Na co czekam w 16. kolejce Serie A: Derby Słońca; Seria Juventusu; Hellas w Mediolanie

Derby Słońca – Derby del Sole

W poprzednim sezonie w Derbach Słońca wygrywali gospodarze. Na San Paolo padł wynik 2:0 dla Napoli, a na Stadio Olimpico triumfowała Roma 1:0. Aby znaleźć przypadek, w którym to goście wygrywali w Derby del Sole trzeba cofnąć się do sezonu 2011-12, kiedy to oba zespoły przegrały swoje domowe mecze: pierw Napoli poległo u siebie 1:3, a następnie Giallrossi przegrali przed własną publicznością 0:2. Pierwsze w historii derby pomiędzy Romą, a Napoli odbyły się 10 listopada 1929, a mecz zakończył się remisem 2:2. Jak do tej pory Rzymianie byli górą 46 razy,  47 razy padł remis, a 44 razy wygrywali gracze spod Wezuwiusza. Nadchodzące spotkanie będzie derbami nr 138.

W niedzielnym pojedynku faworytami będą podopieczni Maurizio Sarriego, którzy w lidze są 3 punkty nad Romą i pomimo ostatniej wpadki w Bolonii prezentują równą i bardzo dobrą formę, co potwierdzili również w czwartkowym spotkaniu Ligi Europy, wygrywając 5:2 z warszawską Legią. Z drugiej strony mamy Giallorossich Rudiego Garcii, czyli zespół będący w totalnym dołku, nie potrafiący wygrać ostatnio w lidze z Atalantą, Torino czy białoruskim BATE Borysów w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

To na co warto zwrócić uwagę, to z pewnością starcie Higuain – Dżeko. Argentyńczyk jest w życiowej formie i do tej pory w Serie A aż 14 razy trafiał do siatki rywala. Z kolei Bośniak od czasu transferu gra fatalnie. Zaczął dobrze od gola w 2. kolejce przeciwko Juventusowi, jednak po tym trafieniu było już tylko gorzej. Łącznie ledwie 3 gole w 15 kolejkach z czego 2 strzelone po karnych. Na pewno nie tego spodziewali się kibice w Rzymie po tak głośnym nazwisku.

Derby del Sole to na chwile obecną nie tylko spotkanie o prestiż i udowodnienie kto rządzi na południu Italii, ale również mecz, który może zmienić kolejność drużyn w czubie tabeli. Napoli będzie chciało udowodnić, że porażka 3:2 z Bologną to tylko wypadek przy pracy. Natomiast Roma będzie chciała przede wszystkim wrócić do wygrywania, jako że podopieczni Garcii nie potrafią wywalczyć 3 punktów od 5 spotkań.

Seria Juventusu

Podopieczni Allegriego są właśnie w trakcie serii 6 kolejnych zwycięstw w Serie A i wracają na poważnie do walki o obronę tytułu. Juve traci już tylko 6 punktów do 1. w tabeli Interu. Seria zwycięstw Bianconerich na pewno robi wrażenie, jednak trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że podczas trwającego marszu w górę tabeli, Juventus nie spotkał na swojej drodze żadnej ekipy z ligowego topu. Aż do teraz.

W niedziele wieczorem piłkarze Starej Damy staną na przeciwko rewelacji obecnych rozgrywek Serie A – Fiorentiny. Drużyna Paulo Sousy zajmuje w lidze 2. miejsce, nie przegrała spotkania w lidze od 6. spotkań i jest tak naprawdę pierwszym prawdziwym sprawdzianem dla ekipy ze stolicy Piemontu.

Ostatnie spotkanie obu drużyn skończyło się wygraną 3:2 piłkarzy z Juventus Stadium, a na dodatek to właśnie gracze Allegriego wyeliminowali Violę z półfinału Coppa Italia.

Głównym celem Bianconerich będzie oczywiście kontynuacja serii i marszu na szczyt, natomiast Fiołki mają świetną okazję do rewanżu i sprowadzenia na ziemie jednego z głównych rywali do scudetto.

Hellas w Mediolanie

Z jednej strony mamy drużynę, która nie potrafiła wygrać w ostatniej kolejce z beniaminkiem z Carpi, a z drugiej strony mamy zespół, który nie potrafił wygrać z… z nikim. Wiadomo kto jest kim. Hellas to ewenement tych rozgrywek, niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Drużyna z Werony jak do tej pory jest jedyną ekipą w Serie A, która ani raz nie ugrała 3 punktów. Milan z kolei, po wielomilionowych transferach zapowiadał powrót do elity, ale sny o powrocie na szczyt zostały zweryfikowane, a drużyna Mihajlovicia jest na chwile obecną co najwyżej ligowym średniakiem. Więc na co tu czekać?

Jak to na co?! Każdy kolejny mecz Hellasu to swoista historia. Jeśli Gialloblu ponownie nie wygrają będzie to już 16. mecz bez ligowej wygranej! Bijemy rekordy! Z drugiej strony nikt nie chcę przecież być tym zespołem, na którym to Werończycy się przełamią. Gdyby przytrafiło się to Rossonerim byłby to prawdziwy policzek, tym bardziej, że najłatwiejszą serie meczów w sezonie zaczęli od bezbramkowego remisu z okupującym strefę spadkową Carpi.

Komentarze

komentarzy