Z szarego końca Nice 1 Ligi do reprezentacji Łotwy? To wręcz oczywisty ruch

,,Nie będę mówił nawet jak jest słabo, w rankingu FIFA wyprzedza nas Gabon” – takie słowa mogliśmy usłyszeć w jednej z piosenek Grupy Operacyjnej, która w poprzedniej dekadzie wyśmiewała polską rzeczywistość. Dziś jest na szczęście o wiele lepiej i nawet w tym nieszczęsnym (choć obecnie jakże chwalonym) rankingu FIFA zdołaliśmy odbić się od dna. Dna, na którym obecnie znajduje się reprezentacja Łotwy. Pomyślcie, jak musi być słabo w kadrze, której lideruje zawodnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, a w tabeli grupy eliminacyjnej do mistrzostw świata wyprzedzają ją Wyspy Owcze i Andora.

Łotysze w swej nieudaczności dokonali jednak wielkiej sztuki. Już po sześciu kolejkach nie mają nawet matematycznych szans na awans na przyszłoroczny mundial. Oczywiście nikt nie spodziewał się,  że do Rosji pojadą, albo że włączą się do walki o awans. Co to, to nie. Trafiając do grupy z Wyspami Owczymi i Andorą jakieś minimum przyzwoitości należałoby jednak zachować. Jak wygląda smutna rzeczywistość? Łotwa po sześciu meczach ma na swoim koncie jedynie trzy punkty (skromne 1:0 z Andorą) i zamyka tabelę z bilansem bramkowym 2:12. Dodajmy, że spośród drużyn zajmujących ostatnie miejsca w grupach, to właśnie Łotwa zgromadziła najwięcej punktów.  Szczerze jednak wątpimy czy ten fakt jest pocieszeniem dla kogokolwiek związanego z łotewską piłką.

W tej tragicznej łotewskiej gromadce pewne miejsce w pierwszym składzie ma Valerijs Sabala. 22-latek łączy pasję do piłki nożnej z pasją do podróży. Sabala ma dopiero 22 lata, ale według Transfermarkt występował już w jedenastu klubach. Od kilku tygodni przebywa w Bielsku-Białej, ale nie jest to jego pierwszy pobyt w Polsce. W rundzie jesiennej sezonu 2015/2016 został wypożyczony bowiem z Club Brugge do Miedzi Legnica. Trzeba Łotyszowi oddać, że potrafił się odnaleźć na zapleczu naszej ekstraklasy i w dziewięciu meczach trzykrotnie wpisał się na listę strzelców, notując na dodatek jeszcze dwie asysty. Minęły jednak dwa lata, a napastnik ani drgnął. Znów znalazł się w Polsce, znów w klubie z pierwszej ligi. Różnica jest taka, że tym razem został kupiony. Na Sabalę skusiło się Podbeskidzie Bielsko-Biała, które po czterech kolejkach nowego sezonu ma na swoim koncie jeden punkt.

A jednak przedstawiona powyżej informacja to oczywista oczywistość. Sabala to etatowy reprezentant Łotwy. Debiut zaliczył w wieku osiemnastu lat i do tej pory uzbierał już 34 występy. Nikt nie wyobraża sobie, że mogłoby go w kadrze zabraknąć. To właśnie on strzelił zwycięską bramkę w starciu z Andorą. I to właśnie on sprawił, że strata do Wysp Owczych i Andory jest jeszcze do odrobienia, jak kuriozalnie by to nie brzmiało. Jeśli walczyć o honor, to tylko z Sabalą ustawionym na szpicy. 31 sierpnia Łotysze zmierzą się z Węgrami, a trzy dni później podejmą na własnym terenie Szwajcarię.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Lepiej nie myśleć, co by się działo, gdyby to o sile polskiej reprezentacji mieli stanowić zawodnicy Podbeskidzia. Między słupkami sprawdzony Rafał Leszczyński (debiut w kadrze ma już przecież za sobą), natomiast obrona to zabójcze połączenie doświadczenia z młodością – 18-letni Mikołaj Gibas i 32-letni Mariusz Magiera. Łukasz Hanzel i Adrian Rakowski szaleliby w środku pola, a bramkarzy rywali straszyłby Damian Chmiel. Oj… chyba zaczynamy rozumieć, czemu Łotyszom nie wiedzie się zbyt dobrze.

Komentarze

komentarzy