Reprezentacja USA. Na co stać piłkarzy Klinsmanna?

Niektóre reprezentacje przyjadą na mundial w roli faworytów, a ich piłkarze będą marzyć o tytule mistrzów świata. Dla innych celem będzie przedostanie się przez fazę grupową turnieju i jak najlepsze występy w fazie pucharowej. Dla reprezentantów Stanów Zjednoczonych najważniejsze powinno być przede wszystkim osiągnięcie jak najlepszego wyniku w pierwszym meczu z Ghaną. Spotkanie otwierające będzie kluczowe dla reprezentacji USA, mającej w perspektywie pojedynki z Portugalią i Niemcami.

Koniec Donovana?

Donovan

22 maja Jurgen Klinsmann ogłosił 23 – osobowy skład na Mistrzostwa Świata w Brazylii, pozostawiając legendę amerykańskiej piłki – 32-letniego Landona Donovana – w siódemce zawodników rezerwowych. Dla 156 – krotnego reprezentanta USA, który od 12 lat niemal nieprzerwanie występował na arenie międzynarodowej, tegoroczny mundial miał być czwartym, na który został powołany. Napisałem niemal nieprzerwanie, bo na początku 2013 roku piłkarz Los Angeles Galaxy postanowił zrobić przerwę w swojej piłkarskiej karierze i na trzy miesiące wyjechał do Kambodży, wypadając z kadry USA w samym środku eliminacji do mistrzostw świata. Pod nieobecność Donovana drużyna Klinsmanna przegrała z Hondurasem, a zawodnik stracił zaufanie selekcjonera. Najbardziej doświadczony reprezentant USA był od tego momentu „na cenzurowanym”. Klinsmann nie szczędził mu krytyki – włącznie ze zruganiem piłkarza na murawie w przerwie spotkania eliminacyjnego z Jamajką – i w końcu posadził go na ławce. Teraz nie włączył go do składu na brazylijski mundial i – jeżeli pozostali piłkarze kadry unikną kontuzji – dla Donovana może to być koniec kariery reprezentacyjnej. Klinsmann podjął odważną decyzję, wszak w jego kadrze brakuje zawodników kreatywnych, potrafiących błysnąć w ataku. Donovan, ze swoimi 57 bramkami i 56 asystami w 156 występach w koszulce USA, był z całą pewnością ważnym ogniwem linii ataku reprezentacji.

Tak krawiec kraje…

Nie od dziś wiadomo, że Jurgen Klinsmann woli, by jego kadrowicze występowali na boiskach europejskich, najlepiej w silnych ligach. Selekcjoner reprezentacji USA niedawno oświadczył nawet, że zawodnicy z Europy, mający za sobą ciężkie, kilkudziesięciomeczowe sezony, są w lepszej formie fizycznej, niż piłkarze MLS, którzy zdążyli rozegrać dopiero 10-12 kolejek ligowych. Jeżeli więc powołanie na mundial otrzymało aż 12 zawodników występujących na codzień w MLS i tylko 10 grających na Starym Kontynencie (uzupełniający kadrę Beasley gra w lidze meksykańskiej), to łatwo dojść do wniosku, że selekcjoner amerykańskiej kadry nie bardzo ma w czym wybierać. Warto dodać jeszcze, że z dziesiątki grającej w Europie, aż 7 piłkarzy zostało przez reprezentację USA „adoptowanych” (Timothy Chandler, John Brooks, Fabian Johnson, Mix Diskerud, Julian Green, Jermaine Jones, Aron Johannsson), czyli było uprawnionych do reprezentowania innych krajów (sześciu z nich zadebiutowało w kadrze za kadencji Klinsmanna). Piłka nożna, nazywana przez Amerykanów „soccerem”, jest coraz bardziej popularną dyscypliną sportu, którą za Oceanem masowo uprawia zwłaszcza młodzież w szkołach średnich. Jednak ta popularność nie przekłada się na „produkcję” futbolowych talentów, zawodowych atletów kopiących futbolówkę na tyle dobrze, by zwrócić na siebię uwagę skautów z silnych lig europejskich. MLS, choć od jej powstania 20 lat temu, rozrosła się z 10 do 19 klubów, choć przyciąga coraz więcej kibiców i coraz więcej znanych piłkarzy (Beckham, Henry, Defoe, powracający do USA Dempsey), nadal nie jest w stanie zbliżyć się poziomem do lig Starego Kontynentu i w dalszym ciągu jest przez wielkich świata futbolu traktowna trochę jak futbolowa prowincja, miejsce, gdzie gasnące gwiazdy czekają na futbolową emeryturę. Ostatnią „ofiarą” MLS okazał się być Jermaine Defoe, który przeniósł się za „Wielką Wodę” by mieć szanse na regularne występy i ewentualne powołanie na mistrzostwa świata. Choć były piłkarz Tottenhamu z miejsca został podstawowym zawodnikiem jedenastki Toronto FC, to na mundial nie pojedzie.

