Piękny sen trwa. Leicester w ćwierćfinale Ligi Mistrzów!

Morgan

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów dla Leicester stał się faktem. Obecny mistrz Anglii rozegrał genialne spotkanie i wyeliminował faworyzowaną Sevillę.  

„Lisy” weszły w to spotkanie na pełnym animuszu. Od pierwszego gwizdka piłkarze z King Power Stadium pokazywali, że mają ogromną chęć awansu do ćwierćfinału. Wręcz przeciwną reakcję widzieliśmy u rywali. Sevilla nie potrafiła narzucić swojego stylu gry, znanego z hiszpańskiej ligi, w której ekipa Sampaoliego momentalnie doskakuje do rywala i chwyta go za gardę. Oprócz szansy Nasriego na początku spotkania ekipa z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán w pierwszej odsłonie nie stworzyła sobie groźnej sytuacji. Po przeciwnej stronie obronę drużyny z Hiszpanii nękał Jamie Vardy, który po zwolnieniu Ranieriego odzyskał dawną dyspozycję.

Druga odsłona przyniosła jeszcze więcej emocji. Najpierw w poprzeczkę z ponad 30 metrów huknął Escudero, by za kilka minut odpowiedział na to Marc Albrighton, tym razem już do siatki. 2:0 było wynikiem, który premiował mistrzów Anglii. To o tyle irracjonalne, że Sevilla awans mogła załatwić sobie już w pierwszym spotkaniu, ale klub z Hiszpanii zmarnował wiele sytuacji.

Na kwadrans przed końcem prąd odcięło Nasriemu, który otrzymał czerwoną kartkę po dość humorystycznym starciu z Vardym. Dziwić mogło także zachowanie Francuza po otrzymaniu drugiego żółtego kartonika, kiedy to przez blisko minutę schodził z boiska, kłócąc się z piłkarzami Leicester, pomimo niekorzystnego wyniku swojej drużyny. Skrzydłowy Sevilli zatem kradł cenny czas swojej drużyny, która musiała odrabiać starty.

To, co najlepsze, było jednak dopiero przed nami. Na dziesięć minut przed końcem Sevilla otrzymała rzut karny po faula Kaspra Schmeichela. Do piłki podszedł Steven N’Zonzi, lecz duński bramkarz szybko naprawił swój błąd i obronił strzał Francuza. „Lisy” dowiozły do końca premiujący wynik i przypieczętowały swój awans do kolejnej fazy. Emocji nie wytrzymał także Jorge Sampaoli, który wyleciał na trybuny za uwagi skierowane w stronę sędziego.

Taki wynik powoduje, że w ćwierćfinale Ligi Mistrzów mogą być aż dwa angielskie zespoły. Kilka lat temu byłaby to negatywna wiadomość dla fanów Premier League. Obecna sytuacja całkowicie zmienia perspektywę i jest to odbierane w nieco innym tonie. Piękny sen Leicester nadal trwa. Po marazmie w lidze, Champions League jest idealną odskocznią dla tych chłopaków, którzy już niebawem mogą napisać po raz kolejny wspaniałą historię.

Komentarze

komentarzy