Prezydent Pique w dwóch wymownych słowach. Tak się kończy saga Neymara

Najgorętszy temat minionego okienka transferowego to bez wątpienia możliwe przenosiny gwiazdy Barcelony na Parc des Princes za niewyobrażalną kwotę grubo przekraczającą 200 milionów. Temat podszczypywano chyba z każdej strony, próbując przybliżyć się do znalezienia rozwiązania. Teraz wydaje się, że odpowiedź na tacy podsunął klubowy kolega Brazylijczyka, Gerard Pique.

Czego dowiedzieliśmy się przez minione tygodnie? Wszystkich możliwych powodów takiej decyzji – od gry na lewej stronie zamiast bardziej w środku, jak w Brazylii, po poczucie samotności, naciskanie na transfer Paulinho i chęć dołączenia do przyjaciela, Daniego Alvesa – przeczytaliśmy co niemiara. Psychologicznych podchodów, mających na celu wniknięcie do głowy Neymara, było więcej niż w podręcznikach. „Czemu? Po co? Ale jak to?” – wszyscy zadawali sobie takie pytania. Neymar w stolicy Francji pieniądze oczywiście miałby dużo większe, jednak Brazylijczyka poznaliśmy raczej jako głodnego sukcesów, a nie lecącego za wszelką cenę na kasę.

Możliwe, że nawet sam Neymar nie do końca wiedział, co się wokół działo. Jakieś zgrzyty w Barcelonie, możliwe napięcia z zarządem, bajeczna oferta z PSG. Na drugim froncie jednak Leo Messi, Luis Suarez i jeden z najlepszych klubów na świecie, w którym to właśnie on ma w przyszłości być największą gwiazdą. Mimo upływu czasu żadnych deklaracji od zawodnika nie usłyszeliśmy, a jego otoczenie bawi się w przeciąganie liny. Raz ktoś mówi, że na 95% odejdzie, innym razem słyszymy zapewnienia członków zarządu Barcelony, że tematu transferu w ogóle nie ma. Koledzy namawiają go do zostania, jego ojciec jest po (podobno nieudanym) spotkaniu z władzami katalońskiego klubu i wydaje się, że dalej trzeba czekać na jakiekolwiek konkrety. I tu do akcji wkracza Pique.

Aktywność stopera „Blaugrany” w social mediach to dla osób niebędących jego fanami „kopalnia złota”. Zawsze można znaleźć coś śmiesznego, coś absurdalnego czy nawet żenującego i nie na miejscu. Jednego można być jednak pewnym – Pique jest w 100% sobą i nigdy nie udaje. Nawet jeśli przez to niekoniecznie przybywa mu fanów. Tym razem na jego instagramie, facebooku oraz twitterze, pojawiło się zdjęcie z bohaterem transferowej sagi lata.

 

Dwa słowa, znaczące ni mniej, ni więcej – „zostaje”. Czy bliski klubowy kolega, który ma zakusy na objęcie w przyszłości fotela prezydenta klubu, to dobre źródło do kierowania się w poszukiwaniu odpowiedzi? – Chyba jedno z lepszych, a lepsze byłoby słowo tylko samego zawodnika. Jeśli piłkarze nic nie wiedzą, po prostu dyplomatycznie wspominają, że „to świetny zawodnik, wszyscy chcemy, żeby został”. Takie właśnie zdania ostatnio słyszeliśmy bardzo często. W swoich dwóch krótkich słowach Pique pokazał ogromną ich pewność, w dodatku publikując je wszędzie, gdzie mógł, dlatego chyba poznaliśmy właśnie odpowiedź na pytanie nurtujące piłkarskich sympatyków.

Jak myślicie, czy to faktycznie koniec i można w końcu spać spokojnie? A może dalej będziemy przytłaczani ciągłymi plotkami i wyssanymi z palca (mniej lub bardziej) informacjami? Dla sympatyków Barcelony jest to z pewnością uspokajająca wiadomość – ciekawe, na jak długo. W końcu Neymar w ostatnim czasie wyjątkowo mocno zaszedł im za skórę…

ZGARNIJ DARMOWY ZAKŁAD
20 PLN W LVBET

Komentarze

komentarzy