Zawodnicy

USA1

Przyzwyczajony do kadrowego bogactwa były selekcjoner reprezentacji Niemiec, w Stanach ma nieco utrudnione zadanie. Zespół Klinsmanna budowany jest wokół kręgosłupa złożonego z piłkarzy o dużym doświadczeniu reprezentacyjnym (Howard, Beasley, Bradley czy Dempsey). Jenak obsadzenie niektórych pozycji na boisku (boczni obrońcy, skrzydłowi) może, zwłaszcza w przypadku kontuzji, sprawić Niemcowi dużo problemów. Tym bardziej, że na mundial pojedzie kilku młodych i niedoświadczonych zawodników.

Za strzelanie bamek odpowiedzialni w kadrze Klinsmanna będą znani z angielskich boisk Clint Dempsey i Jozy Altidore. Pierwszy z nich – obecnie zawodnik Seattle Sounders FC – wydaje się być w dobrej formie strzeleckiej. Były zawodnik Fulham i Tonnenhamu strzelił w MLS 8 bramek w 6 ligowych spotkaniach sezonu 2014 i będzie prawdopodobnie największym zagrożeniem w lini ataku reprezentacji. Trochę gorzej prezentuje się dorobek Altidore’a w ubiegłym sezonie. Napastnik z Ameryki Północnej zaliczył fatalny rok w barwach Sunderlandu, strzelając zaledwie jedną ligową bramkę w 30 występach i zakończył sezon w rezerwach jednej z najsłabszych ekip Premier League. W kadrze Altidore wydaje się być zupełnie innym piłkarzem. W ostatnich miesiącach napastnik Sunderlandu był podstawowym zawodnikiem drużyny Klinsmanna, w ubiegłym roku kalendarzowym strzelił 8 bramek w 14 występach w reprezentacji. Pierwszym rezerwowym powinien być Aron Johannsson, napastnik AZ Alkmaar, który zaliczył 17 trafień na boiskach Eredivisie w ubiegłym sezonie.

O sile środka pomocy reprezentacji USA decydować będzie forma Michaela Bradley’a i Jermaine’a Jonesa, dwójki doświadczonych zawodników (85 i 41 występów w kadrze), którzy wydają się być pewniakami do występu w pierwszej jedenastce. Klinsmann, zwłaszcza w pojedynkach z mocnymi przeciwnikami, wymaga od swoich bocznych pomocników schodzenia do środka i stwarzania przewagi liczebnej w centralnej części boiska, zostawiając bocznym obrońcom ataki skrzydłami. Jeżeli jednak sytuacja na boisku będzie wymagać użycia skrzydłowych, selekcjoner USA ma do dyspozycji Alejandro Bedoję, który ma za sobą świetny sezon w barwach Nantes, oraz mogącego grać zarówno na środku jak i na prawej pomocy Grahama Zusi. W odwodzie pozostaje miedzy innymi Julian Green, 18-latek występujący na codzień w rezerwach Bayernu Monachium. Green to nazwisko, które warto zapamiętać. Młody skrzydłowy mistrzów Niemiec występował w reprezentacjach U-16, U-17, U-18 i U-19 naszych zachodnich sąsiadów, zanim zdecydował się na reprezentowanie barw Stanów Zjednoczonych. Na mundial jedzie niejako w nagrodę za wybranie reprezentacji USA, ale być może dostanie szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności na brazylijskich murawach.

