Niebywała statystyka. Takiej klątwy rzutów karnych nie miał chyba żaden klub

Jordan Pickford w barwach Sunderlandu

Rzuty karne – dla jednych loteria, dla innych gra nerwów i pokaz zimnej krwi. Zdarzają się lepsi, jak i gorsi specjaliści, zarówno od ich wykonywania jak i bronienia. Mogłoby się wydawać, że „czasem się coś obroni”, jednak są przypadki, w których można zacząć myśleć o prawdziwym fatum. Tak do niedawna było w przypadku Sunderlandu.

Klub, który nie tak dawno mogliśmy oglądać w Premier League, ma bardzo bogatą tradycję. Niemal 140-letnia historia, sześć tytułów mistrzowskich na koncie, wiele wzlotów i upadków. Niestety po osieroceniu przez Sama Allardyce’a i objęciu prze Davida Moyesa, zaczął się zjazd, który nie chce zwolnić. Po spadku do Championship przyszedł kolejny, do League One. Mimowolnie klub został nieco zapomniany w świecie wielkiej piłki, ale przypomniał o sobie niecodzienną statystyką.

„Czarne Koty” od 1997 roku występują na Stadium od Light. Na obiekcie mogącym pomieścić 49 tysięcy widzów Sunderland przeżył wiele, jednak nie można powiedzieć, by stadiom był wyjątkowo przychylny gospodarzom. Okazuje się, że od jego powstania… żadnemu bramkarzowi klubu nie udało się obronić rzutu karnego w domowym meczu (nie licząc serii „jedenastek”). Tej sztuki dokonał dopiero 31-letni Jon McLaughlin, podczas sobotniego spotkania League One przeciwko Fleetwood Town (1:1).

Co ciekawe, klątwa nie zaczęła się wraz z oddaniem do użytku obiektu, ale wcześniej, bo już 29 lat temu. Właśnie tyle czasu minęło od ostatniej obrony rzutu karnego na własnym obiekcie. Zadziwiające, tym bardziej patrząc na klasę bramkarzy, którzy swego czasu bronili na Satdium of Light. Pantilimon, Mignolet, Pickford, Mannone, Sorensen… Całkiem niezłe grono. Sunderland po siedmiu kolejkach obecnego sezonu zajmuje czwarte miejsce na trzecim poziomie rozgrywkowym, będąc jedną z pięciu niepokonanych dotąd drużyn. Jak wiadomo są statystyki nic nie warte, są też te, które „robią dzień”. Wydaje się, ża ta jest właśnie jedną z nich.

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy