: – Za nami bolesne trzy lata i myślę, że najbliższe 18 miesięcy będą podobne do wspomnianej przeszłości. Będzie tak zawsze, dopóki menedżer nie dostanie trzech, czterech okienek na ułożenie własnego zespołu. Zastanawia mnie fakt, czy gdy Jose przejął zespół, naprawdę myślał, że jest on lepszy niż w rzeczywistości. Myślę, że odpowiedź zobaczyliśmy w spotkaniu przeciwko Fenerbahce.

Którzy konkretnie gracze muszą obawiać się o przyszłość w United? Mowa głównie o Marcosie Rojo, Matteo Darmianie, Philu Johnesie, Bastianie Schweinsteigerze, Morganie Schneiderlinie, Michaelu Carricku, Memphisie Depayu oraz Ashleyu Youngu. Niepewny może być także Zlatan Ibrahimović, którego umowa wygasa wraz z końcem sezonu. Do tej pory Szwed zdobył zaledwie pięć bramek we wszystkich rozgrywkach i to na jego barki głównie spada ogromna fala krytyki za bezpłodność w ofensywie. Nie wiadomo także, co z Henrichem Mkhitaryanem. Ormianin otrzymał blisko pół godziny w czwartek po dwóch miesiącach bez gry. Mourinho w pomeczowym wywiadzie przyznał, że więcej oczekuje od zawodnika, który po takim okresie chce wywalczyć miejsce w podstawowym składzie.

Problemy kadrowe nie są jednak na razie najważniejsze. Zdaje się, że Mourinho zbyt szybko zaczął przypominać personę z poprzedniego sezonu w Chelsea. Możemy wysnuć tezę, że to, co widzimy teraz, dzieje się dwa lata wcześniej, niż wszyscy oczekiwali.

Mowa tutaj chociażby o krytykowaniu swoich piłkarzy poprzez media. Jeszcze kilka lat temu Portugalczyk jako pierwszy stawał w szranki z dziennikarzami, aby chronić swoich graczy. Obecnie to on sam wykorzystuje media, by niejako wymusić reakcję ze strony piłkarzy. Tak było między innymi po spotkaniu z Manchesterem City w czwartej kolejce Premier League, kiedy to publicznie zrugał Mkhitaryana oraz Lingarda, że nie pomagali obrońcom w walce o boczne strefy boiska. Tydzień później oberwał Luke Shaw, który, jak się okazało po meczu, grał z urazem w pachwinie. Słowa Mourinho o lewym defensorze nie spodobały się innym piłkarzom.

Również zatargi z sędziami nie polepszają atmosfery w drużynie. Kary od FA za utarczki słowne z Jonathanem Mossem czy Markiem Clattenburgiem nie przeszły bez echa i Portugalczyk już niebawem może otrzymać jedno- lub dwumeczowe zawieszenie za obrazę drugiego z wymienionych sędziów. Podobna sytuacja miała miejsce w trzecim sezonie w Chelsea, w czasie którego Mourinho nie omieszkał w przerwie spotkania z West Hamem nazwać Mossa „pierdolonym mięczakiem”.

Eksperci na Wyspach zauważają, że Mourinho przeszedł radykalną zmianę. Dziennikarz ESPN, Liam Twomey, zajmujący się na co dzień „The Blues”, przyznał, że cieszy się z faktu, iż Portugalczyk już nie pracuje w Chelsea z powodu wszelkich afer i zatargów ze związkiem. Żurnalista dodaje także, że w jego teorii Mourinho się zmienił: – Dawniej nawet jeśli przegrywał, na konferencjach potrafił rzucić żartem, rozbawić dziennikarzy. Teraz nawet po zwycięstwach wydaje się być gnuśny – stwierdził Twomey.

Wroga mina „The Special One” to już niemal codzienność. Portugalczyk wygląda na człowieka, którego coś trapi. W zeszłym miesiącu udzielił wywiadu dla Sky Sports, w którym wyjawił, że jego życie w Manchesterze można nazwać istną katastrofą: – Wszyscy wiedzą, w jakim hotelu mieszkam i że moja rodzina jest w Londynie. To katastrofa. Czasami chciałbym pójść na spacer, ale nie mogę. Chciałbym czasami zwyczajnie iść do restauracji, ale tego także nie mogę zrobić.

Już w niedzielę United wyjedzie do Swansea, gdzie ekipa „Mou” będzie zmuszona do wyrwania kompletu oczek. „Czerwone Diabły” w ostatnich siedmiu ligowych potyczkach wygrały zaledwie raz i kolejna strata punktów może mieć przykre konsekwencje. Tym bardziej że rywale mkną z niesamowitą szybkością.

Komentarze

komentarzy