Niemal pewnymi kandydatami do występu na środku obrony są Matt Besler (Kansas City) i Geoff Cameron (Stoke City). Na prawej obronie pewną pozycję ma Fabian Johnson, który w reprezentacji grywał także na prawej pomocy. Johnson, który pożegnał się z Hoffenheim, by w przyszłym sezonie reprezentować barwy Borussi Monchengladbach, będzie tworzył parę bocznych obrońców z doświadczonym DaMarcusem Beasley’em (115 występów w kadrze) na lewej obronie. Ta dwójka będzie miał za zadanie nie tylko bronienie dostępu do własnej bramki, ale także wspomaganie kolegów z ataku. Beasley powinien być dość efektywny w ataku, wszak w swoim klubie występuje na pozycji lewoskrzydłowego, czasami grając także na szpicy. Pewną niespodzianką jest brak w kadrze Tima Reama, obrońcy Bolton Wanderers, który zaliczył dobry sezon w angielskiej Championship i został nawet wyróżniony nagrodą dla najlepszego piłkarza „The Trotters”. Klinsmann zabiera za to do Brazylii młodych i niedoświadczonych DeAndre Yedlina (20 lat, 4 występy w kadrze) i Johna Brooksa (21 lat, 4 występy).

Najmniejsze problemy selekcjoner reprezentacji Stanów Zjednoczonych będzie miał z obsadzeniem pozycji bramkarza. 99 – krotny reprezentant kraju, Tim Howard, będzie z całą pewnością numerem jeden, natomiast gdyby Jurgen Klinsmann nie mógł skorzystać z usług golkipera Evertonu, w odwodzie pozostaje solidny Brad Guzan z Aston Villi.

 Szanse

klinsmann1

Los nie był dla Amerykanów łaskawy i przydzielił im wyjątkowo trudną grupę. Reprezentacje Ghany, Portugalii i Niemiec są mocniejsze, posiadają szersze, bardziej wyrównane kadry, w których nie brakuje autentycznych gwiazd. Trudno ocenić siłę drużyny Klinsmanna po wynikach w meczach eliminacji mistrzostw świata. Eliminacje strefy CONCACAF to dla reprezentacji USA i Meksyku zwykle spacerek (choć Meksykanom niemal udało się zawalić eliminacje). Więcej mówią o sile Amerykanów wyniki meczów towarzyskich rozegranych w ostatnich miesiącach. Porażki z Austrią i Ukrainą, remisy ze Szkocją i Meksykiem, zwycięstwo nad Koreą i wymęczona wygrana w ubiegłym tygodniu w meczu z Azerbejdżanem nie mogą napawać optymizmem. Nawet wczorajsze zwycięstwo w meczu z Turcją odniesione zostało po nienajlepszej grze. Piłkarze Klinsmanna chłopcami do bicia raczej na tym turnieju nie będą, ich przeciwnikom trudno będzie sforsować solidną linię obrony i pokonać doświadczonego Tima Howarda. Jednak na drugim końcu boiska selekcjoner wydaje się mieć niewiele opcji i zbyt mało dobrze podających, kreatywnych zawodników. Trudno też uznać, że obrona reprezentacji Niemiec, czy Portugalii, przestraszy się linii ataku z Jozy Altidorem na szpicy. Jeżeli USA nie pokonona Ghany w pierwszym meczu fazy grupowej, to podopieczni Jurgena Klinsmanna będą mogli zacząć pakować walizki.

Komentarze

komentarzy