I znów Premier League = LGBT. Dobra inicjatywa czy przegięcie?

Nie od dziś wiadomo, że mecze piłkarskie to walka nie tylko na boisku, ale też (a może przede wszystkim) na trybunach. Dziesiątki tysięcy ludzi napędzanych adrenaliną, emocjami i wolą rywalizacji. Jacy są ludzie, każdy dobrze wie – od porządnych, którzy na mecze chodzą z rodzinami, by podziwiać najlepsze wydanie piłki nożnej. Wśród takiej masy ludzi wręcz oczywiste jest, że znalazłyby się w niej mniejszości – złodzieje, alkoholicy, osoby chore, w jakiś sposób spaczone, czy też homoseksualne.

Homofobia, rasizm… To zjawiska, które są obecne od dawna i nie oszukujmy się – będą nadal. Nie można przecież zmusić drugiego człowieka, żeby był uśmiechnięty, widząc całujących się mężczyzn bądź kobiety, jeśli go to brzydzi. W takiej reakcji nie ma nic dziwnego, a każdy, kto myśli inaczej, jest jak większość polityków, którzy na siłę każą nam coś polubić i akceptować. A nie o akceptację tu chodzi, lecz zwykłą tolerancję. Nie trzeba czegoś kochać, by żyć obok tego bez niepotrzebnych napięć. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, by nie szkodzić drugiemu człowiekowi, jeśli on nie szkodzi nam. Nieważne czy jest homoseksualny, czarny, czy wierzy w Allaha.

Ale skupmy się na głównym problemie, czyli niestety braku tolerancji i szkodzeniu drugiemu człowiekowi poprzez obraźliwe słowa i gesty. Według statystyk organizacji Stonewall współpracującej z Premier League w ciągu ostatnich pięciu lat aż 72% ludzi na angielskich trybunach było świadkami/usłyszało różnego rodzaju teksty homofobiczne. Dobrym przykładem dla tej niedobrej tendencji jest afera z meczu West Ham–Chelsea sprzed roku, rozegranego 26.10 w ramach 1/8 finału Pucharu Ligi Angielskiej. Kibice gospodarzy rozdawali przed meczem oraz na trybunach kartki z przyśpiewkami przygotowanymi na to spotkanie.

Stadiony piłkarskie rządzą się swoimi prawami, a ludzie w wyniku nerwów mówią różne rzeczy. Zaliczają się do nich oczywiście obraźliwe zwroty, nawiązujące m.in. do koloru skóry, czy też orientacji, nawet jeśli ktoś ma ją – mówiąc bardzo niepoprawnie politycznie – normalną. Tak już jest, tak się ludzie nauczyli i tak mówią. Nie można tego chwalić, ale czy można skutecznie walczyć z czymś, co kibice mają wręcz wpojone?

Premier League już od 2013 roku przeprowadza akcję, mającą na celu wyrażenie solidarności z przedstawicielami środowiska LGBT. Jak? – Najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą jest zmiana zdjęć profilowych stron Premier League m.in. na Facebooku czy Twitterze. Lew będący symbolem ligi, jest teraz umieszczony na tęczowym tle, nawiązującym do środowisk homoseksualnych.

Ponadto piłkarze wszystkich drużyn w meczach nadchodzącej kolejki zagrają w tęczowych sznurówkach i opaskach, które zakładają kapitanowie. Stąd też wzięła się nazwa całej akcji organizowanej corocznie, której możecie szukać w Internecie pod hasztagiem #rainbowlaces.

Zostając w temacie Internetu – jesteście ciekawi, co na temat tej akcji pisali kibice? Pod tęczowym zdjęciem w tle sprzed paru godzin na fejsbukowym profilu Premier League, sprawdziliśmy pięć najpopularniejszych komentarzy, które bądź co bądź oddają opinię dużej grupy ludzi.

  1. Bóg stworzył Adama i Ewę, nie Adama i Steve’a! Trzymajmy piłkę z dala od tej dysocjacji
  2. Oczywiście kampania jest potrzebna z komentarzami już tutaj…
  3. O nie! Boże chroń Anglię! Boże chroń futbol!
  4. – Są przypadki niewolnictwa w Libii, ludzie czekają tam na twoją pomoc.
    – W wielu krajach Afryki panuje głód, tam ludzie również czekają na twoje wsparcie. A lista jest długa…
    Więc proszę, są sprawy wymagające więcej uwagi.
  5. Więc czy to oznacza, że osoba, która fizycznie jest kobietą, ale czuje się mężczyzną, może grać dla męskiej drużyny Chelsea, czy może powinna istnieć drużyna transgender? Proszę oświecić mnie w tej akcji – nic nie rozumiem!

Pięć komentarzy. Cztery z nich raczej niezbyt przychylne – można było się tego spodziewać. Zwykle w przypadku ingerencji akcji z zewnątrz, niezwiązanych ściśle z głównym tematem, pojawia się krytyka (i nie chodzi tu tylko o piłkę). Tak samo było z bójkami na stadionach – jest ich o wiele mniej. Tak samo było z rasizmem na trybunach – coraz mniej się o tym słyszy, choć wytępienie tego może trochę potrwać. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że ograniczy się agresja wobec „tęczowych”. Jak było wspomniane wcześniej, nikt nie mówi (poza politykami), że trzeba ich pokochać, jeść wspólnie przy jednym stole, zapraszać do domu. Nie każdy by był do tego zdolny, ale każdy jest zdolny do trzymania języka za zębami w stosunku do osób, które mu nie szkodzą.

Pod znakiem zapytania stoją opinie samych piłkarzy, których liczba na angielskich boiskach jest ogromna. I tak, jak wśród ludzi na trybunach, tak i wśród nich są osoby bardziej i mniej tolerancyjne. W akcję włączyły się wszystkie kluby, a co za tym idzie, udział powinni wziąć też wszyscy obecni na boiskach. Niemal pewne jest, że znajdą się tacy, którym ta idea nie przypadnie do gustu. Ciekawe, czy jeśli ktoś odmówi założenia kolorowych sznurówek, będą wyciągane konsekwencje i kary. Oby nie, bo to by oznaczało poprawność polityczną ponad zdrowy rozsądek.

Zarejestruj się w LV BET i odbierz DARMOWE 40 zł! Oferta ważna tylko DZIŚ (24.11) 

Komentarze

komentarzy