Odjęte punkty, zadłużenie i fatalna sytuacja Ruchu Chorzów. Wyrok właśnie się uprawomocnił

Informacja, która obiegła polskie piłkarskie podwórko przed świętami, właśnie ostatecznie weszła w życie. Ruchowi odebrano osiem oczek przez co „Niebiescy” lądują na samym dnie tabeli – sześć punktów za Łęczną i aż dziewięć za ostatnią bezpieczną Cracovią. Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN była bezlitosna.

Ostatni okres to same problemy chorzowskiego klubu. Lekko zmieniając znane powiedzenie, było źle, ale stabilnie. Pod koniec marca tego roku poinformowano, że Ruch otrzyma pomoc od miasta, dzięki której zadłużenie zostanie zredukowane z 22 do 12 milionów. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, lecz sprawy miały się inaczej. Wykryte przekręty i kombinowanie jak koń pod górkę ostatecznie zostały wykryte, co poskutkowało surowym wyrokiem, o którym pisaliśmy przed świętami.

Sytuacja miałaby się inaczej, gdyby chociaż na boisku chorzowianom szło przyzwoicie. Jednak jak się wali, to wszystko. Podopieczni Waldemara Fornalika zdobyli jesienią 20 punktów, co już bez kary plasowało ich w strefie spadkowej. Jedynym pocieszeniem jest fakt, iż na koniec sezonu punkty się dzielą, a to w połączeniu z trafioną formą na wiosnę może uratować klub i zapewnić pozostanie w ekstraklasie. Poza fanami Ruchu nadzieję na to mają również kibice Widzewa. Łódzki klub, który również z powodów finansowych musi zaczynać powrót na szczyt od niższych lig, trzyma z chorzowianami sztamę i w tym trudnych chwilach obecność w Lotto Ekstraklasie przyjaciół ze Śląska jest jakimś niewielkim pocieszeniem.

Dodatkową nadzieją, poza polskim systemem ligowym, jest oczywiście znalezienie funduszy na spłatę należności. Powodem kary było zadłużenie Fundacji Ruchu Chorzów wynoszące ok. 600 tysięcy złotych, a Komisja uznała, że jest ona z klubem jednym podmiotem ubiegającym się o licencję. Jeśli Ruchowi uda się do końca stycznia znaleźć sponsora, który ten dług spłaci, kara zostanie zmniejszona o połowę, czyli odjęte zostaną cztery punkty, a nie osiem. Marne to pocieszenie, ale jeśli szukać pozytywów w całej tej sytuacji, to jest chyba jedyne, maleńkie światełko w tunelu. Czy okaże się światełkiem zbawiennym, czy pędzącym pociągiem, który z hukiem zepchnie klub do 1. ligi, dowiemy się na koniec sezonu.

Komentarze

komentarzy