Problematyczny powrót Ake do Chelsea. Holender może zatrzymać się w rozwoju

ake

Młody, zdolny z bogatego ośrodka. Nathan Ake, wychowanek Chelsea, wrócił do klubu z nadzieją, że jego kariera nabierze rozpędu. Pod okiem Antonio Conte miał zrobić kolejny krok do przodu, który pozwoli mu stać się znakomitym defensorem. Od powrotu Ake do Chelsea minęło niewiele ponad miesiąc, jednak póki co realia są dla niego brutalne.

Cofnijmy się trochę w czasie. Sezon 2015/2016 młody Nathan spędził w Watford, dokąd wypożyczyła go Chelsea. Łącznie rozegrał 28 spotkań, co dla tak młodego chłopaka jest dobrym wynikiem. Pod okiem Quique Sancheza Floresa zbierał piłkarskie szlify w Premier League z całkiem dobrym skutkiem. Był wyróżniającą się postacią w defensywie „Szerszeni”, a jego gra zwracała uwagę wielu skautów i trenerów.

Przed rozpoczęciem sezonu 2016/2017 Eddie Howe, menedżer Bournemouth, doszedł do wniosku, że musi dokonać kilku zmian w linii obrony zespołu. Poszukując nowego obrońcy, nie rozglądał się za starym wygą, którego doświadczeniem można by obdzielić połowę drużyny Howe’a, z trenerem włącznie. Zamiast tego zainteresował się młodym wychowankiem Chelsea. Mogący grać zarówno na środku obrony, jak i z lewej strony Ake był idealną opcją dla lubiącego piłkarzy uniwersalnych Howe’a. Nathan, jako piłkarz pałający żądzą rozwoju, był idealnym rozwiązaniem. Jego młodość pozwalała wierzyć, że z łatwością wchłonie filozofię gry proponowaną przez angielskiego trenera.

Początek sezonu, wbrew oczekiwaniom, był dla młodego Ake bardzo trudny. Eddie Howe stawiał na doświadczenie, które nie przynosiło efektów. Porażki z Middlesbrough i Sunderlandem były przełomowe – od tego czasu Howe wprowadził do podstawowej jedenastki Nathana Ake. Holenderski defensor radził sobie nadspodziewanie dobrze. Zagrał we wszystkich możliwych meczach ligowych, w każdym pełne 90 minut. Pauzował jedynie w meczu przeciwko Chelsea, w którym nie mógł zagrać ze względu na obowiązujące w Anglii przepisy. I kiedy wydawało się, że do końca sezonu Ake będzie grał pierwsze skrzypce pod batutą Eddiego Howe, przypomniała o sobie Chelsea.

W Bournemouth Ake pokazał, że potrafi realizować zadania trenera, dostosować się do jego wizji i, co najważniejsze, z powodzeniem rywalizować z najlepszymi napastnikami Premier League. Każdy rozegrany mecz to bezcenna lekcja. Każda minuta spędzona na boisku to nauka, która zaprocentuje w przyszłości. Powrót do Chelsea nie gwarantuje mu ani gry, ani minut na boisku i rywalizacji z najlepszymi napastnikami Premier League. Linia obronna, jaką wystawia Antonio Conte, jest nie do ruszenia. Ani Cesar Azpilicueta, ani David Luiz, ani Gary Cahill nie stracą miejsca w podstawowej jedenastce i już na pewno nie na rzecz Nathana Ake. Któryś z wyżej wymienionych panów może wypaść ze składu tylko w przypadku pojawienia się jakiegoś urazu. Dużo bardziej prawdopodobne mogłaby wydawać się utrata miejsca w składzie przez Marcosa Alonso na rzecz Nathana Ake. W tym jednak momencie takiej możliwości również na horyzoncie nie widać.

Ściągnięcie Ake z wypożyczenia było ze strony Chelsea dmuchaniem na zimne. Z klubem żegnał się Branislav Ivanović, więc Antonio Conte musiał znaleźć jakąś alternatywę. Ściągnięcie młodego Holendra było ruchem najbezpieczniejszym, jednak czy dobrym dla Chelsea i w końcu dla samego Ake? Nie od dziś wiadomo, że akademia Chelsea to oczko w głowie właściciela klubu, Romana Abramowicza. Gra Ake na wypożyczeniach pozwalała wierzyć, że w niedalekiej przyszłości może przebić się do składu „The Blues”. Tymczasem ściągnięcie go z powrotem z wypożyczenia może gwałtownie zahamować jego rozwój.

Od czasu powrotu, czyli od 8 stycznia, zagrał w trykocie Chelsea zaledwie dwa razy. Oba mecze w Pucharze Anglii. W rozgrywkach ligowych zwykle nie łapie się nawet na ławkę rezerwowych, więc przygląda się kolegom z trybun. Eddie Howe nie krył rozczarowania po tym, jak Chelsea zdecydowała się przerwać wypożyczenie. Angielski szkoleniowiec zwrócił uwagę na jedną, bardzo istotną rzecz – u niego w zespole Ake miał zagwarantowaną ciągłość gry, co wiązało się z rozwojem: – Odwołanie Nathana z wypożyczenia było rozczarowujące. Rozwijał się wraz z każdym rozegranym spotkaniem i miał zapewnioną ciągłość gry. Chelsea miała jednak pełne prawo do takiego działania i my to szanujemy.

Antonio Conte pokazał, że w tym sezonie rotacja nie będzie cechą charakterystyczną jego Chelsea. Póki klub nie gra w europejskich pucharach, Włoch nie musi obawiać się o zmęczenie swoich piłkarzy, a co za tym idzie, nie musi rotować składem. To z kolei jest fatalną informacją dla Nathana Ake, którego z dużą dozą prawdopodobieństwa czeka półroczna stagnacja. A dla zawodnika w jego wieku, który powoli rozpędzał swoją karierę, pół roku przestoju to ogromna strata czasu.

Komentarze

komentarzy