Stało się – po latach czekania, bagatelizowania sprawy i skupiania się na ważniejszych dla obrońcy rzeczach, Javier Mascherano zdobył gola. Czemu to takie niezwykłe wydarzenie?
Argentyńczyk znany jest ze świetnego czytania gry, jeszcze lepszych wślizgów i waleczności, czym zapracował sobie na ksywkę „Szefuncio”. Wielu świetnych obrońców słynie z dobrego nosa pod bramką rywali, a żeby nie szukać daleko takimi przykładami są m.in. Gerard Pique i Sergio Ramos, czyli król końcówek spotkań.
W przypadku Mascherano sprawa ma się inaczej, nie tylko ze względu na pozycję, na której gra w Barcelonie. 32-latek w całej swojej karierze zdobył bowiem… trzy gole. Pierwszy z nich to sezon 2004/2005 i pucharowa bramka w ojczyźnie, w barwach River Plate. Na drugie trafienie musiał czekać dość długo, chociaż jak na niego, różnie można to interpretować. 15 marca 2008 roku trafił w barwach Liverpoolu przeciwko Reading – był to jego pierwszy ligowy gol w życiu. Aż trudno pomyśleć, że to właśnie od tego czasu Argentyńczyk nie mógł się przełamać.
Ile trwała ta niemoc? Dziewięć lat, jeden miesiąc, 11 dni lub jak kto woli – 3329 dni. Niesamowite, biorąc pod uwagę zawodnika na takim poziomie, grającego regularnie w jednym z lepszych zespołów w Europie. Wiele razy Mascherano zapewniał, że nie ma parcia na premierowego w barwach „Blaugrany” gola, nie chciał nawet słyszeć o zdobyciu takiej bramki z rzutu karnego. Środowego wieczoru sytuacja się zmieniła. Barcelona w mocno zmienionym względem El Clasico spotkaniu gładko radziła sobie z rywalami, prowadziła 5:1, a na boisku nie było m.in. całego trio MSN. Początkowo piłkę wziął Rakitić, jednak przekazał ją starszemu koledze.
Video: Penalty goal Mascherano, as seen from the stands #fcblive [via @forca_fcb] pic.twitter.com/K3i67864Mk
— Barcastuff (@barcastuff__) April 26, 2017
Zmiana decyzji „Masche” być może spowodowana była faktem, że wcześniej po jego strzale głową Sirigu sparował piłkę na słupek. Co mógł sobie pomyśleć w takiej sytuacji? – No ile można czekać! I się doczekał. Nie było to jedyne przełomowe wydarzenie tego wieczoru, gdyż dublet (poza Messim, ale to nikogo nie dziwi) ustrzelili… Paco Alcacer i Andre Gomes. Ostatecznie Barcelona zwyciężyła 7:1, wywierając presję na goniącym ją Realu Madryt, który ma jednak w zapasie jeden zaległy mecz. A oto, jak mogła zareagować większość osób oglądających dziś spotkanie na Camp Nou:
Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!
Gomez scored two goals
Alcácer scored two goals
Mascherano scored a goal
barca fans:#FCBOsasuna #fcb pic.twitter.com/uQlpd5I1ZV— NΔda (@Nadaa_FCB) April 26, 2017