Kolumny policji pod stadionem BVB. Dlaczego wzmożone kontrole bezpieczeństwa mają miejsce dopiero po tragediach?

Eksplozje pod stadionem w trakcie meczu Francja–Niemcy w listopadzie 2015, nieudana próba podłożenia bomb i odwołane spotkanie Holandia–Niemcy kilka dni później, a wczoraj trzy eksplozje obok przejeżdżającego autobusu z drużyną Borussii Dortmund. Jak w przypadku wcześniejszych wydarzeń, tak i teraz panuje wzmożona czujność, ale na jak długo tym razem?

Jak się okazuje, wczorajszy incydent był atakiem terrorystycznym, a potwierdza to list znaleziony na miejscu zdarzenia. Podobnie było w pozostałych dwóch wspomnianych we wstępie przypadkach. Zawsze po tego typu wydarzeniach trwa zwiększona ochrona, a często też tylko na chwilę, do czasu aż sytuacja przycichnie. Później wszystko wraca do normy, niepokojącej normy.

Słowa dziennikarzy Weszło nie są zmyślone. Z podobną praktyką spotkałem się sam wielokrotnie, chodząc na mecze reprezentacji czy poznańskiego Lecha (często w roli dziennikarza). Jak wygląda podstadionowa ochrona po takim incydencie jak wczorajszy? Dokładne przeszukiwanie plecaków czy torebek oraz kibiców. A jak kilka miesięcy po, kiedy już mało kto pamięta o jakimś zamachu? Tak jak na tweecie wyżej, zero zaglądania w plecaki, czasem nawet bez „poklepywania” po plecach czy nogach przy przekraczaniu bramek. Podobnie jest przy wejściu na akredytację dziennikarską. Prośba o pokazanie zawartości torby nie pada zawsze, a powinna – bo czy mamy gwarancję, że taki dziennikarz nie wnosi czegoś niedozwolonego? Zresztą, najlepszym przykładem niedokładności stadionowej kontroli niech będą kibice wnoszący pirotechnikę.

Po wczorajszym nie do końca – całe szczęście – udanym ataku, dziś wszystko jest skrupulatnie sprawdzane. Tak policja upewniała się, czy nic nie grozi piłkarzom Monaco podczas przejazdu na stadion.

A takie obrazki możemy zobaczyć pod samym stadionem w Dortmundzie.

Jeśli chodzi o samo zaangażowanie policji, muszę przyznać, że w przypadku Lecha Poznań nie jest tak źle. Co mecz pod stadionem staje po kilkanaście radiowozów. Policjanci zajmują się głównie kierowaniem podstadionowym ruchem oraz „odprowadzeniem” przyjezdnych kibiców.

Możemy być pewni, że takie zaangażowanie służb bezpieczeństwa w imprezy masowe (czyt. mecze piłkarskie) będzie się utrzymywało przez najbliższe tygodnie. Ale przez ile – trzy, miesiąc? A co potem? Potem znów to co wcześniej, aż za jakiś czas (odpukać w niemalowane) znów będziemy świadkami przykrych wydarzeń. Metoda to średnia, ale zanim ktoś to zrozumie, może być za późno. Zapobiegajmy zamiast (próbować?) naprawiać po fakcie. Całe szczęście, że przynajmniej autobusy, którymi podróżują drużyny piłkarskie, są specjalnie przygotowane z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Z pewnością to przyczyniło się do tak niegroźnych skutków wczorajszego ataku na drużynę Borussii.

Komentarze

komentarzy