Po czterech latach Libertadores wraca do Brazylii. Gremio jedzie na Klubowe Mistrzostwa Świata

Nie w lecie, a na przełomie dwóch ostatnich miesięcy roku poznaliśmy zwycięzcę Copa Libertadores. Pierwsza edycja po zmianach padła łupem Gremio Porto Alegre. Brazylijczycy byli zdecydowanie lepsi w dwumeczu i zasłużenie ograli Lanus, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. I właśnie drużyna Renato Gaucho stanie w szranki z Realem Madryt o Klubowe Mistrzostwo Świata.

Pierwszy mecz był bardzo senny, o czym pisaliśmy przed tygodniem. Niby Gremio chciało zaatakować, ale nie bardzo wiedziało, jak się do tego zabrać. Jedna akcja się udała i efekt był taki, że mieli zaliczkę. Tyle że różnica pomiędzy 1:0 w Europie a 1:0 w Ameryce Południowej jest duża, bo w finale… nie obowiązuje zasada goli na wyjeździe!

Jednak i bez tego Gremio było zespołem o klasę lepszym w rewanżu. Brazylijczycy zaatakowali od początku i jeśli ktoś nie znałby wyniku pierwszego meczu, ten pomyślałby, że to oni muszą gonić wynik. Do przerwy wyprowadzili dwa ciosy. Najpierw fatalny błąd Jose Luisa Gomeza i kontra wykorzystana przez Fernandinho, a później efektowna akcja Luana, który jeśli odejdzie do Europy, a wiele na to wskazuje, to takimi zagraniami w najważniejszych meczach tylko podbija swoją cenę. Gospodarze właściwie zagrozili tylko raz – po strzale z rzutu wolnego.

Lanus nie miało pół argumentu w tym dwumeczu i dla futbolu chyba „stety”, bo wygrało dużo lepsze Gremio. Za moment Tricolores zagrają o Klubowe Mistrzostwo Świata i teraz zapewne Brazylia oraz cała Ameryka Południowa prosi jedynie o awans do finału, bo w ostatnich latach różnie bywało z tymi wyprawami do Azji. Najlepszym przykładem niech będzie występ lokalnego rywala Gremio, Internacionalu, który w półfinale przegrał z kongijskim Mazembe, co wywołało… ogromną radość po stronie kibiców Gremio na ulicach Porto Alegre!

Rekordy

Renato Gaucho, czy też używając jego prawdziwego nazwiska Renato Portaluppi, został ósmą osobą w historii Copa Libertadores, która wygrała te rozgrywki jako piłkarz i jako trener. Tyle że przerwa w wygrywaniu Pucharu Wyzwolicieli trwała 34 lata, bo jako piłkarz sięgnął po trofeum w 1983 – również z Gremio. Poprzednich siedmiu wygląda tak: Humberto Maschio, Roberto Ferreiro, Luis Cubilla, Juan Martin Mujica, Jose Omar Pastoriza, Nery Pumpido i Marcelo Gallardo. Ten ostatni zrobił to w 1996 i 2015 roku.

Na pocieszenie dla Lanus pozostaje korona króla strzelców dla Jose Sanda. „Pepe” strzelił 9 goli i w wieku 37 lat i 135 dni został najstarszym królem strzelców w historii Libertadores. Poprzednim rekordzistą był Nicolas Olivera – 35 lat i 351 dni. Sand przy okazji zgarnął jeszcze miano najstarszego strzelca gola w finałach rozgrywek.

Na koniec jeszcze ciekawostka dotycząca obsady finałów Libertadores. Jeśli w Lidze Mistrzów przez wiele lat kibice narzekali, że nikt nie potrafi obronić tytułu – aż do Realu Madryt – tak w Libertadores, ta różnorodność jest jeszcze większa. Poniżej skład 10 ostatnich finałów…

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400 zł

Komentarze

komentarzy