Są równi i równiejsi. TAS ulega naciskom Realu Madryt, James powoli pakuje manatki

W ostatnich miesiącach potwierdziło się (teoretycznie) podtrzymanie zakazu transferowego nałożonego 14 stycznia 2016 roku na madryckie kluby – Atletico i Real. Zespołom pozostało jedynie odwołanie się do Trybunału Arbitrażowego, jednak wydawało się to tylko walką z wiatrakami, gdyż dwa lata wcześniej taką drogę przeszła FC Barcelona, a karę dwóch okienek bez transferów i tak musiała odcierpieć.

Arda Turan i Aleix Vidal – ci zawodnicy decyzją TAS byli zmuszeni poświęcić pół roku ogrania meczowego, by występować w wymarzonym klubie. Na nic zdały się najlepsze kancelarie prawne i nieustanne próby wpłynięcia na instytucję z Lozanny – karę trzeba było odbębnić. Nie byłoby to dużym zdziwieniem, gdyby chodziło o jakiegoś średniaka, po prostu mniej znany klub. No ale jeśli nie udało się Barcelonie, to nie miało prawa udać się nikomu innemu. Tym bardziej kolejnym hiszpańskim drużynom, w których chodziło o to samo przewinienie, w dodatku w podobnym okresie czasu.

Stało się jednak inaczej. W poniedziałkowy wieczór „Mundo Deportivo” podało informację, jakoby FIFA miała do końca roku skrócić sankcję wystosowaną w kierunku Realu. Jest to katalońska gazeta, więc każdy myślący trzeźwo widział w tym raczej szukanie sensacji u hiszpańskiego rywala niż prawdopodobny scenariusz. W końcu Trybunał Arbitrażowy nigdy wcześniej nie złamał się przed odwołaniem wyroku wydanego przez FIFA. Jednak „Królewscy”, jak sama nazwa wskazuje, mają również królewskie prawa, a gdzie Perez nie może, tam przelew prawników pośle.

Sprawa wydaje się klarowna. Z perspektywy fana „Los Blancos” to pewnie po prostu oskarżenia FIFA rzucone na Real bezpodstawnie, a dziś w końcu sprawiedliwość zwyciężyła. Jednak trudno przypuszczać, żeby tak ogromna organizacja, która zrzesza całą światową piłkę, ze swoim ogromnym zapleczem prawników tak okrutnie się pomyliła.

Narzuca się teraz jedno pytanie – co z Atletico? Jeśli postanowi wykorzystać (ma złożyć odwołanie w styczniu) dzisiejszy przedwczesny prezent świąteczny dla Realu, to TAS powinien pozytywnie rozpatrzeć również jego wniosek. Biorąc pod uwagę, z czym borykała się dwa lata temu Barcelona, śmieszny wydaje się też komunikat wystosowany przez Real Madryt na jego stronie, w którym „ubolewa, że TAS nie miał odwagi, aby w całości umorzyć sankcję”.

Taki obrót rzeczy może zadecydować o dalszej karierze kilku zawodników. „Królewscy”, którzy już mogą planować letnie roszady w składzie, na pewno poszukają kilku nowych twarzy. Dużo mówi się o Robercie Lewandowskim, który miałby się stać najdroższym zawodnikiem w historii. Jako że nie ma w kontrakcie wpisanej kwoty odstępnego, wszystko będzie zależało od niego. Być może decydującym czynnikiem okaże się żona i dziecko w drodze. W tym momencie tym, czego potrzebuje rodzina Lewandowskich, jest na pewno spokój. Odwrotnie ma się sytuacja Jamesa Rodrigueza – przy podtrzymanej sankcji raczej na pewno pozostałby w Madrycie na kolejny rok. Teraz być może władze pozwolą mu odejść za dobre pieniądze do klubu, w którym będzie grał tyle, ile oczekuje. Kierunek – Anglia? Więcej o możliwym transferze tutaj.

Komentarze

komentarzy