Neymar zawieszony na El Clasico. Jak poradzi sobie „Barca”?

76414_1491929081
Neymar dostał czerwoną kartkę przeciwko Maladze i przegapi El Clasico

Neymar został ukarany zawieszeniem na trzy najbliższe spotkania. Oznacza to, że na pewno nie wystąpi w spotkaniu z Realem Madryt. Zaskoczenia nie było i obradująca dzisiaj komisja ligi podjęła spodziewaną decyzję. Prawdziwy okazał się scenariusz, który nakreślaliśmy kilka dni temu. Jak Barcelona poradzi sobie bez Brazylijczyka?

Lewoskrzydłowy był w ostatnim czasie wiodącym zawodnikiem FC Barcelona i naprawdę trudno wyobrazić sobie tę drużynę bez niego. Głośno zaczęto mówić, że to on, a nie Messi i Ronaldo, jest w tej chwili najlepszym piłkarzem na świecie. Neymar opuści kluczową konfrontację z Realem Madryt na Bernabeu, a także mecze z Realem Sociedad i Osasuną na Camp Nou. Wróci dopiero na derbowe starcie z Espanyolem. Dodatkowo, musi zapłacić 600 euro grzywny. Brazylijczyk pokutuje nie tyle za obejrzenie czerwonej kartki, co za swoje zachowanie po decyzji sędziego. Neymar, schodząc z boiska, ironicznie oklaskiwał arbitra tego spotkania. Takie zachowania mają być piętnowane i w przeszłości podobne incydenty również spotkały się z dwumeczowymi karami. Zawieszani byli m.in. Cristiano Ronaldo, Carlo Ancelotti czy Sofiane Feghouli. Barcelona będzie się jeszcze od tej decyzji komisji ligi odwoływać, ale szanse na jej zmianę są minimalne.

Piłkarz „Barcy” nie po raz pierwszy dał się ponieść emocjom. Większość kartek ogląda właśnie za zbyt emocjonalne reakcje. Czasem skrytykuje arbitra, innym razem wyśmieje, ale zdarza się też, że sam fauluje rywala w odwecie za wcześniej wyrządzoną krzywdę. Tak było podczas ostatniego weekendu. Jego nieodpowiedzialne zachowanie po raz pierwszy poskutkowało wyrzuceniem z boiska. Neymar, chcąc się rozwijać w każdym aspekcie i eliminować nieliczne wady, zdecydował się skorzystać z pomocy psychologa. Joaquín Valdés to specjalista na co dzień pracujący z Luisem Enrique. FC Barcelona nie zatrudnia psychologa, który zajmowałby się całą ekipą, a współpraca Valdésa z Neymarem jest wyjątkiem podyktowanym wyraźną prośbą samego zawodnika.

normal_1566796846
Prawa ręka Luisa Enrique – Joaquín Valdés (z prawej)

Na pewno „Barca” w meczu z Realem straci sporo jakości i będzie musiała odnaleźć się w nowej dla siebie rzeczywistości. Brazylijczyka nie da się zastąpić jednym piłkarzem. Nie ma w kadrze kogoś o podobnych cechach i możliwościach. Nie wydaje mi się, by w ogóle znalazł się ktoś taki. Luis Enrique już cztery razy musiał stawić czoła zawieszeniu lub kontuzji Neymara. Wówczas, zawsze kierował swój wzrok w stronę Ardy Turana i to Turek występował w tercecie z Messim i Suarezem.

Manewr przyniósł powodzenie w grupowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Moenchengladbach. Katalończycy wygrali 4:0, a hatttricka zdobył zastępca Neymara. Później było coraz gorzej – Barcelona pokonała Ossasunę 3:0, ale dwie bramki zdobyła, gdy Turan opuścił boisko. Dopiero wtedy gra Barcelony nabrała tempa i wygrana okazała się dużo bardziej przekonująca. Kolejne spotkanie bez Brazylijczyka to rewanżowe starcie z Atletico Madryt w ramach Pucharu Króla. Remis 1:1 i przedwczesne zdjęcie Turka z boiska. Najbardziej miarodajny przykład tego, jak „Barca” cierpi bez swojego skrzydłowego, mieliśmy przed miesiącem w meczu przeciwko Deportivo La Coruna. Barcelonie gra kompletnie się nie układała, a Luis Enrique, by wpłynąć na losy spotkania, postanowił zdjąć Turana z boiska jako pierwszego. Zastąpił go Iniesta i mimo że nie udało się uniknąć porażki, to od tego momentu gra Katalończyków była o wiele lepsza, a za stratę trzech punktów można było w dużej mierze winić sędziów.

Warto dodać, że od tego meczu Turek ani razu nie pojawił się na boisku w granatowo-bordowej koszulce. Spowodowane jest to kontuzją pachwiny, której zawodnik nabawił się w meczu reprezentacji, ale klub ma duże pretensje do Turana, że tak późno poddał się badaniom i sztab traktuje jego zachowanie jako objaw braku profesjonalizmu. Były piłkarz Atletico prawdopodobnie zdąży wyleczyć się przed meczem z Realem, ale ponowne przekonanie do siebie Luisa Enrique będzie o wiele trudniejsze.

Komentarze

komentarzy